wtorek, 21 grudnia 2021
Magia świątecznego zapierdolu
środa, 17 listopada 2021
Uroki późnej jesieni
Takie obrazki w rodzaju tego powyżej należą na razie do przeszłości. Do tego zimno, powietrze wręcz mroźne, zmagania z mgłą (czy też jej ostrym cieniem, jak kto woli) i utratą głosu, rower w garażu na parę miesięcy i tryb życia przełączony na "wychodzę, kiedy muszę". A gdy wyjątkowo nie muszę, jest kocyk, herbatka, książka, social media i na co tam jeszcze sobie pozwolę. Można na przykład jeszcze odświeżyć blogaska.
Ostatnio pewne okoliczności życiowe zmusiły mnie do przejechania się emzetką właściwie na koniec Piotrkowa, do OBI. Przed wejściem stało kilka choinek, a nawet nie było jeszcze połowy listopada, a co tu mówić o grudniu. Choć to jeszcze nic, bo w takim Kiku ozdoby świąteczne były już chyba w sierpniu. I jeszcze przedwczesne wzniecanie tu i ówdzie świątecznej atmosfery piosenką Last Christmas, która z wesołymi świętami ma tyle wspólnego, co ja z rodziną królewską.
Ale spokojnie, na co dzień mam wyjebane na to całe przedwczesne szaleństwo. Zapewne w jakimś stopniu pomaga mi w tym fakt, że w domowym zaciszu nie słucham radia, ani nie oglądam telewizji. Także nie słyszę pińcet razy o niskich cenach w Media Expert.
I naprawdę nie muszę czekać na święta z porządkami, już mam posprzątane. Wyłącznie dla własnego komfortu oczywiście.
I jeszcze wspaniałe jest to, że gdy jednak nawet i w takie zimno zechce mi się wybrać do parku, będzie cudownie, bo będzie mało ludzi, w tym na bank odpadnie jakaś część gimbusów puszczających ze smartfonów hity Ekipy, czy kto tam teraz jest na topie.
Dobra, co tu mówić, i tak lubię późną jesień.
niedziela, 10 października 2021
Upadek wartości w social mediach
Pochylmy się dziś nad obrazkiem, który, jak to się mówi, już z milion razy okrążył internety i został przeruchany bardziej niż niejedna gwiazda porno (z całym szacunkiem do gwiazd porno!).
niedziela, 4 lipca 2021
Inność na wsi. Co ludzie powiedzą?
Jak powszechnie wiadomo, mieszkam na zadupiu. Przy czym nie jest to taka miejscowość, która równie dobrze mogłaby być małym miasteczkiem, a prawdziwie wsiowa wieś. Taka na może dwieście mieszkańców, gdzie przestrzeganie pewnych zwyczajów, tradycji, norm czy jak tam zwał wciąż ma się całkiem dobrze. Nie oznacza to jednak, że istnieje obowiązek życia według nich.
niedziela, 25 kwietnia 2021
Nastolatki chcą być influencerkami
środa, 24 lutego 2021
Żyć i dać żyć innym?
Być może jest tak, że niektórzy lubią być prowadzeni za rączkę. To takie znajome. W końcu w dzieciństwie (a nawet i później) stale słyszeliśmy od rodziców, co wolno, a czego nie. Nie możesz się przyjaźnić z Karoliną z IIIc, bo ta pali i przeklina. Nie możesz wyjść w tej bluzce do szkoły. Siedź prosto. Nie czytaj różowych stron z Bravo. Z seksem zaczekaj do ślubu. Blablabla.Wiecznie na uwięzi.
W pewnym momencie być może przestaje się to zauważać. I potem wybieramy rząd, który mocno wpieprza się w życie obywateli. A nawet jeśli nie, to sami uważamy, że mamy obowiązek mówienia innym, co mają ze sobą zrobić. Bo nasz sposób na życie jest przecież tym najwłaściwszym. Taa, nasz...
A może bliżej prawdy jest to, że jesteśmy mocno niezadowoleni ze swojego życia i stąd to wszystko? Przecież nikt nie może mieć lepiej, więc będziemy karmić innych trucizną. I to nie tyczy się tylko najbliższych krewnych, ale też na przykład przyjaciół, współpracowników. Ba, nawet przypadkowemu przechodniowi mijanemu na ulicy niejeden z nas wytknie, że ta fryzura to była modna z 10 lat temu, a teraz to wieś.
Zaraz ktoś się zapyta, po co tak generalizuję. A czy nie jest tak, że siedzimy w tym wszyscy? Tak, wszyscy. Nawet ci bardziej postępowi, oczytani, pro choice (czy też za takowych się uważający) i tak dalej. Wręcz odnoszę wrażenie, że to się dzieje jakoś tak automatycznie, poza nami. A może to tylko taka wymówka i w rzeczywistości da się to okiełznać?
sobota, 30 stycznia 2021
#28
sobota, 16 stycznia 2021
2020 - podsumowanie
Ach, co to był za rok! Rok, który najlepiej będzie zapomnieć i spuścić w kiblu. Rok trudny, ale może uda się też trochę pozytywów z niego wyłuskać jakimś cudem. Z pewnością nie jestem w tym myśleniu odosobniona. No to jaki był ten mój ZOZO?
27. urodziny normalnie spędziłam w rodzinnym gronie, bo jeszcze nie było czegoś takiego jak lockdown i w ogóle koronawirus nie wydawał się być jeszcze aż tak poważnym problemem.
Choć wieść o wiosennym lockdownie przyjęłam dobrze, ostatecznie już po kilkunastu dniach miałam go dość (powiedziała introwertyczka). W dodatku nie spędziłam tego okresu tak produktywnie, jak zamierzałam.
Napisałam najmniej tekstów w całej historii bloga. I tylko z tego jestem w miarę zadowolona.
Byłam zaledwie 2 razy w Łodzi, choć daleko nie mam i w ogóle nie opuściłam nawet na chwilę swojego województwa.
Co parę miesięcy moje włosy robiły się krótsze i w dodatku w przeróżnych dziwnych kolorach. I nie zanosi się, bym w najbliższym czasie miała z tym skończyć. Hasztag #alternatywka :D
Wyjątkowo mało udzielałam się w social mediach w porównaniu z wcześniejszymi latami. I tak jednak często byłam przebodźcowana obserwując, co wrzucają inni.
Pozbywałam się większej ilości rzeczy, niż kupowałam. Bardziej skupiłam się na tym, czego naprawdę potrzebuję. Robiłam również czystki w plikach na telefonie i kontach obserwowanych na Instagramie. Ogółem polecam!
Przeczytałam zaledwie kilka książek, z czego zdecydowanie nie jestem zadowolona.
Nie byłam na jesiennych protestach, choć wyrażałam na to chęć. Ale cóż, nie wszystko da się przeskoczyć. I w internetach też można ***** ***.
Święta Bożego Narodzenia, w porównaniu z Wielkanocą, spędziłam z rodziną i było jak zwykle w porządku.
Żadnych postanowień na 2021 nie robiłam, bo na co mi to. Niech po prostu wróci normalność. I tyle.