sobota, 14 czerwca 2014

Inni, czyli gorsi?


Wielokrotnie w życiu jesteśmy zmuszeni udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Bo wtedy nie narażamy się na nieprzyjemności w domu, szkole czy pracy i odrzucenie przez ludzi. A kto chce być wyrzutkiem? Cierpimy na depresję? Udajemy wielce zadowolonych z życia, bo kto chce się zadawać z kimś wiecznie smutnym? Nie wierzymy w Boga? I tak popitalamy co niedzielę do kościółka, bo nie spotkamy się ze zrozumieniem głęboko wierzącej rodziny. Lubimy się ubierać w nietypowym stylu? Rezygnujemy z niego, bo inaczej ludzie mijani na ulicy nie dadzą nam żyć. Rodzina i znajomi także. Mamy inną orientację seksualną? Nie zdradzamy tego i być może wiążemy się z osobą odmiennej płci. Można by tego jeszcze wymienić w cholerę, pytanie tylko, czy jesteśmy szczęśliwi? Pewnie nie.

To, że ktoś tam kiedyś ustalił jakieś tam normy, nie oznacza, że musimy być jakimiś klonami. Dzięki temu, że każdy z nas czymś tam różni się od ogółu, na świecie nie jest nudno. Najlepiej zdjąć tą maskę, która jest dla nas jak więzienie. Ludzie chcą od nas odejść? No cóż, droga wolna. A my pozostaniemy sobą.

66 komentarzy:

  1. Sama z pewnymi rzeczami się chowam dla świętego spokoju. Nauczyłam się, że czasami warto odpuścić, żeby cię nie męczyli w domu cały czas. Taka postawa jest ok pod warunkiem, że nie dusisz się za bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie można nie poruszać w domu jakichś tematów, których rodzina nie jest w stanie zaakceptować, ale co myślimy, to nasze.

      Usuń
  2. Czasami chowam się za maską "szczęśliwej", by unkinąć nurtujących pytań, ale nie jest to zawsze. Jak napisała osoba wyżej, czasami jest warto odpuścić. Jednak mimo wszystko bycie soba to podstawa naszego żywota ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to. Też staram się nie drażnić ludzi swoim złym humorem i staram się uśmiechać, tak dla świętego spokoju, a jak jestem naprawdę nie do życia, izoluję się od nich.

      Usuń
    2. Ja również tak mam.. Czasem wolę poudawać niż odpowiadać na masę nieszczerych pytań 'czy coś się stało'. Pytający pytają `bo tak wypada`.;x

      taka-se-nazwa.blog.onet.pl

      Usuń
    3. Ja chyba coraz czesciej zaczynam się izolować, nie pozwalam też spojrzeć sobie w oczy.

      Usuń
    4. W tym przypadku możemy przybić sobie piątkę.

      Usuń
    5. Także piątka. Złapałam się na tym, ze robię to całkowicie nieświadomie.

      Usuń
    6. Ja też, kurczę, a wciąż sobie obiecuję, że będę się pilnować. I również w tych marketach typu Biedronka unikam spojrzeń ludzi. Na dodatek nieswojo się czuję np. jedząc w miejscach publicznych. Też tak masz?

      Usuń
    7. Też tak mam, uciekam spojrzeniem gdziekolwiek. Patrzę an sufit, telefon mimo, ze nikt nie napisał, na nogi, a to zaczynam coś poprawiać w ubraniu - byleby unikną spojrzenia...

      Usuń
    8. Tak się zastanawiam, czy to pod fobię społeczną nie podchodzi...

