środa, 4 kwietnia 2018

Kontynuacja łódzkiej przygody

Pod koniec stycznia, gdy już załatwiłam to, co miałam do załatwienia w Piotrkowie, na spontanie (tak, nawet mi się zdarza) pojechałam do Łodzi. Bez żadnego konkretnego celu. Takie tam kolejne próby oswojenia się ze stolicą mojego województwa, trzecim pod względem wielkości miastem w Polsce. Czy to realne? Okaże się. Kiedyś.

Dworzec Łódź Fabryczna znów przytłoczył mnie swoim ogromem, choć wysiadłam na nim już po raz czwarty lub piąty. Prawdopodobnie i za setnym razem będzie tak samo.



Niemal żadna moja wizyta w Łodzi nie może obyć się bez polowania na kolejne murale i inne dzieła sztuki. Również wtedy nie mogło być inaczej.







Jakie miejsce odwiedziłam jako ostatnie? O dziwo, Manufakturę. I przypomniałam sobie, dlaczego tak rzadko tam jestem. Dzikie tłumy (a było to wczesne popołudnie!), mnogość bodźców. Także dość szybko stamtąd się ulotniłam.





Kolejna wizyta w Łodzi miała miejsce dopiero pod koniec marca i była już trochę bardziej przemyślana. Okazało się, że obie ze znajomą (M., pozdrawiam Cię) mamy miejsce, do którego chcemy się udać. Chodziło o herbaciarnię Kocie Oczy znajdującą się na ulicy Piotrkowskiej. W drodze na miejsce docelowe nie byłabym sobą, gdybym nie sfociła jakiejś kamienicy na ulicy Jaracza.



I w końcu dotarłam na miejsce, a M. chwilę po mnie.



Herbaciarnia Kocie Oczy nie jest takim miejscem, do którego można sobie ot tak wejść i słusznie, bo koty są tu najważniejsze i nie można ich zamęczyć. Jest tu spokojnie, co nie jest typowe dla miejsc znajdujących się na tych głośnych, lansiarskich ulicach wielkich miast, do których Piotrkowska zdecydowanie należy.
Mały, kameralny lokal. Dobra herbata. Łagodna muzyka. Koci wystrój wnętrz. I te prawdziwe futrzaki, z których nie każdy chce być głaskany, jak na prawdziwego indywidualistę przystało :)
Idealne miejsce dla introwertycznych (i nie tylko) miłośników kotów i miejsc, w których można odpocząć od codziennego zgiełku.
Zdecydowanie polecam. I być może kiedyś zjawię się tu ponownie.







Gdy już opuściłyśmy Kocie Oczy, po chwili dowiedziałam się o innym ciekawym miejscu. Ściany kamienicy ozdobione odłamkami szkła robią wrażenie. Dopiero nieco później, trochę szperając w Internetach, dowiedziałam się, że to miejsce zwie się Pasaż Róży.





Następnie poszłyśmy na Plac Wolności. No to ratusz i pomnik Tadeusza Kościuszki.





Nie obyło się również bez wizyt w dwóch parkach - Helenów i Ocalałych.









Odnoszę wrażenie, że na tym ostatnim zdjęciu (widoku z góry kopca) w oddali widać kawałek jakiegoś muralu. Muszę kiedyś obadać sprawę :D

Gdy już zbierałyśmy się do powrotu w okolice Łodzi Fabrycznej, nieoczekiwanie zostałyśmy na którejś ulicy obdarowane paprykowymi orzeszkami ziemnymi. Z jakiej to było niby okazji? Tak czy owak, były naprawdę dobre, o czym przekonałam się nieco później :D

Po chwilowej jeździe tramwajem nadszedł w końcu czas na zjedzenie gdzieś czegoś. Ostatecznie poszłyśmy do Piwnicy Smaków. Wiedziałam, że jak zwykle zamówię coś, co znam i lubię. Padło na pierogi z kapustą i grzybami. I spośród wszystkich dotychczasowych restauracji, w których je jadłam, te tutaj były najbardziej zbliżone do najlepszych, swojskich :)

