środa, 29 czerwca 2016

"Wiesz, mam cię w dupie"


Nawet nie trzeba słyszeć tych konkretnych słów. Da się to wyczuć. Tą cholerną, rozprzestrzeniającą się zarazę.

Zwierzasz się komuś ze swoich problemów. Zastanawiasz się, czy w ten sposób nie zjebałeś tej osobie dnia. Bo może nie ma ochoty na słuchanie twoich żali. I niestety na ogół masz rację. Usłyszysz jeszcze teksty w stylu weź się w garść, ludzie mają gorsze problemy.

Od dobrych kilku miesięcy (!) próbujesz spotkać się z bliską ci osobą. Przez ten czas piszecie sobie wiadomości na tej cholernej Twarzoksiążce. Po raz setny pojawiasz się we wcześniej ustalonym miejscu. Czekasz godzinę lub dwie jak ten debil. Po chwili, również po raz setny czytasz SMS-a o treści Sorry, nie spotkamy się dziś.

To oczywiście nie wszystko. Istnieje pierdyliard innych powodów, dla których ludzie mogą mieć cię gdzieś. Nie jesteś wiecznie #happy, nie wyglądasz #beautiful, czy jakie tam hasztagi rządzą obecnie na Instagramie. Nie lubisz hucznych imprez. Nie gadasz non stop o niczym. Masz resting bitch face...

Ludzie nie lubią słuchać o problemach. Ma być zawsze tylko miło i przyjemnie. No i najważniejsze jest to, że ich one nie dotyczą. Nie mogą jednak przewidzieć, jak będzie potem wyglądało ich życie. Ich również może dotyczyć ciężka choroba, utrata pracy, zalane mieszkanie... A już na pewno, jak każdy, kiedyś umrą. Nic dziwnego, jeśli nie pojawisz się na pogrzebie.

Twarzoksiążka.

piątek, 3 czerwca 2016

Po raz ostatni edukuję ludzi.


Żeby było jasne, ten tekst jest kierowany do ludzi, którzy w realnym świecie mają lub dopiero będą mieli jakąś tam styczność z moją osobą. Może w końcu do kogoś coś dotrze? Jeśli nie, to trudno. Już więcej razy nie będę tego powtarzać.

Raz na jakiś czas ktoś na Twarzoksiążce wysyła mi wiadomość mniej więcej o treści: Widziałem/am cię tu i tam, a mnie nie zauważyłaś. No dziwne, bym zauważyła, gdyż na ogół nie jest to moim celem. Tym są najczęściej niezbędne zakupy. Nie oznacza to jednak, że nigdy nie mam ochoty na pogawędki z ludźmi, nawet te o dupie maryśce, o ile nie trwają zbyt długo. Po prostu się przywitaj, a nie jakieś cyrki odpierdalasz.

Czasem, przebywając w gronie kilku osób po prostu milczę. Nie dlatego, że ich nie lubię lub coś w ten deseń. Po prostu chwilowo nie mam nic do powiedzenia. Za to uważnie przysłuchuję się rozmowie reszty i zdarza mi się po jakimś czasie do niej nawiązać.

Nie należę do osób uśmiechniętych 24/7. Tak już po prostu mam. Fakt, nie jestem specjalnie lubiana, ale nawet jeśli jest to główny powód, i tak mam to gdzieś. Z potrzeby przypodobania się całemu światu wyrosłam ładnych parę lat temu.

Tak, możesz mi zaproponować spotkanie.

Są sprawy, których nie mam ochoty/potrzeby omawiać. Uszanuj to.

I nie trzeba mi tłumaczyć wszystkiego po kilka razy. Naprawdę nie brakuje mi mózgu.

Twarzoksiążka!