niedziela, 25 kwietnia 2021

Nastolatki chcą być influencerkami


Kiedyś to było. Kiedyś to młodzież myślała poważnie o życiu. Chcieli być lekarzami, nauczycielami, prawnikami. A teraz? W dupie się poprzewracało od tego dobrobytu i internetów! Chcą być influęserami jakimiś, czy jak się to nazywa! Świat się kończy!

Bitch, please!

Niedawno organizacja o nazwie Inspiring Girls Polska zleciła badanie zawodowych preferencji dziewcząt w wieku 10-15 lat. Okazało się, że najwięcej z nich (prawie połowa) chce być influencerkami, youtuberkami, tiktokerkami itp. Ale umówmy się, że jednak obu płci to dotyczy. Takie tam atrakcyjne zawody na miarę naszych czasów. 

Jestem starą babą pod trzydziestkę. Tak, z tego ponoć legendarnego ostatniego pokolenia, które to w dzieciństwie spędzało całe dnie na dworze, a następne to już tylko w tych smartfonach i nic więcej. Huehue. A tak już bardziej serio, faktem jest, że za naszych czasów (brzmię pewnie teraz jak jakiś boomer, trudno) Internet wyglądał inaczej i bywało, że mieliśmy z nim po raz pierwszy styczność w późniejszym wieku, niż dzisiejsza młodzież. 

Pamiętam, że na jednej z pierwszych lekcji informatyki w podstawówce nauczyciel chciał wiedzieć, kto ma w domu komputer. Czaicie to? Nawet nie internet, a sam komputer. Klasa liczyła dwadzieścia parę osób, a ręce do góry podniosły może trzy lub cztery. Ani ja, ani mój kuzyn nie znajdowaliśmy się w tym gronie. Dla wielu z nas było to pewnie pierwsze zetknięcie z tego typu sprzętem, no chyba, że ktoś ze znajomych jeszcze go miał. Albo w kafejce internetowej. Takie rzeczy w 2003.

Oczywiście z czasem u wielu z nas dostęp do sieci był standardem, choćby i na jedynym komputerze w całym domu, często ciężkim pudle, choć i płaskie monitory u co niektórych się pojawiały. Siedzieliśmy na forach. Prowadziliśmy blogi na Onecie lub innym z licznych wówczas tego typu portali. Pisaliśmy ze znajomymi na GG. Mieliśmy jakieś media społecznościowe typu Nasza Klasa czy Epuls. Wrzucaliśmy zdjęcia na te dwa portale lub jakieś fotoblogi (albo i jedno, i drugie), bo i wtedy atencja musiała się co niektórym zgadzać. YouTube dopiero raczkował i mało kto tam coś wrzucał, o ile w ogóle. Na Facebooku zaczęliśmy pojawiać się będąc w liceum lub później. Na Instagrama weszliśmy jako dorośli ludzie. A Tik Tok to już w ogóle kojarzy się z nastolatkami, ale i tu niektórzy starsi ludzie działają. 

Ale i tak to od naszego pokolenia zaczęło się to całe szaleństwo z zarabianiem w social mediach. Po dziś dzień zresztą wiele znanych nazwisk tamże to Millenialsi właśnie. Choć raz na jakiś czas można też usłyszeć o jakiejś babci influencerce na przykład, ale to nie z Polski raczej. 

Jaka była moja pierwsza reakcja na wieść, że nastolatki chcą zarabiać w social mediach? Stwierdziłam, że bardzo dobrze! Po jaką cholerę mają od poniedziałku do piątku, po osiem lub dwanaście godzin dziennie, tyrać w gównianej pracy za najniższą krajową? Pracy, gdzie w dodatku dostaną opierdol za  zbyt wolne tempo, czy stosowany jest mobbing. Skoro więc widzą jakąś alternatywę, to czemu by nie skorzystać? 
Oczywiście nie wszyscy "ludzie internetów" zarabiają nie wiadomo jaką fortunę, ale czemu by nie spróbować? Ba, ja sama też bym się w to pobawiła, gdybym miała jakieś ciekawe pomysły. Na razie jednak moja kreatywność zrobiła sobie wolne. 

Słyszy się, że taka praca to nie praca, a młodzież chciałaby dostawać pieniądze za opierdalanie się. Może i nie jestem aż tak mocno obeznana w temacie, ale na pierwszy rzut oka widać, że to też jest zapierdol. To całe tworzenie ciekawego contentu, promowanie go, głowienie się nad sprawami finansowymi, częsta aktywność gdzie się da (bo tak to nie istniejesz), znalezienie ludzi pomagających w ogarnianiu tego wszystkiego. I pewnie z milion innych rzeczy, o których nie wiem. 

