
Taki ze mnie zwyczajny, najzwyklejszy, przeciętny ludź. Z racji tego nie stać mnie na przeróżne ciuchy, które akurat musiały wpaść mi w oko. Dlatego na ratunek idą lumpeksy. Ale to nie tylko o finanse się rozchodzi. Aktualna moda na oczojebność everywhere zdecydowanie nie jest w moim guście. To, co bardziej mi podchodzi znajduję częściej w tego typu sklepach.
Jest ich od cholery. Sklepów, no ciuchów też. Mogłabym wciąż i wciąż grzebać wśród wieszaków. Tak to lubię. Nie znajdę nic ciekawego? Idę do kolejnego lumpa. To znaczy, jeśli zjawię się w mieście. Małe to miasto niby, ale co parę kroków czai się kolejny second hand. Luuubię to, prawdziwy raj.
Tak czy owak i tak wracam do domu z góra dwiema rzeczami. W ogóle jestem strasznie wybredna w wyborze ciuchów. Nie zadowoli mnie byle co tylko dlatego, że jest w moim rozmiarze i kosztuje 5 zeta, jeśli jest w średnim stanie i w nie takim kolorze. Żeby było zabawnie, czy też ironicznie, na nieszczęście ciuchy, które wpadają mi w oko, w większości są na mnie jakieś dwa rozmiary za duże. Jak ktoś chce mieć rozmiar XS ( pewnie większość kobiet chce :D), to chętnie się zamienię.
Ale za to ostatnio zakupiłam cudny czarny sweterek i jestem happy :)