niedziela, 15 marca 2020
Jak tam mi się żyje w przymusowym zamknięciu?
Gdy zaczynam pisać te słowa, mamy 14 marca. Jeszcze parę dni temu, wieczorem jadłam słodkości w pewnej lokalnej piekarnio - cukierni. Przez jej szyby widziałam odjeżdżający właśnie autobus do Piotrkowa. Dziś wiem, że do Piotrkowa tak prędko nie zawitam. Podobnie rzecz ma się też z innymi bliższymi i dalszymi miastami. Do przeżycia. A zresztą spójrzmy prawdzie w oczy - przymusowa kwarantanna jest mi na rękę. W końcu wiąże się ona z ograniczeniem ilości docierających do mnie bodźców (a ja wiecznie przebodźcowana jestem i w rezultacie nie do życia). Nie ryzykuję też spotkania kogoś, kogo towarzystwa wybitnie nie pragnę. Po prostu raj dla introwertyczki, w dodatku trochę aspołecznej.
Choć na codzień wolę bardziej zdobywać atencję dla moich słów (no bo jakbym nie chciała być czytana, to pisałabym tylko i wyłącznie na papierze, wiadomo) niż wyglądu, przymusowe siedzenie w chacie zaczęłam od farbowania włosów na nietypowy kolor. Efekt był oczywiście nieco inny od zamierzonego, jednak nie ma aż takiej tragedii, przynajmniej według mnie. Bo te włosy mocno podzieliły ludzi, czego oczywiście się spodziewałam. Ba, zostałam nawet zablokowana na Fejsie przez kogoś, kto, jak się okazało, mocno nienawidzi kobiet o takim alternatywnym wyglądzie. No cóż, śmieci wyniosły się same. Płakać nie będę.
Oczywiście eksperymenty z wyglądem nie są dla mnie największym priorytetem, choć na pewno czymś najłatwiejszym do zrealizowania. Najważniejsze, że w końcu mam te parę czy tam paręnaście dni na spokojne przemyślenie dalszych działań związanych z moją przyszłością. W tej kwestii póki co zdecydowanie nie idę na spontan, choć oczywiście nie wszystko da się przewidzieć. Z drugiej strony wiem też, że nie ma co się z tym ociągać, bo coraz młodsza nie będę i długowieczność prawdopodobnie mi nie grozi.
Poza tym będę dużo pisała (głównie dla siebie, bo nie wszystkim chcę się dzielić z setkami osób), czytała (kilka książek czeka w kolejce), generalne porządki też będą. Reszty póki co nie zamierzam zdradzać. W każdym razie nie wiem, co to nuda.
Staram się nie ulegać powszechnej panice, choć czasem zastanawiam się, czy ta sytuacja nie potrwa znacznie dłużej. Na szczęście na razie nie potrzebuję nowych ciuchów czy dodatkowych rolek papieru toaletowego (haha), a nieliczne kontakty towarzyskie realizuję na Messengerze. Jednak zdecydowanie nie mogę sobie pozwolić na dłuższe wakacje od życia, nie oszukujmy się. I nie mam też podejścia typu nie pierdol, i tak idę na imprezę. Obyście potem nie płakali! Nasze zdrowie, jak i zdrowie naszych bliskich powinno być priorytetem. I chuj.
Nie irytują mnie w żaden sposób memy z koronawirusem w roli głównej. Odbieram je jako chęć choć chwilowego rozluźnienia się w tej tak trudnej dla wielu z nas sytuacji.
Pożyjemy (chyba) i zobaczymy, jak to potem będzie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ciekawy wpis! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKwarantanna ma swoje plusy dodatnie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się zdrowo :)
A włosy jakie wyszły? Ciekawam ;)
Wiadomo.
UsuńA dzięki, Ty też :)
Jakieś takie fioletowo - niebieskie :D
Pewnie, trzeba zachować spokój. Jakoś to będzie - liczę, że wszystko się ułoży jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam i zdrówka, kochana!
No, oby tak było...
UsuńTeż tam się trzymaj :)
Jestem introwertyczką, ale to dla mnie zdecydowanie nie jest raj. Potrzebuję wychodzić z domu. Na rower, na spacer, po marchewkę do sklepu, ale potrzebuję. Nie jestem domatorem.
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdy ma inne potrzeby. A teraz to bym nawet chętnie z domu wyszła.
UsuńJeszcze tydzień temu siedziałam na plaży pod palmami... A teraz siedzę na home office i słucham jak deszcz bębni w szyby.
OdpowiedzUsuńNiby fajnie - nie marnuję już czasu na dojazdy, nie muszę moknąć, mam wymówkę, żeby siedzieć w domu... a jednak jak na złość mam ochotę gdzieś wyjść.
Polskie władze są dużo mądrzejsze niż włoskie czy brytyjskie. Niedługo Brytyjczycy też obudzą się z ręką w nocniku...
