Jako, że podobno jesteśmy istotami obdarzonymi rozumem (choć możemy mieć wątpliwości, czy aby na pewno wszystkich z nas to dotyczy, gdy słyszymy, co niektóre osobniki pieprzą), przynajmniej niektórzy z nas dążą do pogłębienia samoświadomości. Kim jestem? Dokąd zmierzam? Co lubię robić? Czego się boję? Takie tam. Szukamy odpowiedzi we własnym wnętrzu, w książkach, w filmach, na blogach. Piszemy pamiętniki, chodzimy na terapię, rozwiązujemy różne testy - począwszy od tych z czasopism nieszczególnie wysokich lotów po MBTI.
Właśnie, MBTI. Czy ma jeszcze rację bytu? Mogłoby się wydawać, że tak. W końcu introwertyk introwertykowi/ekstrawertyk ekstrawertykowi nierówny. I nie każdy idealnie wpisuje się w cechy jednego lub drugiego typu. I jest jeszcze coś poza tym. Ale czy ten test jest idealny? Nie sądzę.
Jak wytłumaczyć fakt, że wielu osobom przy kolejnym jego rozwiązywaniu wychodzi inny wynik?
Podejrzewam, że część z nas (zwłaszcza w dość młodym wieku) po ustaleniu, czy bliżej nam do introwertyka czy ekstrawertyka (i jaraniu się ową wiedzą) na początku dobiera odpowiedzi pod ideał owego (też to kiedyś przerabiałam) i potem wychodzą jakieś kwiatki w stylu przeciwieństw nas pod pewnymi względami. Wiecie, co wyszło mi za pierwszym razem? ISTJ. Dobre. Jak powszechnie wiadomo, zdecydowanie nie jestem wierna wielu tradycjom i ogólnie je kwestionuję (po co, dlaczego, czy na pewno jest to dobre, choć przetrwało ileś tam dekad/stuleci). Nie widzę siebie w roli żony, a już tym bardziej matki. Nie jestem entuzjastką planowania wszystkiego. Czasem łamię prawo (oczywiście nie jakoś hardkorowo, tylko np. przechodzę na czerwonym świetle).
Faktem jest, że się zmieniamy i to też może wpływać na wynik testu MBTI. Zmieniają się nasze preferencje, przekonania (oczywiście pewnie nie wszystkie, ale jakaś tam część na pewno). Pewnego dnia np. można uznać, że imprezy jednak są super :D Albo lepsze jest rozważne planowanie od działania na spontanie. Jeszcze większe jaja robią się, gdy odkryjemy, że te odpowiedzi, których udzielamy, tak naprawdę nie są nasze. Po prostu zostaliśmy na nie zaprogramowani przez rodziców lub nauczycieli. I wtedy wynik znów wyjdzie inny :D Także chyba lepiej jest czytać opisy wszystkich typów MBTI i ustalić, do którego z nich jest nam najbliżej.
Bywa jednak, że i wtedy sytuacja nie jest jasna. Czy należy w ogóle tym się przejmować? Może przynajmniej niektórzy z nas są zbyt skomplikowani, by ich sposób myślenia, działania, czy predyspozycje zawodowe włożyć do czteroliterowej szufladki? Sama przez dłuuugi czas identyfikowałam się jako INFP, ale teraz bliżej mi do stwierdzenia, że coś tam z tego typu mam, ale sprawa jest bardziej zagmatwana. Ciekawe, co jeszcze z czasem odkryję.