Instagram. Na nim pierdyliard zdjęć znad morza, z gór i zagranicznych terenów. A ja poznawałam na nowo Łódź. Właściwie aż Łódź. W końcu jest to jedno z największych polskich miast. Pod względem liczby mieszkańców jest na wysokim 3. miejscu. Przynajmniej tak twierdzi ciocia Wikipedia. Brzmi to trochę przerażająco.

Dlaczego akurat Łódź? Bo to najbliższe duże miasto. Nie musiałam więc tracić całego dnia na dojazd w obie strony. I zwyczajnie chciałam sobie przypomnieć parę miejsc. Skończyło się jednak jedynie na Manufakturze, a reszta była dla mnie całkiem nowa :D
Nie myślcie, że pojechałam sobie ot tak i nagle stałam się wielce podekscytowaną, zapaloną podróżniczką. Było to tak naprawdę spore wyzwanie, znaczne przekroczenie strefy komfortu i chyba nie do końca byłam na nie gotowa. I nadal nie jestem.

Początek zwiedzania Łodzi zaplanowałam na kwiecień, ale pewnie jak dobrze pamiętacie, nie był to szczególnie udany miesiąc pod względem pogody. Za to kolejne miesiące były mniej lub bardziej łaskawe. W sumie było to kilka kilkugodzinnych wizyt. Od maja do sierpnia. Dwie w samotności i trzy w kilkuosobowym gronie introwertyków. Miałam więc okazję poznać to miasto nie tylko od hałaśliwej strony, ale też tej znacznie spokojniejszej. Oczywiście preferuję tę ostatnią.

Dotychczas największe wrażenie zrobił na mnie wystrój naleśnikarni Manekin. I oczywiście póki co również do jedzenia nie jestem w stanie się przyczepić. Szkoda tylko, że zawsze jest tu tak tłoczno. Ale w sumie to nic dziwnego, w końcu to bliskie sąsiedztwo ulicy Piotrkowskiej.

Co jakiś czas na terenie całego miasta powstają piękne murale. Dotychczas widziałam kilkanaście z nich, a wszystkich jest co najmniej kilkakrotnie więcej. Murale to jedne z pierwszych rzeczy, na które zwróciłam uwagę parę miesięcy temu. Zdecydowanie dodają uroku Łodzi.

Oczywiście najwięcej przeróżnych miejsc zwiedziłam z wyżej wspomnianymi ludźmi. Wiadomo, że lepiej zdać się na kogoś, kto zna to miasto choć trochę lepiej ode mnie, zwłaszcza że jest rodowitym łodzianinem. A ja kojarzę raptem parę ulic i to nie do końca.

Jakieś inne spostrzeżenia lub coś w ten deseń?
· Częste zwiedzanie Łodzi? No way. A zamieszkanie tu tym bardziej nie wchodzi w grę.
· Wciąż nie mogę znaleźć słów trafnie określających to miasto. Może jednym z nich jest różnorodność?
· Nie zrealizowałam paru planów związanych z Łodzią polegających na przekraczaniu strefy komfortu. Ale tak sobie myślę, że przynajmniej jeden z nich byłby niemalże samobójstwem.
· Kilka godzin pobytu w Łodzi równa się kilku dniom ładowania baterii, na co oczywiście nie zawsze mogę sobie pozwolić.
· Nie lubię wysiadać na Łodzi Fabrycznej.
· Póki co nie miałam okazji potwierdzić lub zaprzeczyć poniższemu stwierdzeniu. Wczesny wieczór to w końcu mój czas powrotu do domu :D #przegrywżyciowy

