Już kiedyś coś podobnego pisałam. Inspiracją jest stary blog. Tym razem nie zarzucę cytatami jak w serii "Z życia dojrzałej, nastoletniej blogerki", ale tak podczas przeglądania wpisów sprzed kilku lat naszły mnie pewne refleksje.
Zacznę od tego, że tamtej dawnej mnie należałby się niezły ochrzan. Jak, do jasnej cholery można aż tak się uzewnętrzniać na blogu? Wywlekać na wierzch sprawy, o których nie wszyscy muszą wiedzieć? I potem płacz, bo ktoś znalazł adres. No cóż, life is brutal, na bloga może wejść każdy. No chyba, że ustawi się go jako prywatnego. Choć w sumie nie pamiętam, czy na Onecie [*] była taka opcja. Ale tak czy owak myślenie nie boli. Niestety musiałam przejechać się na tym kilka razy, by coś wreszcie do mojego pustego łba dotarło. Obecnie można dowiedzieć się o mnie paru rzeczy, jednak nie na zasadzie "mój drogi pamiętniczku". Pamiętnik to ja mam papierowy.
Uważałam się za brzydką. Ale to jeszcze nic. Sądziłam, że nie jestem lubiana właśnie z racji wyglądu. Jednak sporo czasu zajęło mi dojście do tego, że ludzie z klasy w liceum mogli mieć inne powody, dla których nie darzyli mnie szczególną sympatią.
Już sobie daruję wszelkie szczegóły, ale wiem już, że zachowania takie, a nie inne były prawdopodobnie spowodowane wychowaniem i introwertyzmem. Co do urody, to jak tak obecnie patrzę w lustro, nie widzę jakiejś miss świata, ale do pasztetów też z pewnością się nie zaliczam. Dobrze jest :)
A może ten wpis jednak powinien mieć tytuł "Ale zmieniło się moje myślenie" albo "Do jakich wniosków doszłam na podstawie dawnych zachowań"? A może lepiej pójdę spać? xD
Chyba każda z nas kiedyś przez coś takiego przechodziła i obdarowywała się takim myśleniem, ale to jednak (chyba) mija. ;)
OdpowiedzUsuńTak, na szczęście mija i w życiu nie chciałabym być dawną sobą :)
UsuńTak stwierdzam, że ja też nie. ;P
UsuńNo widzisz :D
Usuńna Onecie znalazła mnie koleżanka :P ale koniec końców, po zmianie adresu zdałam sobie sprawę, że... nie obchodziło mnie to, bo pisałam tam po prostu prawdę.. cóż :)
OdpowiedzUsuńTo miałaś spory dystans do sprawy. Ja wtedy z 6 razy chyba zmieniałam adres :D Ale teraz mam w dupie, czy ktoś znajomy tu wchodzi :)
UsuńCzy ja wiem? Po prostu nie wstydzę się tego, co piszę, bo piszę prawde, a jeśli one nie są w stanie jej zrozumieć - czy to aby na pewno był mój problem? :)
UsuńJakby tak pomyśleć, to faktycznie :)
UsuńTaka weryfikacja znajomych po blogowemu :)
UsuńHeh, ja miałam taki okres życia w gimnazjum. Gdy czytam swój pamietnik jestem przerażona, jak mogłam być takim głupim i niemiłym dzieckiem, jaka byłam zaślepiona, jak marnowałam sobie życie... Gdy opowiedziałam to kumplowi z liceum stwierdził, że moglibyśmy sobie wszyscy opowiadać, jacy byliśmy okropni w gimbazie, bo każdy miał wtedy diabła za uszami. Kurcze, jaki durny wiek, jak dobrze, że w liceum albo i później człowiekowi to przechodzi.
OdpowiedzUsuńTeż w tym piekielnym gimnazjum myślałam, że nikt mnie nie lubi bo jestem brzydka. Znalazłam na to tani i prosty sposób- ubieram się tak, żeby ludzie byli pewni, że nie jestem brzydka dziewczyną, tylko chłoapkiem o delikatnych rysach :D Albo żeby się bali skomentować. To pomaga...
pozdrawiam
To mi później przeszło. Ale się było kiedyś pustakiem :D O tak, i marnowanie życia również mogę sobie przypisać. Nie dbałam o własny rozwój i w ogóle...