      Usuń
  3. Ja wolę być odludkiem niż iść z tłumem :) Chyba będę szczęśliwsza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ludzie nas nie akceptują takich, jacy jesteśmy, to faktycznie lepiej żyć w samotności niż się męczyć :)

      Usuń
  4. Myślę, że to kwestia naszej odwagi bądź jej braku. Najważniejsze to robić to co się chce i nie zawsze słuchać w tym przypadku innych. I jeśli to się robi to prędzej czy później spotka się osoby, które to zaakceptują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, kiedyś faktycznie to nastąpi, bo pewnie jest więcej osób niepasujących do dzisiejszego świata i pewnych norm :)

      Usuń
  5. Święte słowa. Pozostańmy sobą, bo tylko to da nam szczęście i dopiero w tedy zobaczymy kto z ludzi, którzy nas otaczają jest z nami za względu na to jacy jesteśmy :)
    Świetny post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jesteśmy super i nie mamy obowiązku się komuś przypodobać :)

      Usuń
  6. Hm...a ja jakoś nie przejmuję się normami za bardzo, konwenanasami i cóż..nie powiem, żebym jakoś specjalnie za to społecznie obrywał. Ale mam dużo szczęścia może, zawsze byłem w czepku urodzony:) Może to też kwestia mojej rodziny, która np. nie krytukuje innowierstwa i tak dalej. Może kwestia wychowania. Nie wiem. Ale fakt faktem, pięknie by było, gdyby każdy żył po prostu w zgodzie z sobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie pozazdrościć tak tolerancyjnej rodziny :)

      Usuń
  7. Dziękuję za tego posta. Był mi bardzo potrzeby. Za bardzo ostatnio starałam się dopasować, zamiast pielęgnować moją inność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam w jakiś sposób pomóc :)

      Usuń
  8. Inność to temat jak głód dzieci w Afryce. Wszyscy o tym gadają, a nikt nie pomyśli naprawdę ani nic nie zrobi.
    Primo- piszę z perspektywy właśnie takiej "innej" osoby, dość charakterystycznie się ubieram, buntuję, kreuję na artystę.
    Secundo- czasami mam z tego powodu przechlapane. Nazywaja mnie brudasem i krzyczą "ave szatan". Ale kurde, jeżeli ubieram się na czarno i słucham metalu, to co, maja mnie porównywać do aniołka? Czy cały świat ma uznawać moje zboczenie tylko dlatego, ze ja tak lubię? Sama wybrałam, że chcę być inna, z góry wiedziałam, że nie każdy to zaakceptuje. Jeżeli ci przeszkadzają komentarze innych, to po prostu się dostosuj! To Twój wybór!
    U jednych "inność" to niestandardowe hobby, osobliwe pasje, własny styl, ale wielu ludzi specjalnie szokuje, drażni, aby tylko zwrócić na siebie uwagę. Szczególnie nastolatki. Rozumiem wyróżnianie się inteligencją czy słuchaniem czeskiego metalu, ale wyróżnianie się chodzeniem z cyckami na wierzchu i wrzeszczenie, że mam to akceptować, to dla mnie tylko gimbusiarskie idioctwo.
    Normy pozwalaja jakoś tam ogarnąć życie społeczne. Przeważnie nie powstają "bo ktoś kazał" tylko w sposób naturalny, dlatego w każdym społeczeństwie są inne. Niektóre normy można bez wahania łamać, bo nie szkodzą innym. Ale niektóre.

    Wybacz, ale to chyba setny post o inności, który czytałam, i musiałam w końcu dać upust niezadowoleniu, gdyż nikt nie zastanowi sie głębiej i dokładniej nad ideą inności. Mój komentarz też tematu nie wyczerpuje...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, inność to naprawdę szeroki temat i faktycznie jedna notka, jeden komentarz, nie wyczerpią go dostatecznie. Szczerze to miałam zamiar walnąć tu długi wywód, ale uznałam, że o inności mogę jeszcze wspomnieć wiele razy pod kątem wszelakim. I faktycznie to zrobię.

      Mój wygląd też się niektórym osobom nie podoba, choć w porównaniu z tym, co było kilka lat temu, wyglądam nawet dość grzecznie. Nie utożsamiam się z jakąś konkretną subkulturą, choć czasem zainspiruje mnie wygląd gotów czy metali. I w ogóle różnej muzyki słucham.
      Mimo, że czasem czyjaś tam uwaga mnie może zirytuje, to i tak przez taki tam drobny incydent nie zamierzam nagle zmieniać swojej garderoby.

      Fakt, niektóre nastolatki przeginają z tym szokowaniem, sama te parę lat temu miałam podobnie, choć nie nosiłam głębokich dekoltów i miniówy szerokości paska od spodni. Za to grube krechy na dolnych powiekach oraz czachy gdzie się dało były stałymi elementami mojego image.

