sobota, 31 stycznia 2015

Parę faktów o mnie, cz. 4


Post tradycyjne na pełnym spontanie, a co tam! :D Znowu dowiecie się różnych rzeczy na temat mojej skromnej osoby :) No to jazda!

Mam 158 cm wzrostu.

Za każdym razem, jak jadę do miasta, jest bardzo prawdopodobne, że do domu wrócę z jakąś książką lub lakierem do paznokci.

Istnieje niewiele piosenek, których teksty znam idealnie na pamięć.

Do tej pory nie zrobiłam prawa jazdy. Nawet nie próbowałam :)

Wiele razy w życiu słyszałam, że jestem piękna i inteligentna :O

Podczas pobytu w galerii najwięcej czasu spędzam w Empiku i Media Markcie.

Rozwala mnie to, że ktoś może nie odróżniać słuchawek od głośników.

Staram się nie wypowiadać na tematy, o których mam niewielkie, czy zerowe pojęcie.

Mam taki zeszyt, który służy mi za pamiętnik, a z tyłu wypisuję hasła, po których ludzie znajdują ten blog w Googlach :)

Ciężko mi idzie wyjaśnianie czegoś komuś, choć wiem, o co chodzi.

Często piszę i publikuję posty ze smartfona.

Bloguję od 5 lat.

Uwielbiam pierogi i krokiety.

Od zawsze mam wstręt do jajek. Już sam ich zapach każe mi się ewakuować do innego pomieszczenia :D

Dobra, starczy na dziś i za jakiś czas pojawi się "normalny" post :D

czwartek, 29 stycznia 2015

Cały świat to czyta


Ale tytuł tym razem dojebałam. Po pierwsze nie jestem pępkiem świata. Po drugie, gdyby faktycznie tak było, pewnie statystyka wyglądałaby inaczej i pod postami byłoby nie tylko sporo pozytywnych komentarzy, ale też w cholerę hejtów. Chociaż teoretycznie może to się zdarzyć, bo to jednak blog publiczny.

Zdaję sobie sprawę z tego, że oprócz stałych czytelników, którzy tu się udzielają w komentarzach, wchodzi tu też sporo osób z mojego powiatu. Zresztą sama do tego doprowadziłam, bo niemalże rok temu, po dołączeniu do pewnej twarzoksiążkowej grupy dla blogerów, wrzuciłam tam linka. I musiało minąć trochę czasu, bym się skapnęła, że grupa jest ustawiona jako publiczna.

Ale w sumie mam to gdzieś. Dobrze się w sumie stało. Bo pewne myśli nie przechodzą mi przez gardło w realnym świecie, a ktoś znajomy pozna mój punkt widzenia odnośnie konkretnych tematów, czy zrozumie, dlaczego zachowuję się tak, a nie inaczej. No i mogę uwolnić ten nieliczny odsetek swojej ekstrawertycznej natury :)

niedziela, 25 stycznia 2015

Podróż do grobu, rozdział 22 (prawie)


Kiedy to zleciało? Już w środę moje urodziny, i to dwudzieste drugie. Fajna liczba, swoją drogą. Ale czy ten dzień coś zmieni? Nie sądzę.

Jakiś czas temu pisałam tu o zmianach, jakie się we mnie dokonały. Pamiętam, jak zobaczyłam pod tamtym postem komentarz "Starzejesz się". Ok, jest to nieuniknione, zresztą nie mam już 15 lat, plakatów na ścianach, potrzeby dostosowania się do tego popierniczonego świata, a pewne rzeczy i ludzie, na których tak cholernie mi zależało, to już historia. I ta muzyka, obojętnie jaka, jakoś tak ciszej nastawiona. I nie maluję już oczu na pandę. I włosy nie przypominają mopa. Jestem również zmuszona do ogarnięcia swojego życia. Ale...

Lubię sobie posłuchać Nightwish, czy Delain. Ba, nawet Linkin Park, Evanescence, Three Days Grace, czy Halestorm. I wielu innych zespołów dla gimbusów. Czasem poodmóżdżam się, czytając Cosmopolitana, czy jakieś romanse z wampirami, choć teraz częściej sięgam po coś ambitniejszego. Wciąż mam ochotę nosić spodnie z dziurami, t - shirty z dziwnymi nadrukami, koszule w kratę, czy trampki. I nawet noszę czasem jakieś buty glanopodobne. Chciałabym jakoś bardziej poszaleć z włosami, może jakieś ombre. I marzy mi się jeszcze tatuaż. Na razie nie wspomnę, jaki, bo nie wiadomo, czy nie zmienię zdania za parę miesięcy, a to jednak ozdoba na całe życie.

To może jednak nie jestem jeszcze taka stara?

