środa, 23 grudnia 2015

Zawartość szafy mej


Niezaprzeczalnym faktem jest posiadanie przez moją skromną osobę pierdyliarda ciuchów, niczym jakaś słynna szafiarka, o której lubi wspomnieć portal zwany Pudlem, czy jak mu tam. Mimo to nie dość, że pamiętam, co mam w szafie i czego dawno się pozbyłam, to jeszcze szybko podejmuję decyzję odnośnie tego, co zamierzam założyć i to nieważne, czy chodzi o jakieś święta/imieniny, czy też po prostu uznałam, że muszę ruszyć swój szlachetny tyłek do miasta na małe zakupy. To byłoby na tyle, jeśli chodzi o moją spontaniczność. Chociaż w sumie zdarzają się wyjątkowe sytuacje, gdy okazuje się, że np. ubrałam się za lekko, bo akurat pogoda musiała się spier... No popsuć się musiała. W każdym razie szykowanie się do wyjścia nie zajmuje mi tyle czasu, ile typowej/stereotypowej kobiecie.

Szafa w jakichś 80 % zawiera wszelakie czarne rzeczy, w związku z czym dałoby się wystroić kilka osób na pogrzeb. Znalazłoby się też coś dla trzynastoletniej gotki, fanki Biebera (huehue). Oczywiście nie brakuje tu miejsca dla innych kolorów, o ile nie są tymi pastelowymi, za którymi nie przepadam. Przeważają tiszerty z różnymi nadrukami, w tym czachami, na które ponoć jestem za stara (wszak zaraz wejdę w sędziwy wiek 23 lat). Dalej idą moje ukochane koszule w kratę i równie uwielbiane bluzeczki z koronką. Dżinsy z dziurami. Szorty. Trochę swetrów, w tym moje ulubione (te 2 rozmiary za duże). Dżinsowe kurtki. Czerwona ramoneska. Zniszczona czarna "skóra", którą zdarza mi się nosić. Kilka czapek, w tym dwie z napisami BAD HAIR DAY i FUCK YOU VERY MUCH :D Ulubiony czarny płaszcz. Najnowsza kurtka w kolorze khaki. Czarne bolerko z ćwiekami. Kiecki, które rzadko noszę. Kilka czarnych spódnic. Trochę par czarnych rajstop. Kilka par butów (serio!). Oraz parę innych, dość nietypowych rzeczy, które czekają na odpowiednią okazję :D

Można odnieść wrażenie, że jestem bogata, a tak naprawdę znam dobre lumpy. Chodzę też na wyprzedaże. Mało tego, niektóre ciuchy liczą sobie kilka lat :) I fakt, nie jestem jedną z tych lasencji, u których outfity się nie powtarzają :D

Ja pierniczę, wyszedł normalnie post lajfstajlowy :D

A tak już na koniec (podejrzewam, że to ostatni/jeden z ostatnich postów w tym roku) życzę Wam wesołych, albo chociaż znośnych świąt, zero problemów żołądkowych po zjedzeniu tyyylu potraw, no i żeby tak poszło w cycki :D

24 komentarze:

  1. a u mnie przeważają szarości i moje ciuchy też liczą sobie po parę lat :)

    a little CUP of ART - ilustracje, moda, kultura, sztuka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mama robi pranie to ma potem depresję, tyle czarnych ciuchów...Ale prawda jest taka, ze tylko rodzice ubierają się u mnie w miarę kolorowo. Ja i Hipis to metale (chociaż wszyscy myśleli, ze to przechodzi po 18 roku życia), brat jest po prostu elegancki, zresztą jego czarne koszule nosimy wszyscy.
    Masz rację, dobrze dobrany lump to klucz do sukcesu, zwłaszcza jeżeli nie chce się wyglądać jak połowa swojej szkoły. Niestety, w moim obecnym mieście takowe występują bardzo rzadko, zmuszając mnie do większego rozważania zakupów ubraniowych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, oczywiście, że to przechodzi, w związku z czym dopiero się rozkręcam pomimo bycia od Ciebie starszą o te kilka lat :)

      Usuń
  3. Ja ciągle pozbywam się ubrań, a nie lubię kupować nowych, więc w zasadzie mam ich niedużo... Podstawą przeżycia jest czarny tiszert plus kurtka wojskowa/koszula flanelowa/gruba meska bluza. No i dżinsy. Jestem w cudownym wieku, w którym mogę ubierać się jak chcę i nikt mi nie powie, że jestem za stara albo za młoda :D Mam też jedną specjalną koszulkę, którą noszę w czwartki, bo z dwójką przyjaciół mamy takie same i umówiliśmy się, że w czwartki robimy z siebie rodzeństwo.
    Nie mam pojęcia co zrobię, gdy będę musiała zacząć ubierać się normalniej, albo sama postanowię wcisnąć się w jakieś bardziej kobiece ciuchy. To będą trudne czasy :P Na razie walczę z sukienką na studniówkę.
    Zupełnie nie rozumiem idei posiadania wielu par butów. I tak chodzę na okrągło w glanach i trampkach. Za to mam sporo toreb i torebek, bo jak zobaczę jakąś stylową, to muszę mieć :D Nie mogę więc powiedzieć, że nie zachowuję się jak typowa baba...
    Ano też wesołych świąt życzę, bez irytowania się na świat i jego mieszkańców, oraz bez irytujących zachowań tychże mieszkańców...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też na okrągło glany i trampki:) A, i nie chcę nagle rezygnować z własnego stylu, jeśli praca będzie tego wymagała. A jak już nie będę miała wyjścia, to i tak jakoś przemycę coś swojego :)
      Torebek również mam mało, aktualnie dwie :)

