Chciałabym w końcu żyć, a nie tylko wegetować. Być optymistką, w końcu takowe osobniki mają jakichś znajomych i żyją dość długo. Nie, nie chcę nagle udawać, że jaram się disco polo i aktualnie modnymi ciuchami. Nie pamiętam jednak, jak u to jest wyjść z kimkolwiek gdzieś, obojętnie gdzie. Rozmawiać o wszystkim i niczym. Śmiać się z głupich, dziecinnych sytuacji życiowych. Po co udawać, że aktualny stan rzeczy jest idealny? Każdy kogoś potrzebuje, nawet ktoś chorobliwie nieśmiały, introwertyk, czy pogrążony w depresji.
Nie wiem, po jaką cholerę to piszę, ale po prostu musiałam. A z bardziej pozytywnych rzeczy udaje mi się wcześniej iść spać. Czyli najpóźniej koło pierwszej w nocy. Serio, jeszcze niedawno zdarzało mi się siedzieć do trzeciej. Już jakiś sukces :)
Nie wiem, po jaką cholerę to piszę, ale po prostu musiałam. A z bardziej pozytywnych rzeczy udaje mi się wcześniej iść spać. Czyli najpóźniej koło pierwszej w nocy. Serio, jeszcze niedawno zdarzało mi się siedzieć do trzeciej. Już jakiś sukces :)
...oj tak, samotność potrafi dać porządnego kopniaka w doope i zjechać psychikę. Nic to nie dawaj się z małych chwil czerp samo dobro (ale daje jak czarny, he he he)...
OdpowiedzUsuńMoja jest tak zjechana, że już bardziej się nie da...
UsuńSamotność jest straszna i nie wiem jakim cudem, ale mi udało się z tego wyjść. Teraz aż narzekam na nadmiar spotkań i innymi. Na szczęście jest jedna osoba, która tak w stu procentach mnie rozumie i oboje żałujemy, że spotkaliśmy się dopiero teraz. Więc zaczęłam wierzyć w teksty "też kogoś poznasz" i tobie radze to samo :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie chyba tak jest, że wierzymy w to, jeśli faktycznie tego doświadczymy.
UsuńTeż mnie dopadł jakiś taki niewesoły nastrój... Oprócz jednej przyjaciółki nie mam nawet z kim spotkać się, pogadać przy kawie czy piwie. Utrzymuję jeszcze jako taki kontakt z paroma osobami, ale nie na tyle, żeby się umówić i razem wyjść. Trochę zaczyna mnie to męczyć, po prostu mi smutno. Masz rację, można sobie wmawiać, że się nie potrzebuje ludzi do szczęścia, ale to nieprawda, człowiek to jednak zwierzę stadne i chce tego kontaktu.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej masz tą przyjaciółkę. I dobrze, że tego gorszego nastroju nie masz przez cały czas, tak jak w moim przypadku.
Usuńkażdy potrzebuje drugiej osoby, każdy. bez wyjątków. sami umieramy powoli.
OdpowiedzUsuńUmieramy, fakt, ale dobrze byłoby na łożu śmierci pamiętać dobre chwile ze wspaniałymi ludźmi.
UsuńTeż kiedys bardzo chciałam byc optymistką - nie dla przyjaciół, bo towarzyska nie jestem, ale dla samej siebie. Zycie jest wtedy łatwiejsze. I udało mi się! :) Każdy moze zmienic swoje nastawienie. Zacznij od małych rzeczy. Szukaj dobrych stron, To pomaga!
OdpowiedzUsuńWiesz, sama nie jestem mega towarzyska i wytrzymałabym bez ludzi parę dni/tygodni, ale ponad pół roku to już przesada...
UsuńŚwietny post :)! Masz dar pisania.
OdpowiedzUsuńZapraszam:
mystersdaria.blogspot.com
Jeśli mój blog Ci się spodoba zaobserwuj go, a z pewnością zrobię to samo ;)
Zapewne zapoznałaś się z jego treścią...