      Obecnie wyróżnia mnie bardziej upodobanie do innej muzyki od tej, co leci w radiu czy częściowe ignorowanie obecnej mody.

      Usuń
  9. Smutne jest to, że aby cię akceptowano, trzeba udawać kogoś, kim się nie jest. Wiele razy z powodu tego, że lubiłam inne rzeczy niż wszyscy byłam traktowana dziwnie, do tej pory czasami czuję się odsunięta od życia towarzyskiego moich znajomych, chociażby ze względu na to, że słucham innej muzyki niż oni. To dziwne, bo przecież każdy powinien być sobą i mimo to czuć się dobrze w towarzystwie innych ludzi. Świat byłby nudny gdyby każdy był taki sam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, różnorodność ma wiele plusów, np. jak skończą się wspólne tematy, to można pogadać np. o nietypowym hobby czy stylu ubierania się znajomego. A w ogóle co to za znajomi, do których na siłę trzeba się dostosować? Jak ktoś nas faktycznie lubi, to powinien zaakceptować fakt, że np. nie mamy ochoty na upijanie się na imprezie do rzygania czy słuchanie disco polo.

      Usuń
  10. Może kiedyś i się przejmowałam tym, co pomyślą sobie inni, ale zaczęłam się źle czuć, kiedy rezygnowałam z poszczególnych elementów takich jak chociażby styl ubierania się. Przestałam o to dbać i jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do ciuchów, miałam podobnie. Ale teraz niezadowolenie rodzinki z tego powodu mam w głębokim poważaniu.

      Usuń
    2. Nie no to moja rodzina była i jest pod tym względem bardzo tolerancyjna. Moja mama doskonale umie wyczuć, co mi się spodoba i czasem sama mi od czasu do czasu kupi jakiś ciuch. Tak samo, jak cały czas mnie namawia na powrót do niebieskiej czupryny :D Bardziej chodziło o spojrzenia sąsiadów i ludzie w mojej wsi. Teraz również mam to gdzieś.

      Usuń
    3. Też mieszkam na wsi, ale jakoś jej mieszkańców, z wyjątkiem rodziny jakoś szczególnie nie interesował mój wygląd. Swoją drogą, zazdroszczę mamy. Moja robiła parę lat temu aferę z powodu czerwonych pasemek, a przecież taki niebieski kolor na włosach jest jeszcze bardziej oryginalny :)

      Usuń
  11. Ja często ukrywam smutek, zmartwienie, obawy pod głośnym śmiechem i energicznym zachowaniem. W ten sposób zyskuję święty spokój i nie muszę odpowiadać na irytujące pytania "co się stało?".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama staram się tak robić, ale nie zawsze się udaje. Najczęściej staram się chować ze swoim smutkiem w miejscu, gdzie mogę pobyć przez chwilę sama.

      Usuń
  12. Och, kochana, to nie jest takie proste. To znaczy, samo w sobie jak najbardziej jest, ale potrzebna jest bardzo silna osobowość, żeby stawić czoło ludziom. Poza tym, dużo wypływ na wszystko ma społeczeństwo oraz stopień jego tolerancji. Jeśli jest niska, tak jak - niestety - w przypadku Polski, to trochę bardziej kontrowersyjne tematy mogą spotkać się z bolesnym odrzuceniem. Nie mówię tutaj o robieniu smutnej miny, ale o ujawnieniu się albo o promowaniu własnego oryginalnego stylu. Nie oszukujmy się, pomimo że uważamy się często za bardzo tolerancyjnych, mentalnie jeszcze wiele brakuje nam do niektórych krajów Zachodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, słyszałam, że w Niemczech czy Holandii jest pod tym względem lepiej. No ale to nie znaczy, że musimy pod każdym względem dostosowywać się do społeczeństwa. Nie musimy na każdym kroku mówić, jacy to jesteśmy inni, oryginalni, zresztą to troszkę pozerstwem zalatuje. Ale możemy chociaż spróbować być sobą, pomimo, że niestety żyjemy w Cebulandii. Jeśli mamy inne zdanie na jakiś temat niż reszta, to po co się z tym kryć? Jeśli chcemy eksperymentować z wyglądem, to po co na siłę wbijać się w modowe hity sezonu? Żyjemy w XXI wieku, więc za coś takiego nie spłoniemy na stosie. Jeśli chodzi o stopień tolerancji społeczeństwa, to u nas mniejszy jest raczej na wsiach, choć ja mieszkając tam raczej nie miałam przerąbane u mieszkańców, no prócz rodziny.