środa, 21 stycznia 2015

Zabrakło mi weny. Co począć?!


Uwaga, uwaga, tego jeszcze nie grali. Dziś zamieniam się w Ciocię Dobrą Radę, co to się nie zna, a się wypowie. Enjoy!

Chyba każdego blogera z iluśtamletnim stażem przynajmniej kilka razy dopada coś zwanego brakiem weny, czy tam zastojem. I nie jestem tu jakimś wyjątkiem. Ale znam sposoby na to, jak ten stan rzeczy zmienić, albo przynajmniej spróbować.

Przede wszystkim zeszyt, choćby tylko kilka kartek było wolnych. Można w nim zapisywać wszystkie pomysły na wpisy, jakie tam nam wpadną do głowy. Jakieś myśli, hasła, czy nawet całe teksty, zanim ujrzą światło dzienne. I najlepiej, jeśli ten zeszyt nosi się ze sobą wszędzie. Albo prawie wszędzie. Można go nawet przywlec do kibla, a co tam :)

Ważne jest też szukanie inspiracji. Tekst na czyimś blogu, czy artykuł w jakiejś gazecie dał nam do myślenia? Ktoś na imprezie walnął tak ciętą ripostę, że do tej pory dochodzimy do siebie? Przeczytaliśmy ciekawą książkę? Obejrzeliśmy świetny film? W naszym życiu zdarzyło się coś niesamowitego? Najlepiej to wszystko notować we wspomnianym zeszycie. Może kiedyś się przyda?

Dalej coś nie idzie? Można skorzystać z pomysłów na wpisy na bloga, których w Internetach jest od cholery i jeszcze trochę.

I co, już jest dobrze? Jeśli nie, pozostaje po prostu odczekać, zająć się czymś innym. Ile to będzie trwało? Pewnie nie dłużej niż kilka dni/tygodni. I zanim się obejrzymy, znów pojawi się w naszych głowach pierdyliard pomysłów :)

środa, 14 stycznia 2015

To już rok?


Kiedy to zleciało? Mogłoby się wydawać, że zaledwie wczoraj z bólem serca opuściłam poprzedniego bloga i założyłam tego. I nawet znalazły się osoby, którym chciało się te moje wypociny czytać. Statystyki mówią same za siebie - ponad 18 k wyświetleń, jakieś 80 obserwatorów. Dotychczas stworzyłam 56 postów. Ale mniejsza o to.

To niesamowite, że spotkałam się tu ze sporym zrozumieniem. Nie padały teksty typu "weź się lecz", "nie rób siary", "zmień się", "rób to, co wszyscy", etc. Zamiast nich czytałam: "mam tak samo", "bądź sobą". Możliwe, że byłabym odebrana przez Was inaczej, gdybyście tak stanęli ze mną twarzą w twarz. W końcu, z wyjątkiem tych paru osób śledzących mnie na Instagramie, nawet nie wiecie, jak wyglądam. Nie słyszycie mojego głosu, śmiechu. Nie widzicie moich łez. Ale w sumie chętnie bym z Wami pogadała, napiła się piwa. Tylko szkoda, że tak daleko mieszkacie.

Co jakiś czas rzucam cytatami z prehistorycznych czasów mojego blogowania, jednak i tutaj znalazłoby się coś, z czego dziś mam niezłą bekę. Ale to fajne, że człowiek się zmienia, choć świadomość mijającego czasu i drobne zmarszczki na twarzy raczej nie przywołują wesołych myśli.

Mam nadzieję, że będę jeszcze długo tu pisać, i przez ten rok, i następne. Dzielić się myślami o wszystkim i niczym. Przywiązałam się do tego bloga i do Was.

I może zrobię porządki w linkach i podstronie o mojej skromnej osobie, bo coś tu jest mocno nie teges.

No to do zobaczenia w kolejnych wpisach o piernik wie, czym :)

niedziela, 11 stycznia 2015

Dzisiejszy świat


Szykuje się kolejny, bardzo nudny wywód nie wnoszący nic szczególnego do życia czytelników tego pierdolnika. Czyli norma.

O tym, że nie ogarniam dzisiejszego świata, pisałam tu chyba pierdyliard razy. Pewnie nierzadko jeszcze walnę niezłego facepalma. I don't want to live on this planet anymore :D

Świat potrzebuje ludzi głośnych, ekstrawertyków. Nie jesteś kimś takim? Z pewnością usłyszysz, że jesteś jakiś dziwny, ułomny. Ktoś pewnie zasugeruje wizytę u psychologa. Tymczasem to nie jest żadna choroba. Ale choć mamy już XXI wiek, ciemnogród wciąż ma się dobrze. Aha, i prawdopodobnie jest nas przynajmniej dwoje :)

Wrzuć na Twarzoksiążkę link do popularnej piosenki. Zbierze pewnie jakiś tuzin lajków. Po jakimś czasie zrób to samo z taką z bardziej Twoich muzycznych rejonów. O ile zakład, że będzie najwyżej jeden lajk? Tak, story of my life. Do czego piję tym razem? Do tego, że wręcz wypadałoby jarać się aktualnymi hiciorami z Eski. Masz wyjebane? Tutaj znowu możemy sobie przybić piątkę.