No dobra, ktoś powie, ale co, jeśli to będą jakieś roznegliżowane dziunie, agresywnie reklamujące jakiś shit? Albo jakieś filmiki głupawe? No i co z tego? Nikt nie każe nam tego oglądać. Sama nie oglądam, bo najwyraźniej nie do mnie to miało trafić. 
Także młodzieży, do dzieła!

PS. Ale patostreamy to sobie odpuśćcie!






 

26 komentarzy:

  1. Bo w Internecie można wszystko. Od totalnych głupot do robienia czegoś naprawdę inspirującego i ciekawego. Bardzo tęsknię za aktywnością w realnym świecie, uwierz mi, ale z drugiej strony gdyby nie sieć, przez ostatnie lata byłoby mi jeszcze ciężej.
    Każdy ma wybór i własny rozum. Nie jestem fanką influencerów, chciałabym, żeby moja przyszła praca wyglądała zupełnie inaczej, ale kim ja jestem, żeby dawać sobie prawo do wszechwiedzy połączonym z ciągłym zrzędzeniem? Chyba na to jeszcze za wcześnie :D Podobnie jak Ty zajmuję się tym, co mnie interesuje, cieszy, daje radość, a nowe modne trendy zostawiam innym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy, ja pod pojęciem influencerów rozumiem również tych, co tworzą bardziej ambitne treści. Mają wpływ na swoich odbiorców? Mają. Także to też się liczy. I kto wie, może jakiś ułamek z tych nastolatków pójdzie właśnie taką drogą? Ale fakt, że to głupotki i dramy sprzedają się najlepiej niestety.
      Mi również byłoby ciężej bez internetu. Wprawdzie w porównaniu z Tobą jestem w dużej mierze sprawna fizycznie, no ale mieszkam na zadupiu, a tym samym w sporej izolacji.

      Usuń
  2. Postęp technologiczny jest i będzie, a my na pewno tego nie zatrzymamy. Zresztą, tak jak napisał ktoś powyżej, mi samej też byłoby bez tego dużo ciężej. Więc jeśli można na tym zarabiać i ktoś wie jak, to czemu nie? Ja mam podobny problem, jak Ty - z kreatywnością u mnie na bakier ;) Pozostanę więc raczej obserwatorką, a że wybór treści jest ogromny, to każdy coś dla siebie znajdzie. Roznegliżowane dziunie były zresztą w tej czy innej formie zawsze, co poradzić. Oglądać nie trzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I sobie ten postęp cenię. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła.

      Usuń
  3. Ciekawy post. Coś w tym jest, że młodzi ludzie chcą naśladować influencerów z Internetu, chcą być jak oni i podchodzą do tego bezkrytycznie, nie zdając sobie sprawy, że w Internecie pokazany jest jedynie fragment. Rzeczywistość wygląda inaczej..
    Pozdrawiam
    https://artidotum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście nie mam nic przeciwko, by tak robili, o ile nie krzywdzą przy tym innych.

      Usuń
  4. Mnie najbardziej w internecie drażni lansowanie się czymś, bo dostało się to za darmo i hajs, żeby zrobić reklamę. I cały filmik na Youtube jest o tym. Lubie niektórych oglądać, ale jak mają pomysł na siebie i ciekawy przekaz. Podróże, zwiedzanie itp. Ostatnio natknęłam się na filmik gdzie pani cieszyła się iż kupiła sobie bransoletkę za 40 tys. Jak ją stać to niech kupuje, ale po cóż tą informacją zapychać internet?
    Słyszałam o tym ostatnio w TV. Jest to modne, przynosi jakieś tam zyski i często widz tego wszystkiego mysli, że świat takiej osoby jest idealny, a często to tylko przykrywka.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą bransoletką to myślę, że lepsza byłaby krótka wzmianka w social mediach.
      W ogóle w jakiejś bańce żyję, bo również obserwuję tych influencerów, którzy stanowią dla mnie jakąś wartość.

      Usuń
  5. Nie dramatyzujmy, bo sami w wieku 10-15 lat mieliśmy niedorzeczne marzenia. Tym się właśnie charakteryzuje romantyzm dzieciństwa. Marzymy o czymś, co tak naprawdę osiągną tylko nieliczni. U mnie połowa klasy chciała być kulturystami, a druga połowa modelkami. Potem nastąpiło bolesne zderzenie z dorosłym światem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie ja tu dramatyzuję? A nawet żałuję, że za młodu (oczywiście tego wcześniejszego młodu :D) nie dążyłam za bardzo do realizacji ówczesnych marzeń, choćby i tych mocno oderwanych od rzeczywistości.

