niedziela, 15 marca 2015

Skąd się bierze ta zaraza?


Tyle narzekałam do tej pory na ciemnogród, że pewnie już tym rzygacie. Tym postem nie odkryję Ameryki, ale co tam. Skąd to cholerstwo w ogóle się bierze?

Cała historia zaczyna się w domu rodzinnym. Wiadomo, małe dziecko łatwo jest odmóżdżyć, bo jeszcze wielu rzeczy nie ogarnia. Siedzi sobie taki osobnik przed TV, czy też w Internetach i widzi tam debili, czy też ludzi grających takowych. Uznaje, że też musi taki być. Jara się każdą reklamą, każdym reality show i tańcem z celebrytami. Chętnie sięga po tabloidy, siedzi na Pudelku. Słucha tylko popularnej stacji radiowej. Rodzice nic nie zauważają, ewentualnie wręcz zachęcają dziecko do wspólnego oglądania kolejnego show. Albo podrzucają mu kolejne tabloidy. Na tym sprawa się jednak nie kończy.

Podczas wspólnych posiłków, czy takich tam luźnych rozmów można dowiedzieć się ciekawych i pouczających rzeczy. A dziecko wchłania tą "wiedzę" jak gąbka. I to przez wiele lat. Dowiaduje się, że rudzi są wredni, bruneci fałszywi, a blondynki, które lubią róż, są puste. Ktoś ma od cholery kolczyków w różnych miejscach, lubi czerń i ostrą muzykę? Z pewnością jest jakimś nawiedzonym satanistą. Seks jest czymś świńskim, obrzydliwym. Chodzenie do kościoła sprawi, że będzie się dobrym człowiekiem. Nie można się wyróżniać. Było się tylko raz u kogoś w domu? Nieważne, i tak wie się wszystko o tej osobie. Trzeba realizować jedyny słuszny plan na życie. Nie chcesz mieć dzieci? Tylko tak mówisz, każdy w końcu chce.

Te i wiele innych rewelacji robią dzieciakowi niezłą siekę z mózgu. Idzie sobie taki osobnik do szkoły, a tam jest niemalże to samo. Widzi modnie ubranych, pierniczących o dupie marynie rówieśników, którzy chwalą się, czego to nie robili na ostatnim melanżu. Uznaje, że musi się dopasować do grupy, bo inaczej ta go zniszczy. Możliwe też, że szuka kozła ofiarnego, bo jak ktoś śmie się wyróżniać? Niektórzy nauczyciele wcale nie są lepsi. Widzą, że ktoś rzadziej rozmawia z ludźmi niż reszta, czy jest bardzo wrażliwy? Najlepiej jest wezwać rodziców, niech zrobią z dzieckiem porządek. Albo krzyczą, bo jak można było narysować coś o milimetr za krzywo. Albo w wypracowaniu użyć słów potocznych.
Toż to zbrodnia!

Dzieciak kiedyś dorośnie i to, czego się nauczył, przekaże następnemu pokoleniu. I wyrosną kolejni idioci. Ale może być też inaczej. Być może jako nastolatek, czy młody dorosły (przynajmniej formalnie) zacznie coś ogarniać. Dotrze w końcu do niego, że nie musi być jak wszyscy. Zdziwi się, skąd akurat takie ciuchy w szafie i taka muzyka w iPodzie. Przecież tak naprawdę go to nie kręci. A rodzice te swoje teksty mogą sobie wsadzić w cztery litery. Oczywiście będą wielce zszokowani tą metamorfozą. Prośbami, groźbami, czy szantażami będą usiłowali go do zmiany ciuchów, czy poglądów, bo robi im taki wstyd przy ludziach. I w ogóle jak można w tym wieku nosić glany? Już dwudziestka na karku i czas spoważnieć.
Znajomi? Ich grono pewnie się zmniejszy, gdy w końcu się ukaże w swojej prawdziwej postaci. Być może uzna nawet, że nie ma z nimi zbyt wiele wspólnego i znajdzie sobie inne towarzystwo. Może też od kogoś usłyszy propozycję "korków z dostosowania się do społeczeństwa" (autentyk!), bo tak to nie przetrwa w dzisiejszym świecie.

Myślenia ludzi się nie zmieni, ale możemy zmienić swoje podejście do życia, świata. Mamy też prawo do bycia sobą, choćby cały świat starał się nas zniszczyć. Różnorodność jest piękna, a że niektórzy tego nie rozumieją, to ich problem.

