poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Nie ma Internetów! Jak żyć?


Tymczasowy brak Internetów. Prawdziwa tragedia w XXI wieku. Nawet dla tych, którzy większość dzieciństwa spędzili na świeżym powietrzu, ale i tak nie uniknęli uzależnienia. Cóż oni, biedni mają począć?

Nie będą na bieżąco z kolejnymi cyckami na Instagramie. Ani ze zdjęciami dzieci znajomych na Twarzoksiążce. I psimi łbami na Snapchacie. Nie dowiedzą się też, cóż tam słychać u gwiazd Jutjuba. Ale zawsze istnieje jakaś alternatywa. Trzeba tylko chcieć ją znaleźć.

Na codzień mamy w zwyczaju kreować swój wizerunek w Internetach. Innymi słowy, wywalamy niewygodne fakty odnośnie swej skromnej osoby i zostawiamy te, które może znać nawet wścibska pani Halinka z warzywniaka. A czemu by tak nie zrobić porządków innego rodzaju? Innymi słowy, wywalić rzeczy, które jednak wcale nam się nie przydadzą, choć przez lata byliśmy o tym wielce przekonani. I zostawić te naprawdę niezbędne do życia jak tlen.

Nie możemy pisać bloga? Zawsze pozostaje długopis i kartka papieru. Innymi słowy, można zanotować pomysły na kolejne wpisy, o ile mamy takowe. Bo zmuszać się również nie ma sensu. Ewentualnie można...zacząć prowadzić pamiętnik/dziennik/czyjaktotamsięzwie. Przecież Internety na ogół nie pozwalają nam na samoobserwację (czy takie słowo w ogóle istnieje?), bo jesteśmy za bardzo skupieni na życiu znajomych i nieznajomych (tych drugich w szczególności).

Nie wejdziemy też na Jutjuba. Nie przesłuchamy kawałka, do którego link nawinął się gdzieś tam na Twarzoksiążce. W takim wypadku pozostaje nam słuchanie muzyki, którą już dawno mamy na swych wypasionych smartfonach. Ewentualnie pozostaje jeszcze odpalenie płyt w wieży :D

Spragnieni najnowszych plotek raczej nie udamy się na Pudelka/Kozaczka/whatever. Jednak nic straconego. Są jeszcze tabloidy. No i rodzinne imprezki. Wiesz, ten Heniek z Bździnowa Małego pokłócił się ostatnio z Wieśkiem z Wypizdowa Dolnego. Tym swoim kuzynem, który ma tą grubą żonę, co ubiera się w jakieś róże i zielenie. No jak tak można! I jeszcze ta ich córka. Ciągle na czarno. I jakieś dziwne wisiorki nosi. Ciekawe, co na to ludzie w ich wsi.

Nie ma Instagrama, Google Graphics, Tumblra. W takim razie jesteśmy zmuszeni do ruszenia swych szlachetnych tyłków i podziwiania piękna prawdziwej przyrody :D

Wiem, tym postem odkryłam Amerykę, ale przynajmniej wiecie, że wróciłam :D

Twarzoksiążka! KLIK

21 komentarzy:

  1. Ja tworzę posty w Wordzie, więc nawet jeśli nie ma internetu to mała strata :D Ale fakt, troszkę źle się czuję, jak nie mam dostępu do sieci, jest mi jakoś źle, że nie mogę jakby co sprawdzić, co w internetach piszczy :X
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nie mam internetu to albo pisze zaległe wiadomości do znajomych( te długie) i potem wysyłam, albo tworze posty, robie porządki w szafie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co się dziwić? Mamy XXI wiek, dzieci i nastolatkowie tych lat od małego maja styczność z elektroniką i internetem. A teraz, jakby tego zabrakło? Wyobrażam sobie jakbyśmy wszyscy zwariowali!

    Zapraszam --> http://hot-schot.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam odwyk od neta z powodu matury. Kłopot to tylko brak komunikacji z ludźmi. A ściślej, niezobowiązującej komunikacji, bo co innego wisieć na telefonie (co i tak robię) a co innego od czasu do czasu odpisać na fb. Takie codzienne sprawy życia wolę omawiać na fb, szczególnie gdy o północy wpadnie mi do głowy genialny pomysł albo postanowię zmienić swoje życie. Wtedy fb lepiej nadaje się do dręczenia tym przyjaciela.
    Ale racja, żeby zastanowić się nad czymś głębszym, pointerpretować, zanalizować, najlepiej wsiąść do pociągu. DO Zakopanego. Bez telefonu. Warunki idealne, polecam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze można poczytać książkę, a co za tym idzie wejść w świat bohaterów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakby internety nie istniały to bym przeczytał tyyyyyyyyyyyyyyyleeeeeeeeee książek! A tak to nie, bo co chwilę powiadomienia na telefonie, bo przecież internetu nie odłączę, bo nie będę na bieżąco... Głupim jest.
    Pozdrawiam,
    http://kackiller.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Żebyś widziała jak studenci płaczą i błagają o powerbanka gdy telefon im pada...

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy nie mam internetu to gram w coś na kompie, słucham muzyki, czytam, wychodzę z domu, jem XD, spotykam się z kimś, dzwonię do kogoś, uczę się. Jest co robić. Brak internetu to nie jest najgorsze co może się przytrafić, ale jak nie ma go już kilka dni to oj... Cinszko bym powiedziała

    Zapraszam na nowy wpis na http://namuzowani.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś próbowałam zrezygnować z internetu. Czasami sądzę, że jestem uzależniona. Po za tym, w żadnej inny sposób nie da się tak marnować czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że tylko czasami. Ja jestem stuprocentowo pewna swego uzależnienia.

      Usuń
  10. Świadomie nie mam konta na Facebooku ani Instagramu. Niektórzy się z tego śmieją, ale jakoś mi tego nie brakuje.
    Wolę czytać książki albo ćwiczyć, albo właśnie podziwiać przyrodę. A posty piszę na kartce, a później przepisuję.
    Ale jednak bez blogu byłoby ciężko;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie niewiele tracisz, chociaż na Instagramie jest dużo profili z naprawdę ciekawymi zdjęciami :)

      Usuń
  11. Zapraszam na nową recenzję (Lorde - Team), która właśnie ukazała się na http://namuzowani.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie bezmyślne przeglądanie internetów to beznadziejne uzależnienie- sama staram się coś z tym zrobić i nawet już jakoś wychodzi. Więcej książek przede wszystkim :D

    OdpowiedzUsuń
  13. "Wiesz, ten Heniek z Bździnowa Małego pokłócił się ostatnio z Wieśkiem z Wypizdowa Dolnego." <33333

    Ja to mam doświadczenie już, gdyż latem przy burzach jestem pozbawiona Internetów, więc nie ma siły, trzeba się czymś zająć :D Chociaż ból dupy przez kilka dni jest, cóż, uzależnienie.

    OdpowiedzUsuń
  14. O dziwo dla wielu osób to naprawdę jest jak odkrycie Ameryki :) Ja nie mam na bieżąco internetu już od pięciu miesięcy i jakoś żyję :) Doładowują go sobie głównie jak robię jakieś pisemne zlecenie i to wszystko. Zawsze znajdą się ciekawsze zajęcia, niż marnowanie czasu. Tak jak wspomniałaś - pamiętnik, stare płyty a zamiast czytać opowieści dziwnej treści znajomych z facebooka można wziąć do ręki powieść fantasy: często wychodzi na to samo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę Ci tak zdrowego podejścia do sprawy. Mimo że podczas braku Internetów mam czym się zająć, często chodzę wkurwiona :D

      Usuń