UsuńZmagam się z tym samym. Bardzo późno wracam ze szkoły, a w mojej miejscowości nie mam dobrych znajomych... Jednym słowem kicha. Więc wiedz, iż nie jesteś sama. :)
OdpowiedzUsuńWiem, może za bardzo się przejmuję...
UsuńJa też czasem po prostu muszę napisać posta.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową notkę na http://true-villain.blog.pl/
Ano, o byle czym, by było :)
UsuńTo fajne i zarazem ciekawe, co napisałaś. Wiele osób, które mają w sobie coś z introwertyków, zapiera się, że totalnie nie potrzebują innych ludzi, że samotność jest ciekawsza. Zawsze zdawało mi się, że to nieprawda, ale nie mogłam tego osądzić - bo jakoś nie uważam, że mam prawo twierdzić, iż lepiej wiem, co ktoś czuje. A jednak nie daje mi ta kwestia spokoju, nie wyobrażam sobie, aby samotność była naprawdę aż tak pozytywna. Kilka osób zarzuciło mi nawet, że jestem po prostu niepoważna i niedojrzała, skoro uważam, że życie towarzyskie jest w jakiś sposób potrzebne. Dziwiło mnie, ale może mają rację? Jednak widzę, że ty, jako introwertyczka, wcale tak na to nie patrzysz.
OdpowiedzUsuńCóż, generalnie wystarczy tak naprawdę jedno spotkanie. Jedna impreza, kawa, grill. Nawet jeśli zbytnio się z kimś nie trzymasz, ale cię zaprosi - warto pójść. Bo potem już spotkania idą lawinowo, ludzi cię kojarzą. Może okaże się, że znajdzie się tam ktoś podobny do ciebie charakterem, kto również szuka choć skromnego towarzystwa?
Rozumiem to, że są osoby, które jakoś są w stanie funkcjonować bez innych ludzi, ja w sumie nie mogłabym w jakimkolwiek towarzystwie przebywać 24 godziny na dobę, no ale pół roku to już gruba przesada.
UsuńWłaśnie sęk w tym, że nikt mnie nigdzie nie zaprasza i tak sobie gniję na tym zadupiu...Może faktycznie coś takiego odmieniłyby mój los?
rozchmurz się.. nie każdy musi być optymistą. lepiej być realistą, ale nie zamartwiać się na zapas :) realiści też potrafią cieszyć się z drobnostek, a to akurat jest bardzo przyjemne!
OdpowiedzUsuńGdzieś słyszałam czy czytałam, że realiści to ukryci pesymiści. To już sama nie wiem...
UsuńJa też nie wiem jak to jest... Pewnie, że tak, każdy potrzebuje drugiego człowieka, można sobie wmawiać, że dobrze jest samemu spędzać czas, ale prędzej czy później ta samotność nas męczy. Oby z czasem było więcej sukcesów, powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńKażdy potrzebuje towarzystwa, samotność każdego prędzej czy później wykończy lub skłoni do podjęcia różnych czasami irracjonalnych decyzji.
OdpowiedzUsuńŻyczę kolejnych sukcesów, a zwłaszcza tych towarzyskich ;)
Póki co samobójstwa nie planuję, ale kto wie...
UsuńJa ostatnio też czuję się trochę samotna, ale wychodzę z założenia, że człowiek takie etapy w swoim życiu po prostu ma. Nawet największe dusze towarzystwa bywają samotne, więc no. Taki los. Ale to jest moim zdaniem bardzo oczyszczające.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, brakuje ci tylko pozytywnego patrzenia na świat, albo przynajmniej realnego. Dziewczyno ! Ja robię tyle głupich rzeczy ,że aż się dziwię sama sobie,że mi nikt jeszcze krzywdy nie zrobił ,ani nic mi się nie stało. ;d
OdpowiedzUsuń