43 komentarze:

  1. Oj widzę, że jesteś cięta na tym punkcie ;D tak było, jest i będzie i jedyne, na co można liczyć to na rodziców, którzy tym swoim pociechom otworzą oczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Mi akurat nie otworzyli, ale w końcu powoli zaczęłam myśleć :)

      Usuń
    2. I to najważniejsze :-) Swoim dzieciom dasz tylko dobry przykład :D

      Usuń
    3. Wiadomo, to świadoma decyzja każdej z nas :)

      Usuń
  2. Mój rocznik na szczęście nie był taki poszkodowany, ale jak patrzę na dzisiejsze nastolatki, to aż ręce załamuję i boję się tego, jakie będzie moje dziecko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, coraz gorsze te nastolatki. Przynajmniej niektóre.

      Usuń
  3. Chore jest to, że czasami to właśnie rodzice próbują wszelkimi metodami wychować swoją pociechę na ludzi, a taki dzieciak jeden z drugim robi wszystko żeby im to utrudnić, a wręcz robi im nazłość i staje się skończonym idiotą ... i tak mu już zostaje do końca życia, bo przecież "rodzice nigdy nie mają racji".
    A tak poza tym to kolejny świetny post :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Często rodzice wychowanie dzieci zostawiają telewizji, szkole i znajomym. Sami nie biorą odpowiedzialności.. a potem dupa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Całe szczęście, że moja mama uczyła mnie indywidualizmu od małego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, to przykra prawda. Ludzie są tak kształtowani przez rodziców i społeczeństwo, aby przeżyć swoje życie możliwie, jak najszybciej i nie wychylając się za bardzo z szeregu. Bo i po co? Jak dla mnie inność jest intrygująca i ciekawa, zdecydowanie lepsza niż podążanie za tłumem, choć o wiele trudniejsza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, potrzeba sporo odwagi, ale wielu osobom się po prostu nie chce tego zmienić. A szkoda...

      Usuń
  7. Mnie tylko właśnie zastanawia jedno nieraz- jakim cudem jedni, którym to całe społeczne gówno wpychane jest do gardła, są się w stanie z tego wyrwać, a inni w tym tkwią? Gdzie pojawia się ta iskra indywidualnej analizy i pewnego buntu? Co o tym decyduje? Zawsze mnie to właśnie jakoś fascynowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... ciekawa sprawa!

      Usuń
    2. Wiecie co? Faktycznie to jest ciekawy temat do rozważań. Może niektórzy są bardziej podatni na to zaściankowe myślenie? Albo nie mają ochoty wychodzić poza nie, bo po co się wysilać? Albo nie znają tej drugiej opcji? A co do wyjścia z ciemnogrodu, to chyba dzieje się różnie. Może doświadczają czegoś, co każe im zmienić dotychczasowe myślenie? Albo poznają kogoś, kto da im dobry przykład? A może też Internet trochę w tym pomaga?
      Można tak sobie gdybać, ale każdy ma inną historię i tylko dana osoba wie, jak to się stało, że zaczęła myśleć :)

      Usuń
  8. Niestety.... nie wszyscy, ale pewna część społeczeństwa, a zwłaszcza młodzieży żyje tak płytko i właściwie tylko na pokaz. Na szczęście są jeszcze tacy, co potrafią myśleć, jak na przykład Ty :D

    OdpowiedzUsuń
  9. To, co przeczytałam u Ciebie z całą pewnością nie pokrywa się z dzieciństwem moim i ludzi, których znam :)
    Ale ja jestem z tego pokolenia, gdy nasi rodzice potrafią zrobić na internecie ledwie co ;) Dzieci nie mam, więc nie wiem jak to wygląda teraz. To, co z nich wyrośnie to kwestia ich rodziców, ja nie zamierzam się tym przejmować :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przebywasz w naprawdę fajnym towarzystwie :)
      Ale zawsze zostaje telewizor :) W sumie moi też nie ogarniają neta, choć nie są tacy starzy :) W sumie też mam na gówniarzy wyjebane, no ale ich głupoty przeoczyć się nie da :) Zresztą nie tylko ich :D

      Usuń
    2. Już z nimi nie przebywam :)
      Się przejmujesz czymś, czego i tak nie zmienisz ;)

      Usuń
    3. Nie powiedziałabym :) Odkąd nie oglądam TV, mniej się wkurwiam :)

      Usuń
  10. To już jest kwestia mentalności oraz własnego, całkowicie jednostkowego charakteru. Wiadomo - wychowanie czlowieka ma spory wpływ, tak samo jak środowisko, jednak to wszystko siedzi - kolokwialnie pisząc - w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale do tej głowy muszą najpierw wpłynąć jakieś informacje, by miało się jakąś opinię o czymkolwiek.

