środa, 9 sierpnia 2017

50 twarzy Blacky



Przydałoby się trochę rozruszać tego bloga. Taka tam rozgrzewka przed tekstem, który chciałabym w końcu opublikować za kilka dni. Oby. A zanim to nastąpi, znów dowiecie się czegoś o mej jakże skromnej osobie.

1. Do dziś nie odkryłam cudownej recepty na napisanie 20 tekstów w miesiąc. Jakimś cudem niektórzy blogerzy opanowali tę sztukę i to, co wysmarowali nie jest chujowe. Czy oni robią coś poza tym? Czy w ogóle śpią? Niech mnie ktoś oświeci.

2. Rzadko się uśmiecham.

3. Nie wyobrażam sobie życia w wielkim mieście.

4. Nie mam prawa jazdy.

5. Rzadko opuszczam swoje województwo.

6. Nie umiem w selfie. A może to wina twarzy?

7. Kiedyś miałam do czynienia z większą ilością książek niż filmów. Obecnie jest odwrotnie.

8. Filmem, który mogłabym oglądać pierdyliard razy jest Przerwana lekcja muzyki.

9. Miałam na głowie prawie wszystkie ludzkie kolory włosów. A z nieludzkich czerwony.

10. Takie tam przypałowe zdjęcie.



11. Piszę wszędzie. Jeśli nie mogę wyjąć zeszytu z torby, zawsze zostaje notatnik na smartfonie.

12. W większym gronie osób częściej słucham niż nawijam o dupie maryśce.

13. Jestem patologiczną bałaganiarą.

14. Stworzę jakiś plan dnia? I tak szybko o nim zapomnę.

15. Mam niemalże przepełnioną szafę, a mimo to i tak w góra 5 minut wiem, w co się ubrać. Drogie Bravo, czy na pewno jestem kobietą? :D

16. Nienawidzę zakupów w Biedrze, a niestety to głównie tam znajdują się rzeczy niezbędne do mojej marnej egzystencji. Przejdź przez tor przeszkód złożony z pracowników i konsumentów. Weź to, co chcesz. Uff, udało się i kładziesz wybrane produkty na tej nieszczęsnej taśmie. A przed tobą stoi jakaś Grażyna uzbrojona w tyle rzeczy, jakby świat zaraz miał się skończyć. Dwie godziny później w końcu wychodzisz.

17. Lato zdecydowanie nie jest dla mnie idealną porą na dalekie podróże.

18. Gimnazjum było najbardziej traumatycznym okresem mojego życia.

19. Uwielbiam lumpeksy, ale nigdy nie chodzę tam w dni dostawy.

20. Dzień, w którym nikt nie dzwoni to dobry dzień.

21. Lubię koty. Bez wzajemności.

22. Nie przepadam za częstymi zmianami.

23. Lubię oglądać zachód słońca.

24. Przez niemalże 10 lat byłam posiadaczką włosów długich prawie do pasa. Parę miesięcy temu zdecydowałam się na znaczne skrócenie ich. Nie żałuję.

25. Te wszystkie wesela, osiemnastki, komunie są dla mnie prawdziwą torturą.

26. Nigdy nie byłam w Warszawie.

27. Dniem, który najbardziej wyprał mnie z energii był 20 października ubiegłego roku. Pomiędzy zwiedzaniem Krakowa a koncertem Delain było niewiele czasu na odpoczynek. Ale nie żałuję, że zdecydowałam się tam pojechać.

28. Wciąż nie ogarniam, jak to możliwe, że ludzie w moim wieku zakładają rodziny. Przecież to jeszcze dzieci. Ups, jednak ćwierćwiecze się zbliża.

29. Mam wiele mniejszych i większych planów na przyszłość. Gorzej z realizacją.

30. Mentalnie jestem najwyżej taką późną nastolatką.

31. Rzadko wchodzę na blogi dotyczące tylko jednego zagadnienia.

32. Swego czasu za dużo pieniędzy straciłam na książki, które okazały się gniotami.

33. W ogóle uważam, że większość współczesnych książek to gnioty.

34. Kolejne teksty na bloga poprawiam milion razy, a i tak rzadko jestem zadowolona z efektów.

35. Od co najmniej 10. roku życia nie robię błędów ortograficznych. Za to czasem zapomnę o przecinku lub wstawię go w niewłaściwe miejsce.

36. Ulubiona muzyka? Jeszcze parę lat temu powiedziałabym: rock i metal. Nadal te gatunki u mnie przeważają, ale czasem otwieram się na coś kompletnie innego.

37. Raczej prędko nie spotkacie mnie na zlotach blogerów.

38. Nie rozdaję komplementów ot tak.

39. Jeśli ktoś ma wpaść na słup, prawdopodobnie będę to ja.

40. Nie jestem dobra w mówieniu o sobie w każdych okolicznościach.

41. Większość motywacyjnych gadek na mnie nie działa.

42. Alkohol? Może być, o ile nieczęsto, w niewielkich ilościach i nie jest to wódka.

43. Nie uznaję stwierdzenia, że piwo to nie alkohol.

44. Gdy mam możliwość zostania w domu w upalny dzień, korzystam z niej.

45. Jestem typowo nocnym stworzeniem.

46. Niektórzy na podstawie mojej bytności w Internetach myślą, że jestem taka gadatliwa. A potem przychodzi rozczarowanie.

