wtorek, 7 stycznia 2020

2019-podsumowanie


Ach, co to był za rok! Czy mogę w ogóle tak go określić? No chyba nie do końca. Przesadą jednak byłoby stwierdzenie, jakoby był to całkowicie zmarnowany, bądź najgorszy okres w moim życiu, bo nie. Jak więc podsumuję swój 2019?

Tradycyjnie nie robiłam żadnych postanowień, bo po co sobie narzucać presję, brać udział w jakimś cholernym wyścigu i jeszcze potem denerwować się, że coś z tego nie wyszło? Ale fakt, chciałam, by 2019 rok był lepszy od poprzednich.

Było trochę wycieczek, raczej bliższych niż dalszych, bo głównie w obrębie mojego województwa łódzkiego (w tym zaledwie trzy wizyty w Łodzi, choć miało być ich ciut więcej). Zahaczyłam też raz o Śląsk (nie tak daleko, bo Częstochowa, ale zawsze coś).

Jak zawsze, i w 2019 w mojej głowie roiło się od wielu pomysłów, i to nie tylko na bloga. Często jednak nie notowałam ich nawet w zeszycie, ot tak dla siebie tylko. Zwyczajnie wstydziłam się, że w ogóle o czymś takim mogłam pomyśleć. Ale w końcu gdzieś w połowie roku zabrałam się  za spisywanie owych. Pewnego dnia mogą się przydać, gdy już będę się wstydziła mniej lub wcale.

Odkrywałam na nowo tę swoją bardziej szaloną stronę, co czasem mnie przerażało.

Odrobinę rozjaśniłam włosy, w związku z czym już nie są czarne, ani nawet ciemnobrązowe. I na tym się nie skończy!

Przeczytałam bardzo mało książek, nad czym ubolewam, ale już zaczyna być lepiej pod tym względem.

Za rzadko widywałam się z ludźmi, z którymi faktycznie chciałam się widywać, ale to jeszcze da się nadrobić.

Wulgaryzmy z moich ust padały chyba częściej niż przez całe moje dotychczasowe życie (szczególnie w ostatnich miesiącach roku), bo się kurwa nie dało inaczej.

Gdzieś na początku grudnia zabrałam się po raz kolejny za pozbywanie się zbędnych rzeczy, by w nowy rok wejść już bez zbędnego balastu. Jak nietrudno się domyślić, nie wyrobiłam się w czasie i sprzątanie nadal trwa :D

Zaliczyłam rekordową przerwę na blogu i mam nadzieję, że już nie będzie powtórki.

Na jednej z tych nielicznych grup na Fejsie, które prawie są wolne od dram, wyjątkowo często wyrażałam własne niecodzienne poglądy i nie spotykałam się przy tym z hejtem. Jest więc jeszcze jakaś nadzieja dla tych polskich internetów.

Mało tego, nawet w pewnym momencie zaczęłam zostawiać swoje komentarze na tych nielicznych spośród popularnych blogów, które sobie cenię oraz na jeszcze bardziej popularniejszych fanpejdżach na Fejsie. A miałam przed tym spore opory, bo w końcu nie jestem anonimowa (a w tym ostatnim przypadku również rodzina i znajomi zobaczą, cóż takiego śmiałam napisać tym razem). Ale raz się żyje!

2020 rok chyba będzie mocno pokręcony...








11 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że strasznie przejmujesz się opinią innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie do końca tak, a przynajmniej nie stuprocentowo. Sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana.

      Usuń
  2. jestem na blogerze a też mam bardzo duży problem z pokazaniem bloga innym. Wiedzą przyjaciele najbliżsi i chłopak czyli 5 osób. W sumie nie boję się krytyki bo to moja sprawa ale kurczę blokada jest i czasem sama jej nie rozumiem. Natomiast jeśli chodzi o nowy rok to pokładałam wielkie nadzieje w nim a te kilka dni to porażka. Wię ciekawie
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miewam czasem podobnie z blogiem, choć dawno zrezygnowałam z anonimowości, której zresztą nigdy tak naprawdę nie miałam.

      Usuń
  3. Mnie 2020 rok przywitał jakąś chęcią pozbywania się niepotrzebnych rzeczy - chyba ciąży mi mój balast ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba pierwszy raz tu jestem i już mi się podoba :-) Czyli miałaś jakieś przejścia w blogosferze i teraz próbujesz od nowa? Czasami wypowiadając swoje zdanie musimy brać na barki wysyp negatywnych komentarzy. Mnie też język zaświerzbi, a w konsekwencji - dyskusje, dobrze, że rodzina już zapomniała o moim pisaniu :-D Oby ten 2020 był lepszy od poprzedniego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się wydaje, że już kiedyś się czytałyśmy :)
      Właściwie to moja dłuższa przerwa od pisania była spowodowana bardziej niemocą niż jakimś dramami spowodowanymi moimi wypocinami. Choć takie w przeszłości się zdarzały :)

      Usuń
    2. Naprawdę?... Jeśli tak, to wybacz mi brak pamięci, to po prostu tzw. sks ;-)

      Usuń
  5. Ja w 2019 rozjaśniałam dwa razy włosy, bo jedna fryzjerka zamiast poofarbować mi na brązowo sprawiła,że moje włosy byly czarne i mi się nie podobały, więc musiałam z nimi coś zrobić.
    Wspaniałego 2020 roku Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, miałyśmy podobnie. No prócz tego, że ja tam kiedyś jeszcze do ciemniejszych włosów wrócę :)
      Tobie też :)

      Usuń