
Permanentna samotność. Sytuacja, w której nikt nie chce się znaleźć. Tak, dotyczy to też skrajnych introwertyków, którzy po pewnym czasie wychodzą ze swojej pustelni. Bo jednak są jakieś granice nawet, jeśli twierdzisz, że w ogóle nie potrzebujesz ludzi.
Skończyłeś szkołę lub studia. I nagle okazuje się, że nie masz już znajomych. No, może czasem popiszesz przez chwilę z którymś z nich na Twarzoksiążce. Ale i to nie trwa wiecznie. Próbujesz umówić się na spotkanie. Okazuje się jednak, że tej osobie ciągle coś wypada. Dajesz sobie spokój. W końcu ludzie mają swoje życie, problemy, pracę, sporo nauki na studiach, być może zakładają rodziny. Potem dochodzisz do wniosku, że mają cię po prostu w dupie - jakby zależało im na kontakcie z tobą, pewnie odezwaliby się chociaż czasem pierwsi.
Z rodziną dobrze tylko na zdjęciu. Gdy próbujesz komuś z nich opowiedzieć o swoich problemach, słyszysz jakieś banalne rady typu "weź się w garść" lub "weź się za jakąś robotę, to problem zniknie".
Powiedzmy, że jeszcze się nie poddajesz. Myślisz, by skorzystać z różnych miejsc w Internetach, które podobno ułatwiają życie, także to towarzyskie. Zaczynasz więc siedzieć na różnych forach i portalach randkowych. Zakładasz też bloga. Po pewnym czasie okazuje się, że istnieją na tym świecie osoby, które cię rozumieją, bo mają lub miały podobne problemy. Całkiem możliwe, że łączy cię z kimś również gust muzyczny, czy filmowy, co wiąże się ze wspólnymi wypadami na koncerty i do kina. Jednak czar pryska, gdy okazuje się, że ten ktoś mieszka w odległości kilkuset kilometrów od ciebie.
Po iluś tam miesiącach/latach starań o posiadanie (ja pierniczę, co za słowo) chociaż jednej znajomej osoby, z którą możesz gdzieś wyjść, odpuszczasz. Zaszywasz się w domu. Wychodzisz z niego tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Wchodzisz na Twarzoksiążkę, gdzie widzisz różne zdjęcia z imprez, czy takich zwyczajnych spotkań i zastanawiasz się, czemu też tak nie możesz. Co z tobą jest nie tak? Przez pół dnia płaczesz. Drugie pół dnia usiłujesz zagłuszyć ból używkami. Coraz częściej masz myśli samobójcze. I gdy kończysz ze sobą, nagle na Twarzoksiążce pojawiają się pytania, dlaczego. Pojawia się lawina wirtualnych zniczy. A gdzie ci ludzie, do cholery, byli wcześniej?