UsuńHaha, to było dobre rozwiązanie.
Mój blog jest niemal moim uzewnętrznieniem i mam to szczęście, że jeszcze nikt znajomy go nie znalazł - przynajmniej mam taką nadzieję :P Ale ja chronię swojej prywatności jak mogę, przede wszystkim nigdy nie wstawiam swoich zdjęć ani zdjęć znajomych, nikt też ze znajomych nie wie, że w ogóle czytam jakieś blogi ;)
OdpowiedzUsuńA uświadomienie sobie słabych stron jest pierwszym dobrym krokiem do ich zmian, wiesz o tym? :)
To masz naprawdę wielkie szczęście, bo jednak sporo tam o sobie piszesz :)
UsuńOczywiście, zawsze to jakaś lekcja na przyszłość :)
Nooo. Odnoszę wrażenie, że moi bracia znają mój adres bloga, ale nigdy żadnego nie przyłapałam na czytaniu, więc po prostu chyba się tym interesują ;) Raz w życiu dałam adres koleżance z liceum, która przeczytała moje wpisy, ale później zmieniłam adres i login i nie dałam jej nowego adresu, powiedziałam, że bloga usunęłam, a jeszcze później taką zmianę robiłam regularnie co rok ;) Anelise jestem od trzech lat, a bloguje od 7, chociaż dwa razy Anelise zmieniała adres ;) Teraz się zastanawiam czy zmienić :P
UsuńNie tylko lekcja ;) Ale jeśli coś Ci się w sobie nie podoba to przecież możesz to zmienić!
To masz spory staż blogowania, mi dopiero 5 lat stuknie za 5 dni :) No mojej siostry też nie przyłapałam na czytaniu, ale wiem, że to robiła parę miesięcy temu na bank, bo sama mi o tym mówiła. Ale obecnie mam w tylnej części ciała, kto tu zagląda. Bo cóż takiego wstrząsającego tutaj piszę? :) A na poprzednim blogu zmieniałam adres co parę miesięcy i w ogóle tak strasznie się przejmowałam, że niepowołane osoby tu wchodzą :) No ale mam nauczkę na przyszłość, by nie pisać za dużo :)
UsuńDokładnie, wprawdzie taka praca nad sobą cholernie dużo czasu zajmuje, ale naprawdę warto :)
Oj, chyba większość z nas miała w młodości bloga, gdzie się pisało takie głupotki :D ja z przyjaciółkami miałyśmy nawet bloga gdzie opisywałyśmy wymyślone historie o zespole Killerplitze :D
OdpowiedzUsuńTo ja kiedyś w zeszytach pisałam o Power Rangers (czy jak to tam się pisało :))
UsuńWidzę, że to było normalne w młodości :D
UsuńTo prawda, z tego, co się orientuję, to chyba większość blogerów przerabiała kiedyś coś takiego :D
UsuńKażdy się zmienia. Często dopiero z czasem zaczynamy dostrzegać, jacy byliśmy w przeszłości. I nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem... Pora zaakceptować siebie i wszystkich dookoła :)
OdpowiedzUsuńNie powiedziałabym, że teraz płaczę. Ale czasem nie dowierzam, że mogłam być aż takim pustakiem :)
UsuńNo cóż...Jeśli podpisywałaś się imieniem i nazwiskiem i dookoła gadałaś,że prowadzisz bloga to się nie dziwię :P ale tak na serio to rzeczywiście można się trochę powyżalać,ale bez przesady.Nie wszyscy muszą każdego lubić.trzeba to zaakceptować po prostu. Więc życzę ci dalszego szczęścia.
