sobota, 31 grudnia 2022

2022 - podsumowanie

No hej! Przed nami ostatnie godziny tego roku, więc jak zwykle z tej okazji, napiszę swoje podsumowanie. Jaki był dla mnie 2022?

To był rok, w którym obchodziłam swoje ostatnie urodziny z dwójką z przodu. Trochę mnie to dobiło, ale koniec końców uznałam, że to nie oznacza automatycznie końca świata i życia. 

Zaliczyłam trochę wyjazdów, zwłaszcza w okresie od czerwca do listopada. Najwięcej czasu, bo 3 dni spędziłam w Warszawie. 


W dalszym ciągu pozbywałam się tego, co zbędne, kupowałam także w większości to, co faktycznie było mi potrzebne. W dalszym ciągu nie określiłabym siebie jednak mianem minimalistki. 

Zadbałam w końcu o jako taki rozwój, chociażby o poprawę swojego angielskiego. I naprawdę jest z nim coraz lepiej. 

Przeczytałam zawrotną liczbę 36 książek. 

Byłam mocno aktywna na Instagramie. Nie oznacza to jednak, że nagle zaczęłam nadmiernie epatować swoją prywatą, bo są jakieś granice. No i ważne, że poznałam wiele ciekawych kont, z których mogę czerpać naukę. 

W miarę możliwości dystansowałam się od toksycznych osób, a lista niestety jest spora. 

Blog poszedł na długie miesiące w odstawkę i nawet nie jestem w stanie powiedzieć, czemu. 

Na dwa dni przed końcem roku wygrałam 5 dych w zdrapce. Czyżby to zwiastowało bogactwo? :D

No cóż, szczęśliwego 2023!




czwartek, 10 listopada 2022

Powrót na stare śmieci

 


Od czego by tu zacząć po tak długiej przerwie? Czy ktoś w ogóle tu jeszcze zagląda? Choć na ostatnie pytanie mogę odpowiedzieć twierdząco: dziwne hasła wpisywane w Google mówią same za siebie. Wygląda na to, że wracam. No to witajcie. Jak tam żyćko?

Czy mam w ogóle po co wracać? W końcu stara ekipa blogowych ziomków przesiaduje głównie na Instagramie (ja też, żeby nie było), nieliczni również na TikToku (choć to ostatnie medium lubią jednak bardziej ludzie tak z kilkanaście lat od nas młodsi). Nie myślę, że któraś z tych osób również na nowo opublikuje coś na Blogspocie i w sumie się im nie dziwię, skoro większa szansa na interakcje jest na soszjalach właśnie. 

Jednak na Blogspocie nikt nie usunie mi posta (przynajmniej tak było przez wszystkie lata mojego przesiadywania tutaj), czy nie da shadowbana (tę ostatnią sytuację zaliczyłam na Instagramie parę miesięcy temu, choć nie złamałam regulaminu) ot tak, przez jakąś pierdołę, algorytmy itp. Także jest to bezpieczniejsza opcja, by pisać o czym dusza zapragnie. Oczywiście zero tolerancji dla treści homofobicznych, rasistowskich i innych zjebanych, o ile faktycznie takimi są, a nie że spadnie grupa rowerowa xD 

Już dawno zbierałam się, by coś tu naskrobać, jednak stwierdziłam, że to i tamto się pewnie nie nadaje. Chociaż czy rzeczywiście? Zresztą, i tak nigdy nie waliły tu dzikie tłumy, więc może by tak to olać i po prostu robić swoje? Tak właśnie zamierzam.






niedziela, 3 kwietnia 2022

Przegryw na Instagramie


Budzisz się rano lub kiedy tam musisz. Jak każdego innego dnia, od razu chwytasz za smartfona i sprawdzasz, co tam u ludzi na Instagramie. Znów łapiesz doła. Ale z ciebie przegryw!

Nigdy nie byłeś za granicą, a nawet odwiedzenie Warszawy wydaje się być wyczynem ponad twoje możliwości (a nie masz do niej wcale tak daleko). Często nie masz nic ciekawego do powiedzenia. Twoje zainteresowania trudno nazwać oryginalnymi. Nie zarabiasz na swojej pasji. Twoja twarz nigdy nie wygląda dobrze. Nie umiesz się świetnie ubrać.
Wszyscy żyją lepiej, ciekawiej, pełniej niż ty!

Może ktoś czasem wspomni, że dziecko mu zachorowało, praca nie daje satysfakcji i czasem nie ma na nic siły, ale i tak robi to w otoczeniu sojowych świeczek i mebli vintage.

Możliwe, że czasem się śmiejesz z tych swoich myśli, zwłaszcza gdy szkolne lata, kiedy to wypadało być fajnym, masz już dawno za sobą. I nawet coś w tym swoim życiu lubisz, choćby i w ułamku procenta, ale zawsze. 

