sobota, 13 stycznia 2024

2023 - podsumowanie

 


Jest prawie połowa stycznia, a ja dopiero zabieram się za podsumowanie roku. Czy mnie pojebało? Być może. Inna sprawa, że pewnie wielu z Was nie spodziewało się, że jeszcze kiedykolwiek tu zawitam. Też się przez dłuższy czas nie spodziewałam, szczerze mówiąc. No to jaki był ten mój 2023? 

Powitałam trójkę z przodu i tragedia się nie stała. Nie mam więcej zmarszczek, niż wcześniej, a plecy również nie bolą mnie tak często, jak to głoszą memy. Oby to ostatnie trwało jak najdłużej!

Byłam częściej w Łodzi w porównaniu do lat poprzednich. Było szlajanie się w poszukiwaniu kolejnych murali, czy odwiedzenie ZOO i Orientarium. Inna sprawa, że ani na chwilę nie przekroczyłam nawet granic swojego województwa, co dawno mi się nie zdarzało. Bywa. 

Chciałam wrócić do jeżdżenia na koncerty, bo kilka mnie interesowało, ale koniec końców wylądowałam tylko na jednym. Niemniej Łydka Grubasa dała czadu w mojej rodzinnej Rozprzy. 

Przeczytałam 39 książek. Ale z nikim się nie ścigam przecież. 

Co jakiś czas cięłam i rozjaśniałam włosy, ale do szalonych kolorów póki co nie wróciłam.

Tradycyjnie pozbyłam się miliona zbędnych rzeczy, być może najwięcej w życiu, niemniej ciężko nazwać mnie minimalistką. 

Raz w zdrapce wygrałam niewyobrażalną fortunę, za którą ułożę sobie życie. Stówę. 

Przez długie miesiące zastanawiałam się, czy jeszcze w ogóle potrzebuję bloga. Chyba tak.