      Usuń
  11. Ja jestem z innego chowu, ale jak patrzę na moje sąsiadki-nastolatki, wychowane przez telewizję to aż się ręce załamują. Mało kto ma odwagę iść swoją drogą, i mieć swoje zdanie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlatego wychowywanie dzieci jest sztuką - nie każdy potrafi robić to właściwie. Ja miałam to szczęście, że rodzice dbali o to, żebym była jak najbardziej indywidualna i robiła to, co ja lubię. Kiedy poszłam do szkoły rzeczywiście pojawił się syndrom upodobnienia, ale myślę, że to typowe dla młodych dzieciaków. Socjalizujemy się, znajdujemy dla siebie odpowiednie grupy ludzi. Teraz już z tego przystosowywania się do innych wyrosłam. Możliwe, że to zasługa rodziców, którzy zawsze mnie odrywali od stereotypów, rozmawiali ze mną na poważnie i dbali o jak najmniejszy kontakt ze światem mediów. A może to ja sama z siebie? Sama nie wiem, w każdym razie - dziś jestem sobą. Jestem pewna, że kiedy już doczekam się dzieci, zrobię wszystko żeby ten medialny hałas ich nie ogłuszał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu rodzice idealni :O Weź się zamień :)

      Usuń
  13. Ech skąd to znam. Właśnie ostatnio kiedy zobaczyłam koszulkę koleżanki,którą sama zrobiła z napisem:,,Po co wam wolność,przecież macie telewizję'' naszły mnie takie myśli różne.
    Ta.Też jestem postrzegana jako satanistka,bo słucham takiej a nie innej muzyki choć no cóż staram się nie przyznawać do tego przy niektórych ludziach,bo no cóż fanatyzm niszczy.
    Właśnie piękne jest to kiedy człowiek zrozumie,że nie trzeba się dopasowywać do innych,bo takim jakim się jest jest się fajnym i nie trzeba być idealnym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tekst idealnie obrazuje dzisiejszy świat. Koleżanka myśli :)
      Ja tam akurat przyznaję się do słuchanej muzyki i nie mam przez to żadnych nieprzyjemności. Za to znajdzie się parę innych rzeczy, do których wolę się nikomu nie przyznawać. Jak dobrze, że ludzie nie mogą czytać w myślach :)
      Właśnie. Tacy, jacy jesteśmy, jesteśmy zajebiści :)

      Usuń
  14. Niestety w dzisiejszych czasach ludzie są coraz gorsi... Można mieć jedynie nadzieję, że pozostanie "paru" mądrych, niezidiociałych...

    www.pour-the-music.blog.pl
    www.rebelle-k.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nadzieja matką głupich" :D Chociaż w blogosferze na szczęście poznałam trochę takich osób :)

      Usuń
  15. Mam szczęście, że pochodzę z tolerancyjnej, otwartej rodziny. Dzięki temu jestem indywidualistką, w tych czasach nawet outsiderką, ale przynajmniej posiadam jaja :D Twój scenariusz przemiany jest zbyt optymistyczny. Np 90% ludzi z mego byłego roku, młodych dorosłych, nadal hołduje zasadom ciemnogrodu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrazy współczucia...A, i szczerze zazdroszczę rodziny. Moja inność swego czasu była przez nią regularnie tępiona. W końcu jednak coś zaczęli ogarniać, no ale nie do końca.

      Usuń
  16. Myślisz, że można by to podsumować tak: świat schodzi na psy? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie coś w tym jest. Ale na szczęście są jeszcze na tym świecie ludzie, którym chce się myśleć :)

      Usuń
  17. Wszystko wspaniale ujęłaś ;)
    Każdy z nas może coś zmienić w świecie, tylko musi zacząć od siebie ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. koszmar. Twój post niesamowicie do mnie trafia. ja właśnie zawsze byłam ofiarą takich dzieciaków (a to przecież nie do końca ich wina, wychowanie - lub jego brak - to podstawa).. nie chodziłam do kościoła - wyśmiewana, wyzywana od wyznawczyń Allaha i świadków Jehowy (żeby chociaż te dzieciaki widziały, co to znaczy). ubierałam się na kolorowo - dziwaczka. można to mnożyć w nieskończoność. tak właśnie rosną chociażby osoby przesiąknięte rasizmem czy homofobią - w domu nasłuchały się mądrości i same nie rozumieją, że to jest bez sensu. to jest tak zwana nierouchomość umysłu.
    :(

    OdpowiedzUsuń
  19. W zasadzie zgadzam się ze wszystkim tu napisanym, ale od jakiegoś czasu przestałem się tym przejmować i żyję "obok". Styl życia w zgodzie z samym sobą jest specyficzny i ma zarówno zalety, jak i wady. Ja ostatnio właśnie się odsunąłem przez to od społeczeństwa i zdziczałem. Nie opanowałem (jeszcze?) tej trudnej sztuki pogodzenia życia w zgodzie z samym sobą oraz w zgodzie ze społeczeństwem.

    I wierz mi, pierdolę szeroko pojęty mainstream dziesięć razy bardziej niż Ty.

    OdpowiedzUsuń