czwartek, 27 grudnia 2018

Podsumowanie łódzkiej przygody #2



Miałam być częściej w Łodzi, lepiej poznawać to miasto, zaprzyjaźnić się z nim może. Jednak jak wyszło? Nie tak, jak chciałam. Może 2019 rok będzie pod tym względem lepszy? Zobaczymy. W każdym razie w 2018 roku stolicę swojego województwa odwiedziłam zaledwie 3 razy. I jak to podsumuję?

Przede wszystkim skupiłam się na foceniu kolejnych murali, które mogliście już widzieć zarówno tutaj, jak i na Instagramie. Murale życiem. Chcę złapać je wszystkie. Może kiedyś to mi się uda?

Zaliczyłam jedno z tych miejsc, które koniecznie chciałam zobaczyć. Mowa o herbaciarni Kocie Oczy na ul. Piotrkowskiej. Polecam ją miłośnikom ciszy i kotów.

W porównaniu z rokiem poprzednim widziałam niewiele parków i to tak tylko przez chwilę. Mam nadzieję, że w przyszłym roku to się nadrobi, bo uwielbiam takie miejsca.

Podjęłam się wyzwania, które chciałam ogarnąć już w poprzednim roku. Mowa o przejściu całej ulicy Piotrkowskiej. Nie dość, że mi się to nie udało, to mało brakowało, bym nie wróciła do domu, a była to kwestia zaledwie paru minut. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.

Po długiej przerwie widziałam Manufakturę, gdzie o każdej porze dnia są dzikie tłumy, także zbyt wiele czasu tam nie spędziłam.

Obie z M. miałyśmy częściej się widywać i poznawać kolejne zakamarki Łodzi, co za bardzo nie wyszło, ale jeszcze to nadrobimy w 2019.

Wciąż nie poznałam nocnego życia Łodzi (np. koncerty), ale mam nadzieję, że to się kiedyś zadzieje.

Wiele osób polecało mi Cafe Verte i kto wie, może kiedyś się tam zjawię?

3 komentarze:

  1. Dzikie tłumy o każdej porze? Dziwne rzeczy opowiadasz, ostatnio co przechodzę, jestem jedynym żywym na terenie. Manufaktura jest bardzo krótko otwarta i dzięki temu łatwo jest znaleźć porę, gdzie można porobić dobre zdjęcia bez obaw, że kto Ci stuknie w statyw.

    Nocne życie w Łodzi istnieje tylko w klubach i pijalkach. Tak, można powiedzieć, miasto zamiera. Ale trzeba uważać, bo nocą lumpów przybywa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja przygoda w łodzi była krótka a zarazem długa a zaczęło się od tego iż wracaliśmy z ukochanym z wakacji było już ciemno i oboje przegapiliśmy znak więc musieliśmy w drodze powrotnej jechać przez łódź.Niby nic ale droga nam się strasznie dłużyła i mieliśmy wrażenie iż jeździmy w kółko ale na szczęście po tym "incydencie" wróciliśmy cali i zdrowi do domku :)Dziś z uśmiechem na twarzy wspominamy tamten dzień.

    OdpowiedzUsuń
  3. W Łodzi byłam w 2012r., i koniecznie chcę tam wrócić:)

    OdpowiedzUsuń