poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Ach, ta Twarzoksiążka!


Wciąga, uzależnia, robi siano z nielicznych komórek mózgowych, które nam jeszcze pozostały. Po prostu Twarzoksiążka. To ta podstępna suka sprawia, że miliony ludzi na całym świecie porzucają realne życie na kilka lub kilkanaście godzin. Cóż oni takiego fascynującego tam robią?

Wstawiają pierdyliard słitaśnych fotek swojej facjaty z lewego i prawego profilu, najlepiej w brudnym lustereczku, z dzióbkiem, w tle może być rozpiździel na podłodze, a co tam! Oczywiście zdjęcia przed wstawieniem obrabiają w Fotosklepie. Co jakiś czas dodają linki z Jedyną Słuszną Muzyką, znaną jako hity Eski. Nie znasz? Die in hell, bitch! Piszą coś o grubym sobotnim melanżu, gdzie różne ciekawe rzeczy się działy, a tak naprawdę grzali swoje szlachetne tyłki przed telewizorem podczas milionowego odcinka "Mody na Porażkę".

Twarzoksiążka to pole bitwy. Bitwy na lajki. Widzimy, że zdjęcie kogoś z naszych znajomych zebrało w godzinę dwieście kciuków w górę od swych "friendsów"? Nie będziemy gorsi. Długi czas zajmuje nam wybór najsłitaśniejszej foci, żeby tak zebrać 250 lajków. Widzimy, że wiele osób zbiera sto lajków pod zdjęciem, a u nas rekordem jest trzydzieści? Łapiemy doła i zastanawiamy się, co z nami do kurwy nędzy jest nie tak. Ból dupy, może jeszcze depresja i morze kompleksów. Co ten portal robi z ludźmi...

Może będzie to trudne do zrozumienia dla wszelakich desperatów i frustratów, ale nie wszyscy są piękni i bogaci. A nawet te ponoć idealne osobniki mają jakieś mniej lub bardziej poważne problemy, o których nie będą mogli opowiedzieć nikomu z tysiąca twarzoksiążkowych znajomych, bo nie znajdą u nich pomocy, zrozumienia . Smutne to.

41 komentarzy:

  1. Wszystko jest dla ludzi, ale nie wszyscy umieją z tego korzystać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Jedyne konto na fb jakie mam to fikcyjne to podglądania fanpejdży różnych gwiazd. Co wygrałam?

    Serdecznie zapraszam na trzecią cześć Namuzowanych Pogaduch, w której rozmawiamy o muzyce, której dziś się wstydzimy, na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Obserwując poczynania niektórych ludzi na tym portalu zastanawiam się nad sensem istnienia. No może nie aż tak, ale niektórzy dosyć dziwnie tam funkcjonują, dokumentując każdy najdrobniejszy szczegół swojego życia. Niektóre chwile warto zostawić dla siebie, a na tym portalu nie ma już nawet żadnej intymności, wszystko jakby wyrzucone na pokaz, kto lepszy, kto fajniejszy, przerażające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie ogarniam, jak można co 5 minut donosić światu o dosłownie każdej wykonanej czynności. Lubię czasem pokazać np. jakiej muzyki aktualnie słucham, ale np. zdjęcie wrzucę co miesiąc, dwa. Najbardziej przerażające jest to, że wielu osobom życie wirtualne wydaje się fajniejsze od tego realnego.

      Usuń
    2. Dokładnie! Albo te wszystkie zdjęcia jedzenia które wrzucają, no po co? Chyba nigdy ich nie zrozumiem!

      Usuń
    3. Jedzenie to i tak mały pikuś jeszcze...Te wcale nieśmieszne "karniaki" czy publiczne kłótnie. W sumie idzie tego więcej wymienić, ale daruję sobie.