OdpowiedzUsuńNie jestem typem imprezowicza, ale lubię na przykład pójść do klubu fitness. Trudno, trzeba przetrwać ten trudny czas. Będę czytał dużo książek, umyję okna, porozmawiam przez telefon z dawno niewidzianymi znajomymi itp.
I tak ich nienawidzę.
UsuńDokładnie, sporo rzeczy można zrobić w domu.
Ja jestem domatorem i chętnie posiedziałabym w domu. Niestety mojej pracy nie da się wykonywać zdalnie, a samochodu też nie posiadam co za tym idzie i tak muszę wyłazić z domu i wozić się miętowymi limuzynami z cała rzeszą potencjalnie zarażonych ludzi. No, ale staram się nie wpadać w panikę chociaż czasami mam ochotę wyskoczyć z autobusu jak ktoś kaszle...
OdpowiedzUsuńW takim razie zdrowia i siły życzę :)
UsuńLubie posiedzieć w domu, ale gdy wiosna za progiem to ciągnie człeka w plener, byle z dala od ludzi...
OdpowiedzUsuńO tak, bez ludzi najlepiej.
UsuńA ja do pracy chodzić muszę. Też bym chętnie w domu posiedziała, ale nie mogę.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tak w takim razie. Zdrowia! :)
UsuńDobrze tak posiedzieć w domu, ale najgorsza jest myśl ile pracy czeka po powrocie na uczelnię.
OdpowiedzUsuńCzyli nie masz zdalnych zajęć?
UsuńMam nadzieję, że jakoś przeżyjemy ten trudny czas...
OdpowiedzUsuńMoże...
UsuńIntrowertyczka, w dodatku trochę aspołeczna, haha :-D To jakbym o sobie czytała. U mnie z kwarantanną nie ma problemu, i tak praktycznie mieszkam na odludziu. Niestety, czasami trzeba po ten papier toaletowy pojechać do miasta.
OdpowiedzUsuńCzasem tak, byle nie za często :)
UsuńJa sporo pracuję i dużo czytam książek.
OdpowiedzUsuńTychy memów naprawdę jest sporo, ale i mnie w żaden sposób nie drażnią.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSą plusy kwarantanny. Można skupić się na sobie, na co wcześniej nie było czasu. U mnie podobnie, w przypadku niektórych, jak to ładnie określiłaś "śmieci same się wyniosły". Trzeba traktować ten czas jako oczyszczenie. Mam podobne plany jak Ty, czyli czytanie, pisanie i odpoczynek od ludzi. Brakuje mi tylko moich samotnych podróży. Trzymaj się. Ps. Zabawne, mamy tak samo na imię i mieszkamy w podobnej okolicy.
OdpowiedzUsuńTeż okolice Piotrkowa? No jaki ten świat jest mały! :)
UsuńZgadzam sie z Toba w 100%! Ciesze sie, ze sa ludzie, ktorzy mysla tak jak ja :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSerio ktoś zablokował Cię na fejsie ze względu na kolor włosów? :D Ciężko uwierzyć w taki idiotyzm, ale pod tym względem chyba nic już nie powinno dziwić. Ja siedzenie w domu wykorzystałam m.in. na zrobienie sobie w końcu henny na brwiach. Do tej pory bałam się, że skończę jak bliźniaczka sióstr Godlewskich, a tak przynajmniej nikt nie musiał mnie oglądać :) Wyszło chyba nie najgorzej.
OdpowiedzUsuńA reszta podobnie jak u Ciebie, więc przybijam introwertyczną piąteczkę. Z dystansem naturalnie :) Trzymaj się!
Czyli zachowujesz spokój i myślisz rozsądnie - przybij piątkę :D
OdpowiedzUsuńCóż to za eksperyment z włosami? :)
Przybijam! :)
UsuńNo miały być fioletowe,a ostatecznie wyszły przeróżne kolory.
zgadzam się ;) ja z memów dlaej się śmieje bo co mi zostało innego ;D
OdpowiedzUsuńI dobrze :)
Usuńja trochę się stresuję, zastanawiam się czy naprawdę uda się to pokonać do Wielkanocy? Oby... oby
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Wątpię, jednak mam nadzieję, że do lata już tak.
UsuńAh, jakże podobne mamy uczucia. Jednakże w liceum powoli udawało mi się wychodzić z aspołecznego introwertyzmu połączonych z problemami psychicznymi.
OdpowiedzUsuńJaki kolor? Czyżby nowe profilowe, którego algorytm fejsbuka nie pozwolił mi zobaczyć? :O Musze koniecznie sprawdzić. Taa, śmieci się wynoszą.. ewentualnie też do znajomych zapraszają jeśli chodzimy do gimn... tfu, podstawówki. A w grudniu na dobre mój były niedoszły usunął mnie ze znajomych, może to i dobrze.
No, nie ma sensu zadawać się z toksykami.
