Moje życie jest żałosne, nie będę tego ukrywać. Ale żeby nie było jeszcze gorsze, zaplanowałam parę rzeczy do zrobienia na najbliższe miesiące. Może i nie są to jakieś wielkie rewolucje, ale co tam.
Więcej siedzieć nad matmą
Jak niektórzy z Was wiedzą, w sierpniu po raz czwarty (!) piszę maturę z tego cholerstwa. Żeby już ostatecznie pokonać tą sukę, uznałam, że będę siedziała w książkach kilka godzin dziennie. Pieprzyć gadanie rodziny, że i tak nie zdam!
Szlifować angielski
Wiem już, że tłumaczką nie zostanę, ale co mi szkodzi nadrobić pewne braki powstałe w wyniku lenistwa czy innych niesprzyjających czynników. Zresztą jeśli kiedyś wyjechałabym za granicę, to chyba głupio byłoby nie móc się porozumieć?
Czytać więcej książek
Tak, pisze to osoba, której od najmłodszych lat życia nie trzeba było zmuszać do męczenia grubych tomideł, no może poza niektórymi lekturami szkolnymi, których za cholerę nie dało się zrozumieć. No jakiegoś lenia złapałam ostatnio. Ale skoro ostatnio ściągnęłam kilka "pedeefów" (na normalne książki rzadko mnie stać), pretekst do czytania mam idealny.
Częściej wychodzić z domu
A nie, że będę wynajdywała jakieś preteksty. Bo mieszkam na zadupiu, gdzie gówno jest. Bo nie spotkam kogoś znajomego. Bo nie mam jakiegoś konkretnego celu wyjścia. A poprawa samopoczucia czy kondycji? No to jakiś cel się znalazł.
Tych postanowień, planów czy czego tam jest jeszcze więcej, ale na resztę potrzebuję znacznie więcej czasu.
A przed Wami nikt inny tylko Blacky :)

Więcej siedzieć nad matmą
Jak niektórzy z Was wiedzą, w sierpniu po raz czwarty (!) piszę maturę z tego cholerstwa. Żeby już ostatecznie pokonać tą sukę, uznałam, że będę siedziała w książkach kilka godzin dziennie. Pieprzyć gadanie rodziny, że i tak nie zdam!
Szlifować angielski
Wiem już, że tłumaczką nie zostanę, ale co mi szkodzi nadrobić pewne braki powstałe w wyniku lenistwa czy innych niesprzyjających czynników. Zresztą jeśli kiedyś wyjechałabym za granicę, to chyba głupio byłoby nie móc się porozumieć?
Czytać więcej książek
Tak, pisze to osoba, której od najmłodszych lat życia nie trzeba było zmuszać do męczenia grubych tomideł, no może poza niektórymi lekturami szkolnymi, których za cholerę nie dało się zrozumieć. No jakiegoś lenia złapałam ostatnio. Ale skoro ostatnio ściągnęłam kilka "pedeefów" (na normalne książki rzadko mnie stać), pretekst do czytania mam idealny.
Częściej wychodzić z domu
A nie, że będę wynajdywała jakieś preteksty. Bo mieszkam na zadupiu, gdzie gówno jest. Bo nie spotkam kogoś znajomego. Bo nie mam jakiegoś konkretnego celu wyjścia. A poprawa samopoczucia czy kondycji? No to jakiś cel się znalazł.
Tych postanowień, planów czy czego tam jest jeszcze więcej, ale na resztę potrzebuję znacznie więcej czasu.
A przed Wami nikt inny tylko Blacky :)
