
Zacznę może od tego, po co piszę tego posta (ten post?). Piszę, bo akurat taki mam kaprys. Piszę, bo mam, kurwa, dość tego, że tak zaniedbuję ten swój mały zakątek Internetów. Że zaniedbuję Was. Czas przypomnieć sobie, jak się pisze zajebiste posty. Chociaż żeby dla mnie takie były. Bo dawno nie napisałam czegoś, z czego byłabym naprawdę zadowolona. Akurat mam w chuj czasu, bo odchorowuję staż. Zamierzam znów łapać szybko ulatujące słowa i przelać je na bloga, o ile to tylko możliwe. Bo jak na introwertyczkę przystało, mam po prostu sraczkę myśli i to w niekoniecznie odpowiednich momentach. Znaleźć jakieś spokojne miejsce, odprężyć się i po prostu pisać. To zamierzam. Albo pisać w nocy, gdy na sto procent nie przeszkodzi mi nikt i nic. Jeśli nic nie przyjdzie mi do głowy, przeczekam to. Ale i tak na wszelki wypadek zawsze będę miała przy sobie chociaż kartkę papieru. Chcę poczuć tą dawną magię. Chcę zobaczyć komentarze typu "mam tak samo", czy też zawierające konstruktywną krytykę.
Innymi słowy, bez dodatkowej porcji zbędnego pierdolenia, wracam do gry.
Miło, że wracasz do gry ^^ Życzę w związku z tym powodzenia!
OdpowiedzUsuńWracaj, wracaj. Sama dlugo nie blogowalam i czulam, ze to co pisze jest beznadziejne ;p
OdpowiedzUsuńNo to piąteczka :D
UsuńA to się cieszę, bo jakby nie patrzeć, jesteś jedną z moich ulubionych blogerek :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPS. Brałam udział w zabawie Liebster Blog Award i pomyślałam, że nominuję Ciebie. Zapraszam do dołączenia :)
Usuńhttp://zielonamalpa.blog.pl/2015/10/10/liebster-blog-award-czyli-nie-ma-pytan-bez-odpowiedzi/
Ale fajnie, dawno się w to nie bawiłam :)
UsuńNo to witamy! :)
OdpowiedzUsuńNo hej :)
UsuńZastanawiam się czy ta magia już nie wygasła na dobre. Nie tyle na blogu, w tekstach, a ogólnie - w blogosferze. Też za tym tęsknię i też zdarza mi się walczyć o tą magię, ale niekiedy zastanawiam się czy to ma jeszcze sens. Bo to już nie to samo co kiedyś, nie ci ludzie, nie ten blogowy świat...
OdpowiedzUsuńAle próbować zawsze można - powodzenia. :)
Coś w tym jest. Tylu wartościowych blogerów odeszło, ewentualnie zaszyli się gdzieś indziej nie podając nikomu aktualnego adresu. Ale myślę, że warto próbować zawalczyć o chociaż resztki tamtej niesamowitej atmosfery. I po tych czytelnikach, którzy odeszli, kiedyś pojawią się następni.
UsuńA dzięki :)
Wiesz, wiadomo, że pojawią się następni. Już się pojawili. Ale to już nie ci ludzie,już nie te same osoby. Ta atmosfera rodzinna zniknęła. Coraz mniej tu konkretnych osobowości, a więcej przekopiowanych od góry do dołu blogerek. Tak jakby co niektórzy nie pojmowali w ogóle o co tak naprawdę chodzi w blogosferze. Kiedyś byliśmy tu rodziną, przyjaciółmi dla siebie, teraz coraz więcej tu wrogości, coraz więcej nastolatek, które nie mają za dużo do powiedzenia, ale bardzo chcą być tu znaczące. Które nie mają własnej osobowości, dlatego upierdliwie kopiują inne blogerki. Nieważne zresztą. A jeśli chodzi o to "zaszywanie się", ja też się zaszyłam, ale jako tako kontakt ze starymi czytelnikami wciąż mam. Czasem zastanawiam się czy ten blogowy świat jest jeszcze cokolwiek wart. Ale trzymają mnie tu słowa. Pisanie. Nawet jeśli blogosfera umarła, słowa wciąż nie przestają mieć dla mnie tej kojącej mocy...
UsuńMam trochę inne spostrzeżenia odnośnie dzisiejszej blogosfery, ale fakt, jest inaczej niż kiedyś. Jednak nie wierzę, by było aż tak źle. Ok, wielu blogerom (czy raczej nastoletnim blogerkom) brak oryginalności, albo dopiero co zaczęli pojmować, że w ogóle istnieją na tym świecie, a już sypią życiowymi radami (huehue), ale z tego morza gówna warto wyłowić perełki. Wciąż gdzieś znajdzie się wielu niepowtarzalnych blogerów, którym nie zależy na jakiejś wielkiej popularności, tylko na prawdziwych czytelnikach. I nie bawią się w puste wzajemne nabijanie licznika obserwatorów. I w sumie zarówno na swoim blogu, jak i kilku zaprzyjaźnionych nie zauważyłam tej nieprzyjemnej atmosfery, ale na wielu innych blogach już tak. Ale lepiej się na tym nie skupiać i po prostu tworzyć kolejny tekst :)
UsuńMasz rację. :) "ale z tego morza gówna warto wyłowić perełki." - Fakt. I te perełki tu są. Coraz mniej ich jest, ale wciąż jeszcze są. Zdaję sobie z tego sprawę.
UsuńNo w końcu! Babo, pisz, pisz, bo mi brakuje Twojego pisania :)
OdpowiedzUsuńRobi się, szefowo :D
UsuńW końcu! :) Cieszę się z Twojego powrotu. Bardzo energetyczny post :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJednak blog, jeśli potrzebny nie może być zaniedbany. Co innego, jeśli człowiek miałby się zmuszać do pisania pomimo siebie, jakoś motywować na siłę...ale tak? Mogę tylko przyklasnąć owemu "do dzieła!":)
OdpowiedzUsuńOtóż to. Blogowanie ma być przyjemnością :)
UsuńI bardzo dobrze, wracaj do nas! ;)
OdpowiedzUsuńWracam :)
Usuńaleś bezpośrednia! i dobrze, wracaj i bądź! :)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na nowości :) Może jakaś notka o muzyce? ;>
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową notkę na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl w której wybieram najlepszy album Lany Del Rey i Mariny and the Diamonds!