Niby przydałoby się na Instagramie więcej zmarszczek, siwych włosów, schabowego, bałaganu, ale czy na pewno chcemy coś takiego oglądać? A czy nie krzywimy się jeszcze bardziej, gdy ktoś wrzuca  niewyraźne zdjęcie, jakby był 2012 rok? A przecież nie każdy chce być influencerem. I nie każdy chce na siłę udowadniać, że wygrał życie.


sobota, 29 stycznia 2022

#29

  

Ostatnie urodziny z dwójką z przodu. Trochę mi z tym dziwnie, ale z drugiej strony ten wiek nie musi oznaczać końca świata. Zmarszczki nie pogłębiły mi się aż tak bardzo od poprzednich urodzin. Ból pleców jeszcze nie daje się codziennie we znaki. Nadal żyję jakoś tam.

W dalszym ciągu nie zamierzam, przynajmniej w pewnym stopniu, podejmować takich samych wyborów jak większość ludzi w moim jakże sędziwym wieku, ale wcale nie uważam, bym była przez to lepsza. Gorsza też nie. Żyjmy i dajmy żyć innym, o ile ich czyny nie krzywdzą nas, czy kraju, w którym żyjemy. 

Na pewno nie jestem za stara na różowe włosy, czy sukienkę w tęczę i jednorożce. Może nigdy nie będę, kto wie. W ogóle zadziwia mnie moja chęć do eksperymentów z wyglądem z jednoczesną niechęcią do zwracania na siebie uwagi na codzień :D

W porównaniu do poprzednich lat, w większym stopniu jestem, niż posiadam, ale jednocześnie nie określiłabym siebie mianem minimalistki. Rozpierdol w pokoju jest tylko odrobinę mniej patologiczny. 

Zwracam większą uwagę na swoje zdrowie, bo w końcu dociera do mnie upływ lat. Ale też bez przesady, nie odwiedzam codziennie przychodni. Jeszcze. 

Coraz mniej etykietek używam odnośnie swojej osoby. Po prostu jestem. 

czwartek, 13 stycznia 2022

2021 - podsumowanie

 


Przed chwilą ktoś trafił na tego bloga po haśle zbliża się czas na pierdolenie nowy rok nowa ja. I w sumie coś w tym jest. Taka, a nie inna data w kalendarzu nie wymaże magicznie pewnych życiowych problemów, bądź innych rzeczy, które w 2021 lub nawet i wcześniej już były do poprawki. No teraz to dopiero odkryłam Amerykę. To jaki był ten mój miniony już rok?

Dobiłam do 28. urodzin, co nijak nie sprawiło, bym zaczęła nagle rozważać prowadzenie takiego typowego życia ze ślubem w kościele (choć od katolicyzmu się odcinam) i bombelkami. 

Kontynuowałam pozbywanie się tego, co zbędne (czasem nawet zyskałam przy okazji jakiś mały piniądz), i to w większym stopniu, tak porównując z poprzednimi latami. Do tego zwracałam większą uwagę na to, co kupuję i czy w ogóle jest mi potrzebne. Ale też bez skrajności. 

Czasem (szczególnie latem) zdarzały się jakieś kilkugodzinne wypady, zwykle w granicach mojego województwa, ale nie tylko. Dość często, w porównaniu z poprzednimi latami, byłam w Łodzi, wobec której w dalszym ciągu mam ambiwalentne odczucia.

Nadal szalałam z włosami, na których tym razem głównie gościł róż. O dziwo, wyglądało to całkiem fajnie. 

Przypomniałam sobie o dbaniu o własne zdrowie. Najwyższy czas, bo 30stka coraz mocniej puka od spodu. 

Zaszczepiłam się na covida. Trzecia dawka jeszcze przede mną. Oczywiście unikałam jak ognia dyskusji z antyszczepionkowcami, choć niestety nie wszystkich da się wyłączyć jak Fejsbuka. 

W dalszym ciągu nie udawało mi się dotrzeć na protesty odnośnie zaostrzenia prawa aborcyjnego (na inne zresztą też nie), ale chociaż machnęłam podpisik pod projektem ustawy Legalna Aborcja Bez Kompromisów. 

Mocno zaniedbałam bloga. Za to w którymś momencie zaczęłam być bardziej aktywna na Instagramie. Oprócz wrzucania tam czegoś od siebie, chętnie udostępniałam dalej czyjeś wartościowe (przynajmniej według mnie) treści. 

Przeczytałam dość mało książek, ale i tak jest progres względem poprzedniego roku. A zresztą, i tak nigdy nie brałam udziału w wyścigu pt. 52 rocznie, czy jakoś tak.

Zdarzyło mi się być samej w kinie i tak jest chyba nawet lepiej. Polecam to doświadczenie. 

No i to byłoby na tyle. Oby 2022 był w miarę znośny!