wtorek, 22 kwietnia 2014

Dzieciństwo, gdzie jesteś?

Ostatnio po blogach krąży pewien tag. Chodzi w nim o to, by opisać swoje dzieciństwo. Dotarło to i do mnie dzięki Cranberry Smile. Nie wiem, czy moja historia będzie znowu aż tak pasjonująca, ale i tak podejmuję wyzwanie :)

Urodziłam się pod koniec stycznia 1993 roku. Jak przez mgłę pamiętam jakieś urywki z pierwszych lat życia. Krótko byłam jedynaczką. Gdy miałam ponad 3 lata, urodziła się moja młodsza siostra. Musiałam dawać rodzince nieźle popalić, bo nie byłam na jej chrzcinach :) W ogóle zdarzało mi się przegiąć, np. w przedszkolu wyrwało mi się "kurwa mać" i to na religii :D Ale w sumie w domu ciągle leciały bluzgi, więc nic dziwnego. Dorośli uważali, że o ile oni mogą rzucać "kurwami", to dzieci już nie. Nawet do dzisiaj słyszę upomnienia, gdy mi się takie coś wyrwie...

Odkąd pamiętam, jakoś ciągnęło mnie do książek. Serio, nikt nie musiał mnie zmuszać do czytania. W początkowych klasach podstawówki nawet lektury mnie fascynowały, np. "Dzieci z Bullerbyn" czytałam nawet z 5 razy :) Rodzinka chętnie kupowała mi książki na urodziny i święta, co bardzo mnie cieszyło. W niemal każdej wolnej chwili przysiadywałam w kącie pokoju i czytałam. Często wolałam świat przedstawiony w książkach od tego realnego i to w sumie zostało mi do dziś :) Tak jak słabość do serii o Ani z Zielonego Wzgórza i Harrym Potterze.

Byłam nieśmiała, wrażliwa, trochę izolowałam się od ludzi i przez to parę osób mi dokuczało. Miałam też jednak koleżanki, z którymi chodziłam na plac zabaw znajdujący się obok szkoły. Często też szłyśmy razem w drodze powrotnej ze szkoły, a raczej towarzyszyła mi jedna koleżanka mieszkająca w sąsiedniej wsi. Wtedy mówiłyśmy jakiś wierszyk o żurawiu i czapli, śmiejąc się co chwilę :D Pamiętam też ten szał z tymi zeszytami zwanymi złotymi myślami, gdzie sporo osób odpowiadało na pytania zawarte na pierwszej stronie. Jako, że była ze mnie troszkę wścibska osóbka, po udzieleniu odpowiedzi na te 20 pytań czy więcej, chętnie spoglądałam na odpowiedzi innych osób :)

Pomimo mieszkania na wsi nie brakowało mi rozrywek. Właściwie to wszystko, co odbywało się na świeżym powietrzu sprawiało radość. Często grałam w piłkę z kuzynami, z którymi zresztą wtedy mieszkałam. Urządzaliśmy sobie też zawody biegów do bramy i z powrotem, ewentualnie jakiś odcinek drogi musieliśmy przejechać na rowerze. Czasem odwiedzaliśmy znajomych mieszkających kilka domów dalej. Mieli tam niski balkon, z którego często skakaliśmy :) W ogóle urządzaliśmy też skoki z przyczepy :) Nawet tak zwyczajna rzecz jak pójście na pole po ziemniaki była jakąś rozrywką. Jakoś mogliśmy się obyć bez komórek i Internetów :)

Odkąd pamiętam, lubiłam śpiewać. Często dawałam występy przed rodzinką. Paradoksalnie, teraz nie jestem w stanie siebie słuchać :D Zdarzało mi się też rysować, pisać jakieś śmieszne wierszyki czy opowiadania. Lubiłam też wędrować palcem po mapie. Pewnie dlatego do dziś jestem w stanie wymienić wiele stolic państw świata :)

Kręciło mnie wszystko, co było na topie, z tym durnym disco polo na czele. Ale w domu rzadko słyszałam co innego. Byłam też bardzo podatna na wszelakie reklamy zabawek i nawet nie próbowałam zrozumieć starszych, którzy mówili, że nie mogą mi kupić danej rzeczy z braku kasy. Miałam za to pokaźną kolekcję żetonów z Pokemonami, które zbierały wtedy wszystkie dzieciaki. Grałam też w gierki na Pegasusie przytwierdzonym do telewizorni, a najchętniej w Super Mario czy jakoś tak.

Ciekawe, jakie wspomnienia z dzieciństwa będą miały dzieci rodzące się teraz. Aż strach pomyśleć...

Nie nominuję nikogo, bo mam lenia :)

środa, 16 kwietnia 2014

Nie mam pomysłu na tytuł


Nic się nie dzieje, pogoda do jest do dupy i jeszcze muszę słuchać narzekania Młodej na ten muzyczny badziew, którym katuję głośniki. Bosko...

Co do telefonu, nie zdecydowałam się jednak na Ajfona. Mój nowy nabytek zwie się Sony Xperia L. Póki co jestem z niego raczej zadowolona. Nie zamula tak jak ten pieprzony Szajsung Galaxy Mini 2, a jego główną wadą jest ciężko otwierająca się tylna klapka. Zdjęcia też jakieś robi, choć nie są znowu takie nadzwyczajne. Jakość dźwięku średnia, ale nie tragiczna. A co do baterii, to jednak muszę często ją ładować. A może idealny telefon za dość niską cenę nie istnieje?

A przed Wami nic innego jak część ryja Blacky. Fota średnio oddaje rzeczywistość, ale kij...



czwartek, 10 kwietnia 2014

Kryzys

Główna ulica jakiegokolwiek miasta. Tłum ludzi dokądś się spieszy. Wśród nich nietrudno dostrzec młode osoby puszczające muzykę ze swoich wypasionych smartfonów, z Vansami czy Conversami na nogach. Zawsze ubrane zgodnie z panującą modą. Raz sportowo, raz elegancko, i najlepiej, żeby było widać logo znanej firmy. Takich osób jest naprawdę sporo. Gdy tak się na nich patrzy, na usta ciśnie się pytanie: no i gdzie ten kryzys, o którym stale się trąbi? Bo, kurna, normalnie wszyscy się stroimy, mamy fajne telefony, aparaty, iPody, jeździmy fajnymi samochodami...

Prawda może być jednak inna i ktoś, kto ma wielki ból dupy z racji tego, że w przeciwieństwie do mijanej na ulicy osoby nie ma tych wszelakich dóbr materialnych, nie ma ku niemu żadnych powodów. Nagle okazuje się, że dziewczyna mająca na sobie codziennie inny zestaw ciuchów tak naprawdę pożycza je od znajomych, bo zwyczajnie nie ma kasy. Albo znajduje coś fajnego w lumpeksach. Chłopak, który poszpanował sobie wypasionym autem przed kolegami, mógł kupić je na raty, które będzie jeszcze dłuuugo spłacał.

Może jednak faktycznie tym osobom dobrze się powodzi? Ale też nie oszukujmy się, to w końcu Cebulandia, więc takich szczęściarzy u nas jest niewiele, no chyba, że jakimś cudem wygrają pokaźną sumę w totka...

niedziela, 6 kwietnia 2014

Telefon se kupuję...

W życiu każdego z nas nadchodzi chwila, kiedy to kupujemy nowy telefon. Albo kończy nam się umowa, albo dotychczasowy sprzęt szlag trafia, tudzież wkurwia nas tak bardzo, że mamy ochotę wypieprzyć go przez okno, bo ciągle wyskakują nam komunikaty o wymuszeniu zamknięcia właśnie używanej aplikacji, no przynajmniej ja tak miałam z Szajsungiem. Było jeszcze wiele innych "atrakcji" jak zacinanie się czy ładowanie 2 - 3 razy dziennie. No i jeszcze jakiś czas temu straciłam sporo piosenek z karty pamięci...Ale koniec tego złego, bo zaraz wejdę w posiadanie czegoś ciut lepszego, mam nadzieję...

Ostatnio omal nie spadłam z krzesła, gdy na Twarzoksiążce dowiedziałam się od pewnej znajomej, że za sumkę pieniędzy, którą uzbierałam, mogę wejść w posiadanie...iPhone'a 4. Wprawdzie z komisu, no ale...Ale numer! Byłoby super, ale mam jakiś cholerny mętlik w głowie. I nie chodzi mi wcale o to, że ktoś zarzuciłby mi, że się wielce lansuję, bo od dłuższego czasu na to gwiżdżę. Ale ja znam to swoje ogarnięcie do góry nogami. A co jeśli telefon mi upadnie na beton czy kafelki albo wpadnie do kibla czy wanny? Nie szkoda byłoby zmarnowanej kasy? Bo ja to się liczę z każdym groszem, wiecznie oszczędzam, by w ogóle coś mieć. No i taki ajfon to ponoć cudo nowoczesnej technologii...

Jakie wymagania stawiam następcy Szajsunga? Po pierwsze duuużo miejsca na muzykę. A nuż za jakiś czas znowu odkryję jakiegoś zajebistego artystę/zespół na Laście? No i bez muzyki wariuję. Po drugie chciałabym by ekran miał tak z 4 cale, czy coś koło tego, no i też nie taki wielki a' la tablet. Po trzecie dobrze by było, by dało się robić zdjęcia dobrej jakości. Po czwarte czasem pograłabym w jakieś gierki. Po piąte nie może się zacinać, przerywać połączeń,wymagać ładowania kilka razy dziennie...Po szóste i ostatnie musi się zmieścić cenowo w 8 stówkach, bo ja nie Parysia Hilton...

Nic na to nie poradzę, że ceglasta Nokia mnie nie jara i nie mam ochoty na kupowanie oddzielnie np. aparatu. No i chciałabym, by mój nowy nabytek starczył przynajmniej na 2 lata. Ale mam wymagania z dupy...