Kolejny powód do uznania kogoś za dziwaka? Spokojnie obędzie się bez telewizji. No przecież nie ma nic bardziej niesamowitego od oglądania telenowel typu "Burza", seriali sprzed ćwierćwiecza wałkowanych pięćset razy na każdym możliwym kanale, czy teledysków, w których jakieś dziunie świecą cyckami i dupami. A, i jeszcze "włączoneee niskieee cenyyy" :D

Ktoś jest niesamowicie inteligentny, oczytany? Albo ma jakieś nietypowe zainteresowania? Kogo to obchodzi? Najważniejsza jest najbliższa impreza, której szczegółów jej uczestnicy i tak nie będą pamiętać, bo urządzą sobie zawody w schlaniu się do zgona. Ewentualnie można jeszcze nawijać o najnowszym hicie Taylor Swift, czy problemach sercowych Mostowiaków.

Miłość? A co to takiego? Najlepiej związać się z kimś tylko po to, by nie było przypału przy znajomych. Autentyk!

Pewnie nie jestem szczególnie inteligentna, czy ogarnięta, ale i tak nie zamierzam uczestniczyć w tym cyrku.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Ale się zmieniłam, cz. 2


Już kiedyś coś podobnego pisałam. Inspiracją jest stary blog. Tym razem nie zarzucę cytatami jak w serii "Z życia dojrzałej, nastoletniej blogerki", ale tak podczas przeglądania wpisów sprzed kilku lat naszły mnie pewne refleksje.

Zacznę od tego, że tamtej dawnej mnie należałby się niezły ochrzan. Jak, do jasnej cholery można aż tak się uzewnętrzniać na blogu? Wywlekać na wierzch sprawy, o których nie wszyscy muszą wiedzieć? I potem płacz, bo ktoś znalazł adres. No cóż, life is brutal, na bloga może wejść każdy. No chyba, że ustawi się go jako prywatnego. Choć w sumie nie pamiętam, czy na Onecie [*] była taka opcja. Ale tak czy owak myślenie nie boli. Niestety musiałam przejechać się na tym kilka razy, by coś wreszcie do mojego pustego łba dotarło. Obecnie można dowiedzieć się o mnie paru rzeczy, jednak nie na zasadzie "mój drogi pamiętniczku". Pamiętnik to ja mam papierowy.

Uważałam się za brzydką. Ale to jeszcze nic. Sądziłam, że nie jestem lubiana właśnie z racji wyglądu. Jednak sporo czasu zajęło mi dojście do tego, że ludzie z klasy w liceum mogli mieć inne powody, dla których nie darzyli mnie szczególną sympatią.
Już sobie daruję wszelkie szczegóły, ale wiem już, że zachowania takie, a nie inne były prawdopodobnie spowodowane wychowaniem i introwertyzmem. Co do urody, to jak tak obecnie patrzę w lustro, nie widzę jakiejś miss świata, ale do pasztetów też z pewnością się nie zaliczam. Dobrze jest :)

A może ten wpis jednak powinien mieć tytuł "Ale zmieniło się moje myślenie" albo "Do jakich wniosków doszłam na podstawie dawnych zachowań"? A może lepiej pójdę spać? xD

czwartek, 1 stycznia 2015

No to mamy Nowy Rok!


Tak, mam niesamowity zapłon pisząc ten post, bo zbliża się 22:00. Niektórzy z Was powoli dochodzą do siebie po ostrej popijawie, a inni, tak jak ja, wybrali spokojną posiadówę w domu. Wkurwiający huk petard już ustał, przynajmniej w mojej dziurze.

Nie spisałam żadnych noworocznych postanowień. Jeśli któregoś dnia uznam, że czas coś zrobić, zmienić, zacznę działać. I nieważne, że według kalendarza będzie inna data niż 1 stycznia. Wiem też, że będę kontynuowała to, co zaczęłam w poprzednim roku.

W ogóle już sam styczeń będzie ciekawy. Jakoś tak w połowie ten blog skończy rok (ależ to szybko zleciało!), a pod koniec będę już taka stara :D
Reszty przewidzieć się nie da, lecz mam nadzieję, że będzie w miarę znośnie.

Szczęśliwego Nowego Roku! :)