      Usuń
  13. Właściwie bycie innym często wiąże sie odwagą. Odważne osoby sie tego nie obawiają, nie przejmują się innymi, po prostu robią co chcą. Gorzej z tymi, którym odwagi brakuje. W każdym razie niestety nie wszyscy o akceptują

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, odważne osoby nie przejmują się ewentualnym odrzuceniem przez ludzi, bo same siebie akceptują i nie potrzebują do tego innych.

      Usuń
  14. Pracując w sklepie czy w urzędzie to trzeba cały czas się uśmiechać do klienta bo tak trzeba. Gdziekolwiek pójdziesz to ktoś będzie miał na maskę na twarzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ale jeśli chodzi o ekspedientki, to jakoś wyczuwam ten fałsz.

      Usuń
  15. Nigdy nie żyłam w takim kłamstwie :) Zawsze mówię co myślę, prezentuję swoje racje... wiele razy mi się przez to oberwało, ale nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
  16. To, że ktoś kiedyś za nas wybrał i ustalił stereotypy nie znaczy, że dzisiaj my musimy rezygnować ze swojego szczęścia, bo czegoś nie wypada. W tym wszystkim trzeba znaleźć złoty środek i pamiętam, egoistycznie o swoich wyborach zgodnycch z pragnieniami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście są sytuacje, kiedy trzeba się dostosować, np. w pracy, ale na co dzień mamy prawo żyć zgodnie ze sobą.

      Usuń
  17. Ja przez wiele lat po prostu odgradzałam się od świata nie dając innym możliwości poznania siebie - aczkolwiek tłumaczyłam sobie, że to oni nie chcą mnie lepiej poznać (“nie moja wina!“). Dopiero od niedawna bardziej się otworzyłam na świat, ludzi. Mam swoje osobliwości, pod innym względami można mi też miano “normalnego“ człowieka przypisać. Po prostu jestem sobą, a jak ktoś tego faktu zaakceptować nie potrafi - znaczy, że samego siebie nie akceptuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, znam to. Ciągłe narzekanie, że nikt mnie nie lubi, a sama nie otwierałam się na ludzi. Teraz częściej wychodzę z domu i nawet ostatnio widziałam się z dawną znajomą z gimnazjum :) Fakt, warto być sobą. I serio to z ludźmi musi być coś nie tak, skoro nie są w stanie nas zaakceptować takich jacy jesteśmy :)

      Usuń
  18. Szczerzę wolę nie afiszować się z swoją "innością" i dzięki temu mieć spokój. Moi przyjaciele wiedzą jaka jestem.
    Podoba mi się tekst "Ludzie chcą od nas odejść? No cóż, droga wolna", zgadzam się. Nie lubię jak ludzie ślepo walczą o kogoś, kto ich nie chce. Jeśli ktoś nas kocha, to nie musimy o niego walczyć.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cześć :)
    Wiem, że obserwowałaś mojego starego bloga dlatego chciałabym Cię zaprosić na nowy post, na zupełnie nowym blogu.
    http://wildelight.blogspot.com/2014/06/peron.html

    OdpowiedzUsuń
  20. ja się zastanawiam co to w ogóle znaczy być sobą, skoro niemal w każdej sytuacji, w każdym nowym kontekście odgrywamy jakieś role. chyba dla bycia sobą wystarczy mi postępowanie zgodnie z moim sumieniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niektórych sytuacjach faktycznie dobrze jest się dostosować, ale tak na co dzień to warto postępować w zgodzie ze sobą.

