piątek, 24 stycznia 2020
Nie przepraszam za to, co napisałam sto lat temu
Bo niby za co mam przepraszać?
Co niektórzy chyba myślą, że ludzie się nie zmieniają, i to niezależnie od ilości czasu, który upłynął. Bo na co komu samorozwój, poszukiwanie siebie, nowe zainteresowania, zadawanie sobie (i innym, i wujkowi Google) miliona pytań, wyłapywanie własnego głosu stłumionego przez oczekiwania innych, sytuacje i słowa sprawiające, że otwierają nam się oczy i kwestionujemy własne dotychczasowe poglądy...
A może po prostu wygodniej jest im wkładać nas do pewnych szuflad? I jeśli decydujemy się z nich wyjść, w najlepszym przypadku nie są tym szczególnie zachwyceni. W najgorszym czeka nas drama stulecia. Wystarczy na przykład przefarbować włosy na zielono, nie chrzcić dziecka, ujawnić się jako lesbijka, czytać coś tylko ciut ambitniejszego od tabloidów, czy też wychodzić z cienia z własną blogową pisaniną.
Właśnie, blog! To dopiero narzędzie dramy! Ktoś odkopie jakiś twój tekst, najczęściej z epoki kamienia łupanego, ale po co zadawać sobie trud spojrzenia na datę publikacji! To są twoje aktualne myśli i chuj. Doniesie jeszcze komu trzeba i wtedy dopiero się zaczyna! Usuń ten tekst, a najlepiej całego bloga! Przestań pisać te głupoty! A przede wszystkim przeproś.
A przecież to takie grzeczne dziecko było. Takie potulne, posłuszne, idące z prądem, zawsze patrzące na innych. Do przesady miłe, ukrywające własne niewygodne poglądy, i to niezależnie od tego, czy mowa o internetach, czy realnym świecie. Zgadzające się na wszystko. I gdyby ktoś tak chciał zgwałcić tamtą potulną kruszynkę, zrobiłby to bez problemu. Bo prawdopodobnie nie dość, że nawet nie próbowałaby się opierać czy uciec, to jeszcze z jej ust nie padłoby żadne nie.
Na szczęście niektóre grzeczne dziewczynki w końcu się budzą, zauważają, że coś tu nie gra. Że wcale tak nie chcą. I walczą o siebie, o podejmowanie własnych decyzji, o wyrażanie własnych, ale to własnych poglądów, niezależnie od tego, czy mowa o wizycie u rodziny, imprezie u znajomych czy chociażby pisaniu tego nieszczęsnego bloga.
Nie przepraszam za to, co pisałam sto lat temu i nie udaję też, że dawnych tekstów nie było. Wciąż się rozwijam, a to długotrwały proces. Czas na lekkie popuszczenie hamulców w mojej pisaninie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I prawidłowo, nie ma co przepraszać za własne wyrażanie myśli i to,że człowiek się zmienia i z roku na rok staje się często inną osobą :)
OdpowiedzUsuńWszystko ewoluuje, my też :D I to bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńCzłowiek winien się rozwijać i nie stać w miejscu jak cielę. I bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńŻycie się przecież nie zatrzyma, prawda? Trzeba się dostować a zmiany chyba w tym pomagają.
Sama widzę kolosalną różnicę między tym, co piszę teraz, a tym, co pisałam choćby trzy lata temu. Podobnie z innymi aspektami.
Nie każdemu się chce niestety.
UsuńNo raczej.
O tak. Są tematy, których dziś już bym nie poruszyła.
Mieć całe życie te same poglądy? To jak zabetonować się za życia. Super, że widzimy coraz więcej. A rozwój jet procesem, nie linia prostą :)
OdpowiedzUsuńOtóż to :)
UsuńKażdy może się zmienić, ale najważniejsze, by nie kłamać.
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo ceniłem Biedronia, a zupełnie stracił moje poparcie, gdy okłamał ludzi, że nie zostanie europosłem.
Mało wiarygodny jest też psycholog alkoholik, ksiądz chodzący do burdelu czy znana blogerka weganka przyłapana na jedzeniu mięsa..
Najlepiej chyba nic nikomu nie obiecywać ;)
Mój blog zdecydowanie nie jest od opowiadania bajek :)
UsuńCo do Biedronia, to dla mnie odkąd pamiętam jest bardziej takim showmanem niż politykiem z prawdziwego zdarzenia, już ten jego entuzjazm i wieczny uśmiech na łepetynie były dla mnie podejrzane.
No i masz rację, nie przepraszaj. To są Twoje słowa, Twoje poglądy, nadal aktualne, czy nie, są Twoje. Krzywdy nikomu nie zrobiłaś, zmieniać się pod swoje dyktando nie kazałaś (tak sądzę bo nie wiem jakiż to post został wygrzebany), więc niech się odplumczą od Ciebie. To Twój blog i tylko od Ciebie zależy co na nim jest a czego nie ma.
OdpowiedzUsuńTeż czasem zastanawiam się, czy ktoś nie znajdzie starego posta i nie narobi problemów, ale to racja z tym, że nie ma co się obawiać tego, co się napisało kiedyś. Przecież każdy z nas się zmienia :)
OdpowiedzUsuńNie szufladkuje, a nie zostaniesz zaszufladkowany
OdpowiedzUsuńI bardzo słusznie! :D
OdpowiedzUsuńJak to się mówi tylko krowa nie zmienia poglądów. A zmiana poglądów jest oznaką naszego samorozwoju
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Co do niektórych napisanych do mnie tekstów pewnie nic się nie zmieniło i dziś napisałabym je tak samo, ale pewnie są sprawy do których dorosłam, dojrzałam i myślę inaczej, ale w sumie... nie mam ochoty ich dziś prostować. Jak komuś coś nie pasuje, to... niech spada i tyle :D
OdpowiedzUsuńmam podobne podejście. człowiek się cały czas zmienia, ciężko, aby to co napisaliśmy 5 lat temu dalej było adekwatne do naszego obecnego podejścia do życia :)
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo dojrzała jako osoba i blogerka. Nie widzę żadnego powodu do dramy, a że "głupie ludzie" czasami się nas doczepią... takie realia internetu i świata w ogóle.
OdpowiedzUsuń