
Tymczasowy brak Internetów. Prawdziwa tragedia w XXI wieku. Nawet dla tych, którzy większość dzieciństwa spędzili na świeżym powietrzu, ale i tak nie uniknęli uzależnienia. Cóż oni, biedni mają począć?
Nie będą na bieżąco z kolejnymi cyckami na Instagramie. Ani ze zdjęciami dzieci znajomych na Twarzoksiążce. I psimi łbami na Snapchacie. Nie dowiedzą się też, cóż tam słychać u gwiazd Jutjuba. Ale zawsze istnieje jakaś alternatywa. Trzeba tylko chcieć ją znaleźć.
Na codzień mamy w zwyczaju kreować swój wizerunek w Internetach. Innymi słowy, wywalamy niewygodne fakty odnośnie swej skromnej osoby i zostawiamy te, które może znać nawet wścibska pani Halinka z warzywniaka. A czemu by tak nie zrobić porządków innego rodzaju? Innymi słowy, wywalić rzeczy, które jednak wcale nam się nie przydadzą, choć przez lata byliśmy o tym wielce przekonani. I zostawić te naprawdę niezbędne do życia jak tlen.
Nie możemy pisać bloga? Zawsze pozostaje długopis i kartka papieru. Innymi słowy, można zanotować pomysły na kolejne wpisy, o ile mamy takowe. Bo zmuszać się również nie ma sensu. Ewentualnie można...zacząć prowadzić pamiętnik/dziennik/czyjaktotamsięzwie. Przecież Internety na ogół nie pozwalają nam na samoobserwację (czy takie słowo w ogóle istnieje?), bo jesteśmy za bardzo skupieni na życiu znajomych i nieznajomych (tych drugich w szczególności).
Nie wejdziemy też na Jutjuba. Nie przesłuchamy kawałka, do którego link nawinął się gdzieś tam na Twarzoksiążce. W takim wypadku pozostaje nam słuchanie muzyki, którą już dawno mamy na swych wypasionych smartfonach. Ewentualnie pozostaje jeszcze odpalenie płyt w wieży :D
Spragnieni najnowszych plotek raczej nie udamy się na Pudelka/Kozaczka/whatever. Jednak nic straconego. Są jeszcze tabloidy. No i rodzinne imprezki. Wiesz, ten Heniek z Bździnowa Małego pokłócił się ostatnio z Wieśkiem z Wypizdowa Dolnego. Tym swoim kuzynem, który ma tą grubą żonę, co ubiera się w jakieś róże i zielenie. No jak tak można! I jeszcze ta ich córka. Ciągle na czarno. I jakieś dziwne wisiorki nosi. Ciekawe, co na to ludzie w ich wsi.
Nie ma Instagrama, Google Graphics, Tumblra. W takim razie jesteśmy zmuszeni do ruszenia swych szlachetnych tyłków i podziwiania piękna prawdziwej przyrody :D
Wiem, tym postem odkryłam Amerykę, ale przynajmniej wiecie, że wróciłam :D
Twarzoksiążka! KLIK