      Usuń
  4. Facebook jest okej, dopóki potrafimy z niego korzystać. Trzeba mieć umiar. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Facebook naprawdę robi wodę z mózgu ludziom. Jak moje znajome w ciągu trzech lat się zmieniły! Na początku śmiałyśmy się z ludzi goniących za "lajkami", a teraz one same w to wpadły. Liczą swoje "lajki" i podniecają się nimi, jakby mogli za to kupić jedzenie na obiad czy jakąś dobrą książkę.
    Wiadomo, że miło jest zobaczyć, że jakieś zdjęcie zostało polubione przez x osób, tylko że to nie powinno być celem samym w sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi również robi się miło, gdy okazuje się, że przynajmniej kilka osób pamięta o moim istnieniu, skoro zlajkowały mi zdjęcie, no ale to nie jest najważniejsze.

      Usuń
    2. Trzeba znać umiar, niestety nie wszyscy znają. Ale z drugiej strony fajnie się pośmiać, gdy się widzi te komentarze: "ooo masz 60 lajków":D

      Usuń
    3. Dokładnie, po co się wkurzać :)

      Usuń
  6. Manie... miecie... macie... qrwa! Posiadanie! Posiadanie fejsbuka to jedno, ale czy ktoś kiedyś próbował nie mieć tam konta i jednocześnie obracać się w gronie osób, które mają? Nie polecam.

    "Zarąbisty film widziałam, wyślę ci go przez fejsa oh wait..."
    "Czemu tego nie masz, nie widziałaś, że wstawiłem notatki na fejsa, oh wait..."
    "Ale jak to nie wiedziałaś, przecież pisaliśmy o zmianach w planie na fejsie, oh wait..."

    No i założyłam. I wchodzę tylko wtedy, jak mi na maila przychodzi powiadomienie, że ktoś wrzucił ważne studenckie rzeczy na naszą studencką grupę. Nic nie wstawiam, nie piszę, nie komentuję, nie lajkuję. I mam święty spokój!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze robisz. Po co podniecać się wszystkim, co ludzie wrzucą. A tak to używasz Fejsa do tego co niezbędne i jest ok.

      Usuń
  7. Jak już moje przedmówczynie zaznaczyły: UMIAR. Dżizas jak korzystam z głową i nie robię krzywdy sobie ani nikomu, to niechże będzie :D ja przesiaduję na fejsie, bo mam dużo znajomych z którymi chcę być wiecznie w kontakcie. Takie to czsay że zawsze wszyscy "są' pod ręką. Ale też wiem, czego nie powinnam pisac i wiem, przede wszystkim jaką granicę ma prywatność, ot ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to również jest głównie komunikator, no i też czasem dowiaduję się, co się dzieje na świecie. Fejs sporo rzeczy ułatwia, no ale niektórzy ostro przeginają.

      Usuń
  8. Nie mam konta na fb i szczycę się tym.W razie konieczności skorzystania,udostępnia mi swoje fikcyjne konto moje dziecko.To są sporadyczne przypadki.Uwierzysz,ze ja do niedawna nie mialam pojęcia,co to są jakież pieprzone lajki...o co mama ze słitaśnymi fotkami...co za głupota...
    Juz dawno temu za epoki n.k,mój mąż skwitował to upublicznianie się za rodzaj ekshibicjonizmu...coś w tym jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko na fejsie takie wyjawianie czego się da jest jednak na większą skalę niż na nk. Szkoda słów...

      Usuń
  9. XXI wiek - wiek technologii i niestety, Facebooka. Miałam w szkole taką sytuację, że dziewczyna związała się z chłopakiem przez fb, potrafili pisać ze sobą godzinami, wysyłać słodkie emotki... a w szkole? On dał jej swoją bluzę, ale oprócz tego - unikali siebie nawzajem. Bo wstyd, bo nie wypada, bo oni tylko przez fb mogą rozmawiać. Chore? Jak najbardziej...

    Szkoda mi osób, którzy siedzą na fb cały dzień... ,,Hej, chcesz iść ze mną do parku?" - ,,Nie... nie mogę..." A to 'nie mogę' równa się 'mogę, ale wolę siedzieć na fejsbuku"...

    Kurczę, ludzie, to zwykła strona! O co tyle szumu?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wdech...Wydech...Jestem w szoku, skoro to autentyczna historia. Tak ciężko pogadać? Ja pierniczę, niedługo jeszcze małżeństwa będą zawierane przez fb.