OdpowiedzUsuńHaha, akurat nazwiska na blogu nie podawałam, adresu zresztą też nikomu nie dałam :D No trzeba znać umiar. A desperackie próby przypodobania się ludziom, to też już nie moja bajka :)
UsuńNa Onecie można założyć hasło... W każdym razie, każdy potrzebuje dostać w kość, aby uzmysłowić sobie, co jest najważniejsze. Blog jest miejscem, gdzie należy pisać to o czym się myśli. Jeśli chodzi o osoby, to niekoniecznie je obgadywać, tylko publicznie myśleć o relacjach. Sama popełniłam taką gafę i koleżanka się na mnie wściekła... Ale już po wszystkim. Szczerze, to denerwują mnie ludzie, którzy uważają, że swoje myśli mam zatrzymać dla siebie. Skoro czuję, że coś mnie rozwala od środka, to muszę szukać ujścia, a jakoś nie jestem za tym, aby zacząć się ciąć...
OdpowiedzUsuńTo takie tam moje przemyślenia po wpisie ;)
Pozdrawiam!
Ps. Szczęśliwego Nowego Roku ;)
http://zinnejplanety.crazylife.pl/
Dokładnie, no chyba, że pisze się opowiadanie, to wtedy można sobie pozmyślać. Fajnie jest tak wyrazić swoje opinie na różne tematy i może nawet dyskutować z czytelnikami :)
UsuńI dobrze, bo cięcie się nie jest najlepszym sposobem na radzenie sobie z problemami. Zresztą to, co tam ktoś sobie zamieszcza na blogu, jest jego sprawą i nie zamierzam się w to wpieprzać. To, że ktoś może przesadzi z tym, co wypisuje, jest problemem wyłącznie tej osoby :)
I te problemy sam powinien rozwiązać, a nie że ingerują w to osoby trzecie. Prawdę mówiąc, kiedy zbyt dużo ludzi chce rozwiązać jakiś problem, to nigdy się to nie uda...
UsuńP.
Ewentualnie może spróbować najpierw samodzielnie rozwiązać problem, a dopiero w ostateczności prosić o pomoc czytelników.
UsuńJa też wolę pewne sprawy zachować tylko dla siebie, albo wylać je na papier, albo przedyskutować z przyjaciółmi. No ale człowiek uczy się na błędach ;]
OdpowiedzUsuńNa szczęście :)
UsuńFajnie jest tak porównywać siebie przy pomocy starych wpisów :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, i można się nieźle uśmiać :)
UsuńTo przede wszystkim ;D
UsuńDlatego zawsze uważam, by nie pisać za dużo. Piękne jest to, że możemy sami decydować jakie informacje o sobie przekazywac poszczególnym osobom i takiej zasady powinniśmy się trzymać.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć.
UsuńKażdy dorasta, dojrzewa,zmienia się... Lubię popatrzeć wstecz jaka byłam, jeszcze bardziej doceniam siebie teraz:)
OdpowiedzUsuńNo to mamy podobnie :)
UsuńNo cóż, jak się o blogu mówi, to zawsze jest ryzyko. Jak się wszystko odpowiednio zamaskuje, to nie ma problemu. Ja się nauczyłam uzewnętrzniać na blogu, już nawet papierowy pamiętnik ostro zaniedbałam.
OdpowiedzUsuńZnajdą? Nic, no trudno. Taka jest prawda o mnie. Jeżeli się dowiedzą, to nic - po prostu będą wiedzieć. Nic się nie zmieni. Może to i lepiej, że się o prawdzie dowiedzą. Choć w sumie i tak wiedzą, tylko sami o niej mówić nie chcą.
Też mi się myślenie na lepsze zmieniło. ^^
Mnie też wali to, kto czyta aktualnego bloga. Może to dlatego, że nie piszę tu czegoś naprawdę osobistego :)
UsuńDobrze, że w ogóle dochodzisz do wniosków. Niektórzy nawet nie wiedzą co to jest wniosek :P
OdpowiedzUsuńDojrzewamy. Piękne słowo. Lepsze niż "przekwitamy".
