Ostatnie urodziny z dwójką z przodu. Trochę mi z tym dziwnie, ale z drugiej strony ten wiek nie musi oznaczać końca świata. Zmarszczki nie pogłębiły mi się aż tak bardzo od poprzednich urodzin. Ból pleców jeszcze nie daje się codziennie we znaki. Nadal żyję jakoś tam.
W dalszym ciągu nie zamierzam, przynajmniej w pewnym stopniu, podejmować takich samych wyborów jak większość ludzi w moim jakże sędziwym wieku, ale wcale nie uważam, bym była przez to lepsza. Gorsza też nie. Żyjmy i dajmy żyć innym, o ile ich czyny nie krzywdzą nas, czy kraju, w którym żyjemy.
Na pewno nie jestem za stara na różowe włosy, czy sukienkę w tęczę i jednorożce. Może nigdy nie będę, kto wie. W ogóle zadziwia mnie moja chęć do eksperymentów z wyglądem z jednoczesną niechęcią do zwracania na siebie uwagi na codzień :D
W porównaniu do poprzednich lat, w większym stopniu jestem, niż posiadam, ale jednocześnie nie określiłabym siebie mianem minimalistki. Rozpierdol w pokoju jest tylko odrobinę mniej patologiczny.
Zwracam większą uwagę na swoje zdrowie, bo w końcu dociera do mnie upływ lat. Ale też bez przesady, nie odwiedzam codziennie przychodni. Jeszcze.
Coraz mniej etykietek używam odnośnie swojej osoby. Po prostu jestem.