      Usuń
  21. Ja nigdy nie udaje :) przez to wiele osób patrzy na mnie krzywym okiem, tym bardziej, że jestem dosadnie szczera :D ale są takie sytuacje, kiedy dla znajomych powinniśmy być nieco inni niż np. dla rodziców :) tylko bez przesady z tą innościa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też za bardzo nie udaję, bo nawet nie umiem, to ponad moje siły. Też bywam szczera do bólu, nawet jak gadałam z nauczycielkami w moim byłym już, na szczęście, liceum, nie zmuszałam się do bycia przesadnie miłą :)

      Usuń
  22. "A my pozostaniemy sobą". Święte słowa.
    Nie wstydzę się swojej inności. Bo jestem inna. Odbiegam od grona moich przyjaciółek. Ale najwyraźniej lubią mnie za tą inność, to moje rozpoetyzowanie, skłonność do fantazji. Najlepiej otaczać się ludźmi, przy których można być sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że ciężko o takowych, no w realu takich nie spotykam za bardzo :)

      Usuń
  23. Czasem ludzie mają tyle masek, że sami już nie wiedzą, kim właściwie są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, nie powiem. Ta presja społeczeństwa...

      Usuń
  24. Podpisuję się pod każdym słowem. Bądźmy sobą, żyjmy według siebie. Wszystkim ludziom i tak nie dogodzimy. Wychodzę z założenia, że każdy ma prawo do własnego szczęścia i dopóki nie krzywdzi swoim postępowaniem innych, to jest w porządku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jakby podpalili ludziom dom czy zabili im kogoś bliskiego, to jeszcze dałoby się zrozumieć...

      Usuń
  25. Czasem ciężko pozwolić komuś odejść, zwłaszcza komuś, na kim nam zależało, ale bywa to dla nas lepsze, choć na początku boli.Choć ja przez moją "inność" już się chyba do tego przyzwyczaiłam. I tak jak piszesz, nie zamierzam stawać się klonem, bo dopasowywanie się do kogoś, żeby mieć przyjaciół jest psychiczne. Nawet sama wiedziałabym, że nie lubią mnie za to kim jestem a kogo zgrywam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Sama kiedyś udawałam i w sumie nie wiem, po co.

      Usuń
  26. Odnoszę wrażenie, że powoli odchodzimy już od tego stereotypowego myślenia, gdzie należy chodzić do kościoła, bo wszyscy chodzą, ubierać się na szaro w zimie, bo wszyscy tak robią i kochać tego, kogo wszyscy kochają. W dużych miastach na dobre wkroczyła już ta 'europejska' normalność, ale im mniejsza miejscowość tym ciężej. Jednak i w takich przypadkach kiedyś dojdziemy do consensusu :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak moja przedmówczyni, też zdaje mi się, że odchodzimy od tego myślenia. A jeszcze bardziej, przynajmniej w moim mieście, zaczyna wychodzić na to, że TRZEBA być oryginalnym i niektórzy zachowują się, jakby musieli być inni, jakby to była ich życiowa rola. Wypada to wtedy sztucznie, ale nie mnie ich oceniać.

    Czasami jednak się powstrzymuję. Bo skoro chcę, muszę, pracować, bo muszę jeść i płacić rachunki, to czasem trzeba spokornieć, choć na chwilę, aby popracować i zarobić. I doczekać okazji na rozwinięcie skrzydeł, znalezienie pracy, w której będzie można się realizować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, choć bycie takim oryginalnym, bo tak trzeba, to też głupie postępowanie. Niestety mieszkam na wsi i w domu ciągle słyszę teksty o tym, jak można chodzić ubranym na wsi, a jak w mieście. Ale mam to w głębokim poważaniu i i tak ubieram się tak jak lubię.

      No wiadomo, w pracy to co innego i trzeba się dostosować do reszty, bo przecież kasa na ulicy nie leży i trzeba robić to, co każą, bo inaczej nie zarobi się na chleb. No ale tak poza nią po co na udawać i się męczyć.

      Usuń
  28. Według mnie nie ma normalności. Każdy definiuje sobie te słowo inaczej. Warto być sobą w dzisiejszym świecie i nie patrzeć na to, do czego zmusza nas świat, Chociaż pokora czasem też jest potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokora jest potrzebna głównie w szkole czy pracy, tak to możemy to olać.

      Usuń
  29. www.natka-ol-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń