środa, 28 września 2016

Ach, moja Bello! Ach, mój Edwardzie!

Sprzątam. Nie wiem, ile razy dotychczas o tym wspominałam we wszelkich możliwych miejscach w Internetach, do jakich tylko udało mi się dotrzeć. Nieważne. Porządki oczywiście wiążą się z wywalaniem/sprzedawaniem zbędnych rzeczy. Tym razem jakoś tak pomyślałam o niektórych książkach. Oczywiście ja, jak to ja, najpierw musiałam sprawdzić, czy aby na pewno są aż tak chujowe. Może jednak wychwyciłabym coś mądrego, jakiś cytat, który mogłabym wpleść w prywatne zapiski? O, naiwności!
Cóż takiego poszło jako pierwsze do rozkmin wszelakich?

Tak, dobrze widzicie. Zmierzch. Czy mnie popierdoliło? Być może.

Książkę tą dostałam w prezencie na Boże Narodzenie 2009. Wcześniej patrzyłam na nią pożądliwie w jednej z piotrkowskich księgarń. Widziałam ją też w rękach kilku ówczesnych znajomych z klasy. I nastawiłam się na to, że mi się spodoba. Pozdro. Ale wtedy najwidoczniej nie posiadałam czegoś takiego jak własne zdanie i mózg. Zapewne efekt traumatycznych wydarzeń. Tak czy owak, nie pamiętam, jakie to refleksje towarzyszyły mi wówczas po sięgnięciu po to wybitne dzieło. Podejrzewam, że żadne. Ale da się to nadrobić!

O czym to w ogóle jest?
Główną bohaterką jest Isabella "Bella" Swan. Ma 17 lat i najwidoczniej nie wie, co ze sobą począć. Przeprowadza się z miasta, w którym świeci słońce na jakieś zadupie, gdzie ciągle pada. Jej rodzice są nieporadni życiowo. Swoją drogą, ciekawe, jak sobie radzili, zanim ich córka podrosła na tyle, by gotować im obiady i załatwiać za nich różne sprawy. Bella najwidoczniej wyznaje też zasadę typu ważne, by innym było dobrze, a mi niekoniecznie. I w ogóle przepraszam, że żyję. Mało tego, jest skrajną introwertyczką i niezdarą. To akurat brzmi znajomo. Choć przez całe życie nie nauczyła się nawiązywać nowych znajomości, w nowej szkole nie dość, że szybko znajduje sobie nową paczkę, to jeszcze podoba się kilku chłopakom. Spoko.

Jest jeszcze Edward Cullen, który dziwnie się zachowuje, trzyma się na uboczu i jakby tego było mało, jest wampirem. Ma bladą skórę, oczy zmieniające kolor i czyta myślach wszystkich ludzi z wyjątkiem Belli. W sumie niewiele traci. Tak, ta dwójka zostaje po jakimś czasie parą. Edek nieustannie śledzi i osacza Bellę, włamuje się do jej domu, wydaje jej rozkazy i podejmuje za nią wszelkie możliwe decyzje, nawet tą o dniu, w którym zostanie przedstawiony jej ojcu czy zaciągnięciu jej podstępnie na szkolny bal, choć ta wyraźnie sobie tego nie życzy. Ach, jakie to romantyczne.

Bella odkrywa w końcu sens swojego życia. Jej największe marzenia to zostanie wampirem i seks z Edziem. Czy ona w ogóle interesuje się czymś/kimś poza Edziem? W ogóle sporo stron tej książki mogłoby nosić wspólny tytuł Oda do oczu i skóry Edzia. Powtarzają się też dialogi w stylu:

- Kocham cię, Bello.
- Kocham cię, Edwardzie.
- Bello, dla twojego dobra powinniśmy się rozstać.
- Nie, chcę być z tobą, Edwardzie.

Bella kocha życie na krawędzi.

Podobno niektóre trzynastolatki dostawały orgazmu podczas czytania tej książki i reszty sagi. A w tej części i dwóch następnych seksu nie było. Pozdro. Ambitne to ogólnie było jak... Mózgu, nie opuszczaj mnie!

Twarzoksiążka!