Też nie lubię tego słowa :)
UsuńWIesz wydaje mi się, że w liceum wielu ludzi inaczej myślało. Z czasem się jednak okazuje, że człowiek nie jest taki beznadziejny i paskudny. Wszystko zależy jednak nie tylko od naszego poczucia wartości, ale także od ludzi, z którymi się stykamy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na Namuzowane Pogaduchy #4 na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńLiceum to najlepszy okres w moim życiu, za piękną się nie uważam, ale nie mam kompleksów :)
Serdecznie zapraszam na Namuzowane Pogaduchy #4 na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl
A ja się uzewnętrzniłem (oczywiście nie zamierzam przesadzać) i chwalę to sobie :D
OdpowiedzUsuńPatrząc, z krótkiego, ale dystansu, chyba zaszło katharsis, miło było wierzyć się tej anonimowej masie ludzi ;)
Trzeba tylko się pilnować, żeby blog nie stał się "pamiętnikiem neurotyka" i opisem swoich problemów, bo będzie to dla wszystkich męczące...
Ale uważam, że duża doza szczerości, to dobry materiał do budowania postów :D
O tak, szczerość przede wszystkim :) I mi zdarza się trochę ponarzekać, ale jednak trzeba zachować jakiś umiar.
UsuńJak tak patrzę na siebie sprzed kilka lat to też nie wierzę, że można było się tak zachowywać i robić takie rzeczy. Ale chyba na tym to własnie polega - popełniamy błędy, ponosimy tego konsekwencje, wyciągamy wnioski, zmieniamy się i nasze myślenie.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to ciągle się zmieniamy, zmieniamy swoje podejście....
OdpowiedzUsuńTaka refleksja jest dobra.
Ten proces trwa chyba przez całe życie :) Ciekawe, co będzie się mówiło/pisało za parę lat :)
UsuńSądzę, że każdy z nas powinien usiąść i pomyśleć nad tym, co robił, jak się zmieniał ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście :)
UsuńJa w sumie nie bardzo rozumiem ludzi ... bo skoro wszyscy wiedzą, że w Internecie można znaleźć wszystko, to po co pisać i publikować prywatne rzeczy? Szkoda słów...
OdpowiedzUsuńTeraz i ja nie rozumiem. Ale cóż, człowiek się uczy na błędach :)
UsuńJa mysle ze z tego sie wyrasta, z uwazania siebie za brzydka. Akceptacja przychodzi z wiekiem :-) teraz mozesz sie jedynie rozwijac
OdpowiedzUsuńDokładnie. Jeśli urody brak lub po jakimś czasie przemija, to zawsze coś może w głowie zostać, o ile się chce :)
UsuńMnie refleksje na temat mojego wyglądu nachodzą wahadłowo - raz stwierdzam "Ej jest zajebiście", a po jakimś czasie "Ja pierd* co to za fejs?!" No i tak w kółeczko od zawsze. xD
OdpowiedzUsuńCo do uzewnętrzniania swoich emocji GDZIEKOLWIEK - człowiek najpierw musi się nieźle przejechać, żeby się nauczyć,
Mi się coś takiego rzadziej zdarza, no ale się zdarza :)
UsuńO tak, i albo założy bloga dostępnego dla wybranych, albo zabierze się za pamiętnik.
Ja np. wczoraj - nie mogłam na siebie patrzeć, a dziś stwierdzam, że jest całkiem nieźle xD
UsuńJa jakoś nie potrafię obnażać swoich emocji - czy to w realu czy nawet na blogu pod przykrywką anonimowości. Raz chyba tylko napisałam mega emocjonalny post - ludzie byli w szoku, że tak potrafię. :P
Czyli jest nieźle :)
UsuńMi się czasem udaje w Internetach, za to w realnym świecie mam z tym problem. Ale może to i dobrze :D
Wniosek z tego, że jesteś jak wino: im starsza, tym lepsza :D
OdpowiedzUsuńZależy w czym :D No ale wniosek epicki :D
UsuńJaki komplement :D
UsuńJak już walnąć, to porządnie :D
UsuńPisało się głupoty, pisało :P
OdpowiedzUsuńNo ale dobrze, że to już przeszłość :)
UsuńUsuwasz archiwum czy zostawiasz? :)
UsuńTamtego, poprzedniego, nieszczęsnego bloga jeszcze nie wywaliłam :)
Usuń...ale 'dojrzała' i 'nastoletnia' to przecież wzajemne antonimy :D
OdpowiedzUsuńHaha, dokładnie :D
UsuńNie Ty jedna wywlekałaś różne dziwne sprawy na wierzch, więc nie ma co się przejmować. ;)
OdpowiedzUsuńsuper, że doszłaś właśnie do takich wniosków!;) też kiedy czytam swoje stare wpisy to nie moge uwierzyć, że to ja pisałam ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba zmieniać swój tok myślenia ani nie kształtować go pod wpływem innych.
