
Hejeszki! Dziś są moje
Mentalnie się nie starzeję. Czachy, glany, czerń, dziury, kraty, rock, metal, młody wygląd, wewnętrzny rozpiździel...Ups, to już było. Nic się nie zmieniłam.
Nadal nie jestem jedną z tych osób, które od progu opowiadają wszystkim całe swoje życie. Nie lubię tłumów i imprez na sto (i więcej) osób. Nie chleję do nieprzytomności. Nie palę, choć pewnie należę do mniejszości. Oglądanie telewizji jest dla mnie stratą czasu. Widząc kogoś w tiszercie z logo jednego z moich ulubionych zespołów nie przepytuję z dyskografii. Nie wytykam na ulicy blond dziuni spalonej na solarium, w różu, z mocnym mejkapem. Nie lubię większości hitów Eski i disco polo, ale uważam, że każdy ma prawo do własnego gustu muzycznego. Nie chcę mieć dzieci, ale nie najeżdżam na tych, dla których to największe szczęście. Ktoś zwierzy mi się z czegoś? Może mieć gwarancję, że nie rozpowiem jego tajemnicy dalej, nie wyląduje to też w Internetach. Żeby mieć znajomych, musiałabym zakładać pierdyliard masek. W takim razie pieprzę to, wybieram samotność. Zawsze jest jeszcze blog. I książki.
No dobra, na pewno wiem więcej o sobie niż rok temu, ale pewne rzeczy raczej nie nadają się do wspomnienia na publicznym blogu. Tak czy owak, w każde urodziny tworzę jakiegoś dziwnego posta. Normalnie jakby ta data decydująca o moim starzeniu się była jakimś przełomem. A tak naprawdę jest to dzień jak każdy inny.
PS. Twarzoksiążka! KLIK