sobota, 29 stycznia 2022

#29

  

Ostatnie urodziny z dwójką z przodu. Trochę mi z tym dziwnie, ale z drugiej strony ten wiek nie musi oznaczać końca świata. Zmarszczki nie pogłębiły mi się aż tak bardzo od poprzednich urodzin. Ból pleców jeszcze nie daje się codziennie we znaki. Nadal żyję jakoś tam.

W dalszym ciągu nie zamierzam, przynajmniej w pewnym stopniu, podejmować takich samych wyborów jak większość ludzi w moim jakże sędziwym wieku, ale wcale nie uważam, bym była przez to lepsza. Gorsza też nie. Żyjmy i dajmy żyć innym, o ile ich czyny nie krzywdzą nas, czy kraju, w którym żyjemy. 

Na pewno nie jestem za stara na różowe włosy, czy sukienkę w tęczę i jednorożce. Może nigdy nie będę, kto wie. W ogóle zadziwia mnie moja chęć do eksperymentów z wyglądem z jednoczesną niechęcią do zwracania na siebie uwagi na codzień :D

W porównaniu do poprzednich lat, w większym stopniu jestem, niż posiadam, ale jednocześnie nie określiłabym siebie mianem minimalistki. Rozpierdol w pokoju jest tylko odrobinę mniej patologiczny. 

Zwracam większą uwagę na swoje zdrowie, bo w końcu dociera do mnie upływ lat. Ale też bez przesady, nie odwiedzam codziennie przychodni. Jeszcze. 

Coraz mniej etykietek używam odnośnie swojej osoby. Po prostu jestem. 

czwartek, 13 stycznia 2022

2021 - podsumowanie

 


Przed chwilą ktoś trafił na tego bloga po haśle zbliża się czas na pierdolenie nowy rok nowa ja. I w sumie coś w tym jest. Taka, a nie inna data w kalendarzu nie wymaże magicznie pewnych życiowych problemów, bądź innych rzeczy, które w 2021 lub nawet i wcześniej już były do poprawki. No teraz to dopiero odkryłam Amerykę. To jaki był ten mój miniony już rok?

Dobiłam do 28. urodzin, co nijak nie sprawiło, bym zaczęła nagle rozważać prowadzenie takiego typowego życia ze ślubem w kościele (choć od katolicyzmu się odcinam) i bombelkami. 

Kontynuowałam pozbywanie się tego, co zbędne (czasem nawet zyskałam przy okazji jakiś mały piniądz), i to w większym stopniu, tak porównując z poprzednimi latami. Do tego zwracałam większą uwagę na to, co kupuję i czy w ogóle jest mi potrzebne. Ale też bez skrajności. 

Czasem (szczególnie latem) zdarzały się jakieś kilkugodzinne wypady, zwykle w granicach mojego województwa, ale nie tylko. Dość często, w porównaniu z poprzednimi latami, byłam w Łodzi, wobec której w dalszym ciągu mam ambiwalentne odczucia.

Nadal szalałam z włosami, na których tym razem głównie gościł róż. O dziwo, wyglądało to całkiem fajnie. 

Przypomniałam sobie o dbaniu o własne zdrowie. Najwyższy czas, bo 30stka coraz mocniej puka od spodu. 

Zaszczepiłam się na covida. Trzecia dawka jeszcze przede mną. Oczywiście unikałam jak ognia dyskusji z antyszczepionkowcami, choć niestety nie wszystkich da się wyłączyć jak Fejsbuka. 

W dalszym ciągu nie udawało mi się dotrzeć na protesty odnośnie zaostrzenia prawa aborcyjnego (na inne zresztą też nie), ale chociaż machnęłam podpisik pod projektem ustawy Legalna Aborcja Bez Kompromisów. 

Mocno zaniedbałam bloga. Za to w którymś momencie zaczęłam być bardziej aktywna na Instagramie. Oprócz wrzucania tam czegoś od siebie, chętnie udostępniałam dalej czyjeś wartościowe (przynajmniej według mnie) treści. 

Przeczytałam dość mało książek, ale i tak jest progres względem poprzedniego roku. A zresztą, i tak nigdy nie brałam udziału w wyścigu pt. 52 rocznie, czy jakoś tak.

Zdarzyło mi się być samej w kinie i tak jest chyba nawet lepiej. Polecam to doświadczenie. 

No i to byłoby na tyle. Oby 2022 był w miarę znośny!