Twarzoksiążka.
Dlaczego akurat Łódź? Bo to najbliższe duże miasto. Nie musiałam więc tracić całego dnia na dojazd w obie strony. I zwyczajnie chciałam sobie przypomnieć parę miejsc. Skończyło się jednak jedynie na Manufakturze, a reszta była dla mnie całkiem nowa :D
Nie myślcie, że pojechałam sobie ot tak i nagle stałam się wielce podekscytowaną, zapaloną podróżniczką. Było to tak naprawdę spore wyzwanie, znaczne przekroczenie strefy komfortu i chyba nie do końca byłam na nie gotowa. I nadal nie jestem.
Początek zwiedzania Łodzi zaplanowałam na kwiecień, ale pewnie jak dobrze pamiętacie, nie był to szczególnie udany miesiąc pod względem pogody. Za to kolejne miesiące były mniej lub bardziej łaskawe. W sumie było to kilka kilkugodzinnych wizyt. Od maja do sierpnia. Dwie w samotności i trzy w kilkuosobowym gronie introwertyków. Miałam więc okazję poznać to miasto nie tylko od hałaśliwej strony, ale też tej znacznie spokojniejszej. Oczywiście preferuję tę ostatnią.
Dotychczas największe wrażenie zrobił na mnie wystrój naleśnikarni Manekin. I oczywiście póki co również do jedzenia nie jestem w stanie się przyczepić. Szkoda tylko, że zawsze jest tu tak tłoczno. Ale w sumie to nic dziwnego, w końcu to bliskie sąsiedztwo ulicy Piotrkowskiej.
Co jakiś czas na terenie całego miasta powstają piękne murale. Dotychczas widziałam kilkanaście z nich, a wszystkich jest co najmniej kilkakrotnie więcej. Murale to jedne z pierwszych rzeczy, na które zwróciłam uwagę parę miesięcy temu. Zdecydowanie dodają uroku Łodzi.
Oczywiście najwięcej przeróżnych miejsc zwiedziłam z wyżej wspomnianymi ludźmi. Wiadomo, że lepiej zdać się na kogoś, kto zna to miasto choć trochę lepiej ode mnie, zwłaszcza że jest rodowitym łodzianinem. A ja kojarzę raptem parę ulic i to nie do końca.
Jakieś inne spostrzeżenia lub coś w ten deseń?
· Częste zwiedzanie Łodzi? No way. A zamieszkanie tu tym bardziej nie wchodzi w grę.
· Wciąż nie mogę znaleźć słów trafnie określających to miasto. Może jednym z nich jest różnorodność?
· Nie zrealizowałam paru planów związanych z Łodzią polegających na przekraczaniu strefy komfortu. Ale tak sobie myślę, że przynajmniej jeden z nich byłby niemalże samobójstwem.
· Kilka godzin pobytu w Łodzi równa się kilku dniom ładowania baterii, na co oczywiście nie zawsze mogę sobie pozwolić.
· Nie lubię wysiadać na Łodzi Fabrycznej.
· Póki co nie miałam okazji potwierdzić lub zaprzeczyć poniższemu stwierdzeniu. Wczesny wieczór to w końcu mój czas powrotu do domu :D #przegrywżyciowy
Twarzoksiążka.
No w końcu to Miasto Czerech Kultur :D bardzo interesujące i niekiedy potwierdzające stereotypy a niekiedy wręcz przeciwnie ;)
OdpowiedzUsuńŁódź ma swój urok. Lubię to miasto, mam do niego duży sentyment.
OdpowiedzUsuńMi się kojarzy tylko z cygańskimi pałacami, bo byłam tam przejazdem. I nie kusi mnie, szczególnie że w Polsce jest sporo ładniejszych miast, a dla mnie "cały dzień w podróży" brzmi jak najlepsza przygoda. Ale może kiedyś wpadnę na chwilę, żeby porobić zdjęcia muralom, bo są bardzo zachęcające :D
OdpowiedzUsuńI pewnie będzie ich więcej :)
UsuńKiedyś muszę się tam wybrać :)
OdpowiedzUsuńNo, jest tu parę ciekawych miejsc, choć zależy, co kto lubi :)
UsuńPrzyznam Ci szczerze, że w Łodzi byłam tylko przejazdem..
OdpowiedzUsuńW Łodzi to ja bym tylko raz, kiedy miałam kilka lat ;) I szczerze to niewiele pamiętam ;)
OdpowiedzUsuńZanim zabrałam się do odkrywania tego miasta na nowo, również niewiele pamiętałam oprócz przygnębiającej szarości :)
UsuńPewnie już ci o tym wspominałam, że byłam w Łodzi tylko raz, przy okazji koncertu Green Day'a, więc zwiedziłam jedynie dworzec i Atlas Arenę, ale w przyszłości chętnie pojadę i zobaczę trochę więcej :)
OdpowiedzUsuńTak, wspominałaś. Ja w Łodzi nie byłam jeszcze na żadnym koncercie. I pewnie byłaś na Łodzi Fabrycznej? :)
UsuńŁódź jest miastem, które zawsze mnie odrobinę przerażało. Głównie z tego względu, że jest ono stosunkowo nowe w porównaniu na przykład do Krakowa. W takim typowym starym mieście wiem czego się spodziewać - w centrum jest rynek, ratusz, na każdym rogu kościół. W Łodzi nigdy nie byłem, ale myślę, że czułbym się podobnie jak w Katowicach, czyli osobliwie :D W każdym razie, zamierzam odwiedzić to miasto, aby odczarować moją opinię o nim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W sumie teren Manufaktury tak jakby zastępuje rynek. A mnie ogólnie przerażają większe miasta. Co do Katowic, nie znam ich za bardzo, tylko tak przejazdem ze dwa razy :)
UsuńW Łodzi bylam tylko przejazdem i na razie mnie nie kusi to miasto.
OdpowiedzUsuńMnie też w sumie nie kusi, ale skoro mam dość blisko, to czemu nie? :)
UsuńPrzedostatnie zdjęcie było zrobione w Łodzi? :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, nieopodal Manu. Muzeum chyba :D
Usuń