Żadna wizyta w Łodzi nie może obyć się bez żebraków czy małolat (i nie tylko) trzaskających sobie pierdyliard selfie na tle czegoś tam. Ale i tak w tym roku jeszcze parę razy tam wrócę :D

21 komentarzy:

  1. Bardzo lubię Twój styl pisania, jest zupełnie inny od wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż... Manufaktura to przecież centrum handlowo-rozrywkowe; 50% tutaj to sklepy, a drugie 50% to galeria sztuki, kino, teatr, klub i restauracje, oraz można odnaleźć tam kręgle, bilard etc. etc. - ciężko zatem dziwić się, że są tam dzikie tłumy, podczas gdy jest to niesamowite i bardzo zróżnicowane miejsce (trzeba wiedzieć tylko gdzie szukać).
    Jeżeli zaś chodzi o kawiarnie/herbaciarnie polecam Ci zajrzeć na Pietrynie do Surindustralle, lub klimatycznego pub'u na Pl. Wolności - Pop'n'art ;)
    ~Nudziarz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, i dlatego tak przytłacza.
      Dzięki za polecenie kolejnych miejsc :)

      Usuń
  4. lubię Łódź, chociaż ostatnio dawno już tam nie byłam. ;) a na nowym dworcu jeszcze nie byłam, ale patrząc po zdjęciach - też na pewno mnie przytłoczy. ;)
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Latem na pewno prezentuje się jeszcze ładniej :) Bo tak teraz to trochę łyso. Pięknie, ale łyso ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Idźcie do Verte, też na piotrkowskiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już drugi raz wspominasz o tym miejscu. Czyli warto? :)

      Usuń
    2. Serio? Patrz, nawet nie pamiętałam...
      Wpisz w wyszukiwarkę "cafe verte łódź" i kliknij w obrazy. Zobaczysz jak tam jest i sama sobie odpowiesz, czy warto. Ja się tam czuję jak w czyimś mieszkaniu, takim antycznym.

      Usuń
  7. Słyszałem wiele wypowiedzi i opinii, że Łódź jest brzydka i bezbarwna (np. słynną wypowiedź Bogusława Lindy).
    Ale takie opisy tego miasta jak Twoje albo Hegemona każą inaczej spojrzeć na tę stolicę województwa.
    Nigdy nie zwiedzałem Łodzi, byłem tylko na dworcu Łódź Fabryczna i zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łódź jest brzydka, ale częściowo. Jest różnorodna :)

      Usuń
  8. Nigdy nie byłam w tym mieście, jakoś mi nie po drodze :D W każdym razie pewnie mnie też przytłoczyłby ogrom tego dworca! Nie mogłam się napatrzeć na to zdjęcie :) Będąc w Łodzi pewnie również zajrzałabym do herbaciarni :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie byłam w tym mieście, ale oglądałam parę Łódzkich murali w internecie. Osobiście jednak moją miłością jest Gdańsk i na razie nic tego nie pobiło :). Ale kto wie, może kiedyś się wybiorę. Na pewno nie widziałam takich szklanych budynków. Od razu nasunęła mi się myśl o ,,szklanych domach" :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem Ci, że Łódź nigdy mnie jakoś do siebie nie zachęcała, ale po Twojej relacji zmieniłam zdanie. Jednak jest tam mnóstwo ciekawych rzeczy do odwiedzenia. :) Kiedyś na pewno ją odwiedzę, bo póki co byłam tylko na stacji Łódź Widzew w drodze do Warszawy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze pokazuję tę lepszą stronę Łodzi, a tak naprawdę jest też tam i sporo brzydoty. Taka tam różnorodność :D

      Usuń
  11. Też ostatnio byłam w Łodzi
    I o dziwo, jak słyszałam, że jest brzydka to jak dla mnie sa gorsze miasta. mam wrażenie że łódź po jednej stronie jest ładna a po drugiej szara i smutna, ale cóż takie uroki polskich miast ;)

    vanilliowynotes.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Łódź to bardzo ładne miasto i przypadło mi do gustu.

    Mój blog

    OdpowiedzUsuń