      Usuń
  6. a nie miałaś marzenia o byciu piosenkarką na miarę britney :P bo ja tak :D czasy się zmieniają to i marzenia się zmieniają ;) co by nie mówić, influencerzy nie biora się też z powietrza (a na pewno nie wszyscy :P ) wiele z osób zarabiających w necie przeszło długą drogę, by znaleźć się w tym a nie innym miejscu. Dzieciaki niestety tej pracy, tej drogi nie widzą i myślą, że bycie influencerem to tylko " śmichy chichy i strojenie głupich min" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że miałam takie marzenia. A, i może te dzieciaki na razie nie widzą tej całej ciężkiej pracy, ale kto wie, może jakiś niewielki procent się nie zniechęci? :)

      Usuń
  7. A jak kiedyś dzieciaki chciały być aktorami, piosenkarzami itd. to było ok? Na jedno wychodzi tylko środek przekazu inny, według mnie. Nie umniejszając żadnemu z tych zawodów, bo tak samo są potrzebni aktorzy, śmieciarze i inni ludzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat jestem bardzo za tym, by dzieciaki spełniały swoje marzenia.

      Usuń
  8. Dżem dobri. Za moich czasów większość dziewcząt chciała zostać aktorką, piosenkarką albo modelką. A nawiązując konkretniej do Twojego wpisu to jeżeli z takiej działalności w Internecie o której piszesz da się zapłacić rachunki, kupić jedzenie na cały miesiąc oraz jeszcze odłożyć jakiegoś grosza do świnki skarbonki to czemu nie i wtedy jestem za. A mnie się marzy od jakiegoś czasu własny program w TV gdzie jeżdżę po różnych krajach, próbuję różnych kuchni oraz poznaję różne kultury robiąc przy tym szalone rzeczy. Tylko skąd pieniążka na to zabrać?! No skąd... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasy się zmieniają i wszystko idzie do przodu, więc nie ma co się zapierać rękoma i nogami przed nieuniknionym. Chociaż tak na dobrą sprawę ani nasze życie na etacie nie jest fajne, bo niekiedy żyjemy, aby pracować. Ale z drugiej strony - influenszenie daje morze możliwości poznania świata itd., ale za wysoką cenę obdarcia się z prywatności. Chyba nigdy nie będzie idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha!!! Świetny tekst!!! Absolutnie się z Tobą zgadzam. Świat się zmienia, to naturalny proces. Niektórym zaakceptowanie tego przychodzi z trudem, ale nic tego nie zmieni!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Warto zwrócić uwagę, że to nie jest tak, że ktoś nic nie robi, a "hajs się zgadza". Wbrew powszechnej opinii, żeby być influencerem, trzeba w to włożyć sporo pracy, przynajmniej do momentu zbudowania swojej marki, a potem pewnie też. Dlatego czasem myślę, że łatwiej iść do korpo i odbębnić osiem godzin. ;)
    Może niech każdy zajmie się tym, czym chce.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świat się zmienia i niestety wiele rzeczy jest nieuniknionych. Przypominają mi się słowa rodziców "Bo w naszych czasach, to..." i my będziemy mówili to samo :) dokąd zaprowadzi nas i młodsze pokolenie wirtualny świat - to się okaże

    OdpowiedzUsuń
  13. Żeby być influencerem, trzeba w to włożyć sporo pracy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Można powiedzieć, że to znak czasów, a jednocześnie nic nowego - nasi rodzice też mieli wymarzony zawód za dzieciaka, my mieliśmy swoje prace marzeń a dzisiejsza młodzież ma swoje.
    Chociaż argumenty w stylu "dzisiejsza młodzież to pracować nie chce" raczej w mojej opinii nie mają mocy, bo między tymi wymarzonymi zawodami, takimi jak astronauta, piłkarz, influencer, jest zazwyczaj coś wspólnego: bycie podziwianym, sława i - co oczywiste - spore pieniądze, a jednak nie udało mi się poznać jeszcze ludzi twierdzących, że taki astronauta to się tylko obija w tym statku kosmicznym.
    Nie trzeba mieć doktoratu by stwierdzić, że tak naprawdę wszystkie te zawodowe marzenia trafiają, rzekłbym, kulą w płot, są bowiem podatne na jeden błąd: dostrzeganie jedynie wybitnych jednostek. Wśród piłkarzy, influencerów (może nie astronautów) większość stanowią zwyczajni ludzie, nie zarabiający w gruncie rzeczy wiele więcej od tzw. "przeciętnego kowalskiego".

    OdpowiedzUsuń
  15. A żeby tylko nastolatkowie. Mój siostrzeniec już w wieku 5-6 lat mówił, że chce być YouTuberem :D

    OdpowiedzUsuń