47. Uwielbiam spacery po lasach i parkach.

48. Mam chujowy wzrok.

49. Prowadzenie zdrowego trybu życia niezbyt mi wychodzi.

50. Podziwiam ludzi, którzy wiedzą, co robić ze swoim życiem.

Twarzoksiążka.

22 komentarze:

  1. Wciągnęło mnie czytanie o Tobie. Ja już jestem po ćwierćwieczu, a nadal nie rozumiem jak ktoś w moim wieku może zajść w ciążę. Przerażające.

    https://sowkaplomykowka.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładna z Ciebie kobita :)
    Ha, też nie wiem jak można napisać 20 tekstów na bloga, ja mam problemy z dobiciem do ośmiu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe te fakty, no cóż... miło poznać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. haha :D ja tez nie rozumiem jak ludzie w moim wieku moga zakłądać rodziny eh :D
    http://czynnikipierwsze.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm niektóre te fakty mam z tobą wspólnego, na przykład lubimy zachody, bałaganiarami jesteśmy itd. A już wiem kogo mi przypominasz, Powiedzieć? Tylko się nie obrazi, bo to chyba będzie komplement do ciebie, jesteś jak dla mnie kuzynką dla Sadako. Polecam obejrzeć ten film znaczy się the ring wersji Japońskiej.
    A i też do nie dawna też nie miałem prawka.

    Pozdrawiam Jarek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też nie znalazłam jeszcze recepty na pisanie notek 20 razy w miesiącu :D A i do Biedronki nie lubię chodzić - ta koło mnie jest ciągle zapchana ludźmi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A największe tłumy są oczywiście teraz, bo szał na szkolne artykuły. Brr!

      Usuń
  7. Też uwielbiam oglądać zachody słońca! <3
    monikaaszczesna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Podejrzewam, że face to face byśmy się niekoniecznie dogadały, ale wspólny mamy tryb sowy i niechęc do upałów :P Zimo, przybywaj...
    Moi rodzice pobrali się w wieku 22 lat i zawsze myślałam, że to trochę dziwne. Teraz mam 20 i wcale tak nie uważam, bo widzę, że tak naprawdę nadal byli dziećmi - może nastolatkami - i niby w wieku 25 lat mieli już dwójkę dzieci, ale bardzo ich to nie zmieniło. Czasami odnoszę wrażenie, że chcieli mieć dzieci żeby mieć z kogo śmieszkować przez całe życie :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię duże miasta i kiedyś myślałam, że nie wyobrażam sobie życia poza nim (jakimś tam), ale z wiekiem (o matko!) mi przeszło. Jednak Warszawa jest chyba najgorsza z możliwych i jeśli chcesz coś zwiedzać, to ją stanowczo odradzam. A może to kwestia nastawienia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kiedykolwiek będzie mi dane zwiedzać to miasto, to na pewno nie samotnie, choć to tylko jakieś ponad 2 godziny jazdy z Piotrkowa.

      Usuń
  10. 1. Ja ledwie przy ośmiu miesięcznie wyrabiam, ale niżej nie chcę zjechać :)
    50. Ja też :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj wierz mi, jak też nie wyobrażałam sobie życia w mieście, a potem los sprawił, że przeprowadziłam się do Warszawy i spędziłam w niej grubo ponad dwa lata. I nawet nie było tak źle jak myślałam, czasami to mi nawet brakuje tego ciągłego pośpiechu i szumu, ale jednak co wieś to wieś.
    Ja zdecydowanie robię za dużo błędów ortograficznych, a lato to najlepszy czas na jakiekolwiek podróże, bo ciepło, bo słońce, bo można po prostu przejść się i nie odpada nos z zimna. No mnie to przekonuje. A w nocy to ja nie funkcjonuję. Wolę wstać rano i cos zrobić niż mam siedzieć z tym po nocach, chociaż życie studenta i na to trochę wpływa i krzyżuje plany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szum i pośpiech? Zdzierżę go jedynie w małych dawkach. I dlatego rzadko wbijam do najbliższego większego miasta, czyli Łodzi.

      Usuń
  12. Miło Cię widzieć!
    Jestem nocnym stworzeniem także, co się objawia teraz :) ale z kolorami włosów Cię przebiłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, kiedyś chyba miałaś niebieskie, dobrze pamiętam? :)

      Usuń
  13. Wiele nas łączy, muszę powiedzieć ;)

    Wiesz, z tymi 20 tekstami miesięcznie to jest tak, że po prostu się codziennie siada i piszę w miare krótkie notki, albo niektórzy robią sobie jeszcze bazę tekstów np. na miesiąc do przodu (ogarniają to w 2-3 weekendy). Też tego kiedyś za cholerę nie rozumiałam, ale gdy później zaczęłam zarabiać na pisaniu, to nagle okazało się, że wszystko jest możliwe :o I już np. nie wierzę w wenę :P

    OdpowiedzUsuń