      No właśnie, niby nie mają czasu, a na fejsie ich widzimy. No chyba, że weszli tylko na chwilę, w co wątpię.

      Ludzie chcą jakoś zaistnieć, dowartościować się.

      Usuń
  10. Jestem na Fejsie już jakiś czas i mnie nie wciąga... mam to tylko dla czatu, z którego rozmawiam na telefonie, bo po co płacić za smsy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też piszę na fejsie z telefonu, tak wygodniej i jak wspomniałaś taniej :)

      Usuń
  11. Ja facebooka używam głównie do rozmowy ze znajomymi. A nowe zdjęcia wrzucam raz na ruski rok.

    OdpowiedzUsuń
  12. Owszem, owszem. Idealnie to ujęłaś. Niektórzy myślą, że tylko tam jest życie, ogłaszają wszystko z dokładnością co do minuty i myślą, że są nie wiem jak popularni, a gdy przychodzi co do czego - nie mają obok siebie absolutnie nikogo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, sama spotkałam się z przypadkiem osoby bardzo samotnej z wieloma lajkami pod zdjęciem.

      Usuń
  13. Widzę, że lubisz jeździć po facebooku równie ostro jak ja. ;) Zawsze gdy coś mnie frustruje - swoją złość sprowadzam do tego miejsca.
    Idealnie wszystko ujęłaś - aż miło się czyta. Łapka w górę dla Ciebie (hahahah).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie komentarze miło się czyta, zdecydowanie. Czyli jakiś tam pierwiastek wredoty we mnie tkwi jednak :D

      Usuń
    2. Jak w każdym chyba. :P Ale według mnie bardzo pozytywnej wredoty :D

      Usuń
  14. Facebook zdobył popularność bo taka to chyba ludzka natura podglądania cudzego życia
    ja kompletnie odzwyczaiłam się od niego w Anglii
    bo tutaj nikt mi nie patrzy na ręce a ja i innym nie patrzę
    wciągnął mnie za to Instagram i inspirujący mnie ludzie

    jeśli znajdziesz czas i chwilę zapraszam do wypowiedzi
    http://refreshing-mind-of-slonku.blogspot.co.uk/2014/08/i-kiedy-przyjdzie-mi-zdecydowac-o-moim.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmmm, chyba trochę przesadzasz z tym FB... jasne że znajdą się tam pokemony które nadużywają wszystkiego co nadużyć można, ale są i normalni ludzie. Wystarczy wyłączyć obserwowanie znajomych, których zdjęć i wpisów oglądać nie chcemy i po kłopocie :) sam tak zrobiłem i mam teraz przejrzystą tablicę, pełną ciekawych wpisów o wydarzeniach koncertach które się odbędą etc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest tak, że w Fejsie widzę wyłącznie samo zło, bo gdyby nie on, z pewnością nie wiedziałabym np. co się dzieje na świecie. No i głównie za pośrednictwem tego portalu mogę dowiedzieć się, co tam słychać u dawno niewidzianych znajomych. Ale niestety odnoszę wrażenie, że tych mentalnych gimbusów jest więcej niż normalnych ludzi, którzy pierdyliard razy się zastanowią, zanim wrzucą jakiś durny wpis/zdjęcie.

      Usuń
  16. Dla wielu ludzi (zazwyczaj młodych) to zabawa-istne reality show.

    Ja mimo szczerych nie-chęci, nadal jestem, bo lubię wiedzieć co się dzieje w świecie. Nie każda znajomość musi się wynosić ponad fejsa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że nie, no ale jednak nie widzę nic fajnego w powiadamianiu całego świata o każdej wykonywanej przez siebie czynności :)

      Usuń
  17. Niestety to sama prawda...
    Sama tracę sporo czasie na twarzoksiążce. Trzeba to zmienić. :)

    http://pozytywizja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to powodzenia w skróceniu czasu spędzonego tamże. Mi się na szczęście udało, ale i bez tego za dużo czasu spędzam w Internetach :)

      Usuń