UsuńChętnie posiedziałabym w domu. :) Dla mnie nie zmieniło się nic. Chodzę do pracy, wracam do domu, raz w tygodniu idę na zakupy. Jedynie weekendy spokojniejsze, bo nikt nie ciągnie do siebie i mogę spokojnie, bez wyrzutów sumienia siedzieć w domu. <3
OdpowiedzUsuńHahah, "Śmieci wyniosły się same" - mistrzyni :D
W sumie to dobrze masz :)
UsuńTekst nie mój właściwie, ale idealnie tu pasował :D
Też jestem introwertyczką i z jednej strony cieszę się, że nie musze chodzić do collegu i mam dużo czasu na realizowanie moich pasji, czytanie książek bez patrzenia na zegarek czy spania do późna. Ale z drugiej strony ciągnie mnie bardzo na dwór i tęsknie za podróżami tymi małymi jak i więszymi i trochę smutno, że nie polecę do Hiszpanii na początku kwietnia...
OdpowiedzUsuńNo to obyś mogła za jakiś czas podróżować :)
UsuńLoool, zostałam absolutnie kupiona tekstem "śmieci wyniosły się same" <3 W sumie próba pofarbowania włosów to bardzo dobry pomysł, może go wykorzystam. Bardzo mi się podoba to nastawienie! Gdyby wszyscy takie mieli, cały problem pewnie by się tak nie rozwlókł jak się prawdopodobnie rozwlecze :(
OdpowiedzUsuńNiestety to nie mojego autorstwa, a szkoda :)
UsuńNo, i rok z życia...
Ja jestem własnie smutna z tego powodu, że nie mogę chodzić do szkoły i widywać moich znajomych. Ponieważ w tym roku niestety połowa z nich kończy szkołę, a egzaminy nie wiem czy się odbędą. Moja przyszłość stoi pod znakiem zapytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Weronika S.
pasjeweroniki.blogspot.com
Oby to się ostatecznie pozytywnie zakończyło :)
UsuńMyślę, że to czas przychylny głównie introwertykom, do których również należę. Tak naprawdę możemy uznać, że zmieniło się niewiele - oprócz większej ilości czasu, którą trzeba/można/chce się spędzić w domu, czyli tam, gdzie zwykle go spędzamy i lubimy być.
OdpowiedzUsuńAle oczywiście to czas też dla ekstrawertyków, tylko że początkowo chyba z trudnością przyjęty. Wcale się nie dziwię, bo tego typu osoba (w całkowitym uogólnieniu) spotyka się codziennie z kimś, realizuje się na wielu pozadomowych polach, a dom traktuje jak 4 ściany i jak ma się nagle czuć musząc w nich być? Brak wyboru wcale nie jest fajny, ale człowiek to taka istota, że się przystosowuje. W innym tempie każdy, ale zawsze.
Okazuje się że spotkać się można teraz na milion sposobów. Ja ze swoim lubym zorganizowaliśmy sobie na przykład wczoraj wieczór z tym samym filmem na skype. Było fajnie? No pewnie, że tak! A że trochę inaczej, to już inna rzecz.
Dużo spokoju Ci życzę, koleżanko introwertyczko! Buziaki.
Inka
Niedługo to i my pewnie będziemy miały tego dość :)
UsuńZ perspektywy ekstrawertyczki, czyli mnie (która dodatkowo chodzi do pracy i tylko w wolne ma... wolne) każdy dzień bez pracy i siedzenie w domu to katogra. Strasznie się z tym męcze i optymistycznie myślę, kiedy to wszystko się skończy i w końcu gdziekolwiek pójdę :D staram się nie robić z tego dramatu, bo inni mają gorzej, ale nie wiem, co bym zrobiła, gdybym miała mieć kwarantanne ;/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to obyś szybko znów mogła gdziekolwiek wychodzić! :)
UsuńAleż będziemy wszyscy radośni, gdy to wszystko się skończy! Ależ będziemy szaleć i odwiedzać się i podróżować!
OdpowiedzUsuńJak to, ktoś wyrzucił Cię ze znajomych, bo masz nietypowy kolor włosów? Nie czaję xD
Kto ma pieniądze, ten będzie podróżował! :D
UsuńSerio tak było :D
u nas żyje się prawie bez zmian - dobrze, że jest zdalna praca. człowiek stara się nie myśleć o tym co się wokół dzieje tylko skupia się na obowiązkach
OdpowiedzUsuńW sumie zawsze jest to jakaś odskocznia.
UsuńOgólnie to mam takie dziwne wrażenie, że na brak możliwości wyjścia najbardziej narzekają ci, którzy i tak pół życia spędzali na kanapie przed telewizorem czy tam innym netflixem. Bo teraz nie wolno, a oni nagle zew natury czują :p a jeśli ktoś prowadził taki domowy tryb życia z wyboru i dla własnego dobrego samopoczucia, a nie z lenistwa, to chyba nie jest najgorzej :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie tekst już się mocno zdezaktualizował - też powoli mam dość :)
Usuń