OdpowiedzUsuńja znalazłam swój stary pamiętniczek. Wtedy to miałam tok myślenia haha;)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio czytałam jakieś urywki. Tam to dopiero biło pustotą :D
UsuńHej. Nie wiem czy jeszcze pamiętasz mojego bloga Diary Dlack Heart. Został on zablokowany z przyczyn osobistych, ale chciałabym, żeby parę osób, które go czytały dość regularnie miały do niego dostęp i Ty jesteś jedną z tych osób. Jeżeli chcesz abym Ci go udostępniła to podaj mi swój email pod spodem. Jeżeli nie to nic nie szkodzi i tak będę czytać nadal Twojego :)
OdpowiedzUsuńNo to w takim razie pisz na avanturnica4@onet.eu :)
UsuńWłaśnie z powodu urody, to raczej nas nie omijają, nieraz zdarza się brzydula, ale taka iskierka, że każdy ją lubi, a lodowa piękność sama stoi w kącie :-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przypominam sobie, by za moich szkolnych czasów ładna dziewczyna siedziała sama w kącie. Ale fakt, są pewne cechy charakteru, za pomocą których można nadrobić braki w urodzie :)
UsuńJa też tak miałam. Czytając swoje wpisy wie się, jak bardzo życie nas zmieniło.
OdpowiedzUsuńJednak są osoby, które nigdy się nie zmieniają. Można je spotkać nawet dzisiaj. Śmieją się, upokarzają innych. Według mnie to żałosne. Rozumiem, że coś jest śmieszne. Ale śmiejąc się z tego jeszcze miesiąc po, dokuczając innym i zawstydzając, może... próbują się dowartościować...? W każdym razie nie uważam tego za rozsądne.
Ja też nie byłam kiedyś lubiana. Na pewno wśród niektórych grup nadal jestem. Pewnie niektórzy też udają przyjaźń. Mam nadzieję, że w liceum wszystko się zmieni. Na lepsze. A może ludzie będą jeszcze gorsi? Jak sądzisz, Blacky?
Oj tak.
UsuńZ pewnością to mali ludzie z morzem kompleksów. Albo w przeszłości ktoś tak postąpił wobec nich i teraz chcą się na kimś wyżyć.
Oj tak, to bardzo typowe np. tak uśmiechać się do kogoś, kogo się nie lubi. Pamiętam jak trafiałam na ludzi, którzy niby mnie lubili, a jednak poza szkołą dla nich nie istniałam. Albo odzywali się do mnie, gdy mieli jakąś sprawę. Wiesz, to w sumie zależy od konkretnych osób. W części z nich jeszcze pewnie będzie siedziała gimbaza, ale bardziej ogarniętych, tolerancyjnych ludzi również możesz spotkać.
Ja na Twoim miejscu raczej nie liczyłabym na jakiś przełom, chociaż pewnie twierdzę tak dlatego, bo jestem te parę lat starsza i pamiętam, jak to było. Choć może, jeśli nastawisz się w miarę pozytywnie, trafisz na fajnych ludzi :)
A ja wywlekam na blogu dużo osobistych spraw z tym że...to sprawy, o których mówię i publicznie. Bo ja się z mało czym tak naprawdę kryję, więc żadnego płaczu pewnie nie będzie :D
OdpowiedzUsuńI cóż...kto z nas się nie zmienia? Ale wszystko zaczyna się przecież też zawsze, prosto- od myślenia:)
Ja właśnie też piszę tylko o tym, o czym spokojnie cały świat może wiedzieć. Bo dzielenie się wszystkim to jednak nie dla mnie. To pewnie jesteś taką ekstrawertyczką, co? Bo tacy ludzie raczej nie mają większych oporów przed mówieniem/pisaniem o sobie wszystkiego. Dobrze myślę? :D
UsuńO tak, dobrze, że w końcu zaczęłam myśleć :)