      Usuń
  4. Oh tak! Żeby poszło w cycki... co roczne marzenie :)
    Witaj w klubie posiadaczy pogrzebowej garderoby! xd U mnie to jakieś 80% wszystkich rzeczy. Po lumpach chodzić nie lubię i nie umiem, ale naprawdę czas się nauczyć... Moje koleżanki mają tyle super ciuchów stamtąd, że oko bieleje i wydają po 3 zł, kiedy ja biegam po normalnych sklepach i proszę Boga o męża z dobrą wypłatą, żebym mogła sobie na to wszystko pozwolić. Niezaprzeczalnie muszę zebrać się na duże porządki, ale... jakoś szkoda wyrzucać, a może jeszcze się kiedyś przyda coś xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespełnione :D
      Też kiedyś nie mogłam się przekonać do lumpów i zdarzało mi się głodować w szkole, by uzbierać w końcu kasę na jakiś tiszert za 4 dychy. Geez! :D
      Też tak myślałam, że jeszcze coś się przyda, a te rzeczy jedynie ograniczały moją i tak już niewielką przestrzeń życiową :)

      Usuń
  5. Też lubię czarne rzeczy. Dobrze się w nich czuję. Można się w nich "schować"... Ale generalnie u mnie rzeczy są dość kolorowe. Różu dużo - to chyba jakaś tęsknota za dzieciństwem. A ostatnio uwielbiam czerwienie. ♥

    Co do lumpów - nigdy nie potrafiłam znaleźć tam coś fajnego. No i odpycha mnie ten smród starych szmat, taką wilgocią zajeżdża. Wrrr. Ale generalnie zdaję sobie sprawę, że można upolować tam coś fajnego, zależy gdzie. Moja siora zawsze wyłapywała mega rzeczy, ja się do tego nie nadaję :P

    Spokojnych świąt Blacky. A co do cycków - najlepiej to, żeby nigdzie nie szło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wręcz przeciwnie, dawno pozbyłam się różowych rzeczy :)

      Też nie mogłam przekonać się do lumpów, ale parę lat temu zaczęłam w końcu znajdować rzeczy dla siebie :) Co do smrodu, zawsze można się go pozbyć :)

      Usuń
  6. Ja, odkąd mam niebieskie włosy (os stycznia będą lawendowe xD), nie noszę czarnych ubrań, a raczej pastele, beże. ewentualnie brązy. Przedtem byłam rudzielcem rozmiłowanym wyłącznie w kolorach ziemi. Kameleon wizerunkowy, Sablewska z Jacykowem wylądowaliby w psychiatryku :P
    Czemu w ciucholandach dominują schody? Przynajmniej w mym mieście. Niech jeszcze wywieszą kartkę "niepełnosprawnym wstęp wzbroniony", o.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wspominałaś kiedyś o niebieskich włosach, odważna jesteś :) Co do rudych, wielbię ten kolor i pewnie wiele razy do niego wrócę :)
      Fakt, ci co tworzą te pomieszczenia/budynki pozbawieni są wyobraźni.

      Usuń
  7. FUCK YOU VERY MUCH - kocham Cię :D Ląduje do mojego "bogatego zasobu słów".
    Najważniejsze, żeby w swoich ubraniach czuć się dobrze. Bo to jednak najprostszy sposób na wyrażanie siebie, przedstawienie się światu jakby. I chwała Ci za to, że nie marudzisz, że nie masz się w co ubrać! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, chociaż nie powiem, bym na siłę kreowała się na jakiś oryginał :D

      Usuń
  8. W sumie masz dość podobny gust "modowy" do mojego, z tym, że ja mam w gruncie rzeczy dość niewiele ciuchów. Wydaje mi się, że dałabym radę spakować je w jeden większy plecak. W sumie dość rzadko (jak na kobietę) kupuje ciuchy, a jak już coś kupię to z reguły słyszę, że nie wypada w moim wieku (także za niedługo puknie mi 23lata) i że powinnam ubierać się bardziej kobieco. Niby z jakiej okazji? Lubię t-shirty z nadrukami, koszule w kratę, męskie bluzy i wszelakie jeansy i będę je nosić do śmierci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden plecak? Ja bym potrzebowała chyba z dziesięciu :D
      Piąteczka, wieczna nastko :D

      Usuń
  9. Haha, no i tak jest najlepiej. Ja też nie należę do osób bogatych za to należę do tych, które uwielbiają robić napady na lumpeksy. Co prawda bardzo dawno nigdzie nie byłam (nie będę przecież przymierzała ciuchów w ciąży), ale jak znajdę kiedyś czas i chęci, to na pewno po rozwiązaniu znowu zrobię jakiś nalot :D

    Wesołych :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Co do szwędania się po koncercie - gdyby nie to, że w moim mieszkaniu w każdy poniedziałek i wtorek jest właściciel, to bym Cię przekimała :c

    Co do szafy - u mnie mroooczno :D A lumpeksy są fajne, po co wydawać w sieciówkach miliony monet na rzeczy, które nie są tyle warte :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, dobrze jest mieć kogoś na miejscu.

      Otóż to.

      Usuń
  11. Hahahaha mam podobnie jak ty z ciuchami :D
    Osttanio upolowałam kilka super sztuk na lumpie <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Co czytam jakiś Twój post to mam w głowie myśl "CZY JA MAM JAKĄŚ SIOSTRĘ BLIŹNIACZKĘ?!". No to jest po prostu niemożliwe by tak wiele rzeczy nam się zgadzało. No może u mnie czarnych rzeczy jest więcej niż 80%, ale tak to się zgadza :D

    Serdecznie zapraszam na pierwszą część Namuzowanego Podsumowania 2015 na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, czasem mam podobne wrażenie podczas czytania czyjegoś posta, a w realu o takich ludzi trudno.

      Usuń