wtorek, 5 marca 2019

Gdybym miała córkę, to...


Ten temat w moim przypadku jest tylko takim gdybaniem. W końcu mam z tysiąc (jeśli nie milion) powodów, by nigdy nie zostać matką. No i dlaczego córka, a nie syn? No cóż, byłoby to bardzo prawdopodobne zważywszy na to, że pochodzę z mocno sfeminizowanej rodziny, szczególnie ze strony matki. Ale nie przyszłam tu po długiej przerwie, by rozwodzić się nad swoim drzewem genealogicznym. Gdybym miała córkę, to...

...nie ochrzciłabym jej.

Tak, dobrze czytacie. Dałabym jej wybór, którego większość z nas niestety nie miała i mieć nie będzie. Jaki sens ma sakrament, którego nie jest się świadomym i nie wie się, z czym się on wiąże, bo żyje się zaledwie kilka miesięcy? Jeśli moja córka zechce po latach go przyjąć, nie będę protestować. Ale niech to będzie JEJ decyzja. Zaraz pewnie spytacie się, co na to partner. No cóż, jestem już w takim wieku, kiedy to dobieram go sobie m.in. na podstawie podobnych życiowych preferencji. Niezbyt to romantyczne, ale ważne w chuj. Nie zamierzam potem płakać na jakimś anonimowym forum, że mąż chce ochrzcić dziecko, a ja nie. Takie i inne ważne kwestie omawia się PRZED ślubem, a najlepiej jeszcze nawet przed zaręczynami.

...nie zmuszałabym jej na siłę do zwierzeń.

Zapewniłabym ją jednak, że może do mnie przyjść z każdym możliwym problemem, a ja nie będę od razu wydawać osądów. I wspólnie popracujemy nad rozwiązaniem. W innym wypadku pewnie będzie się bała mi cokolwiek powiedzieć, a to nie o to chodzi.

...w wypadku prześladowania w szkole stanęłabym po jej stronie.

Nie szukałabym winy w niej sugerując na przykład, by przestała się czymś tam wyróżniać. I zmiana szkoły jak najbardziej wchodzi w grę, ale w pierwszej kolejności zrobiłabym wszystko, co w mojej mocy, by to ci skurwiele opuścili ją jako pierwsi.

...szanowałabym jej tajemnice.

Czyli żadnego przeglądania pamiętników, telefonu, maili... W końcu do dziś pamiętam, jak matka na moich oczach spaliła mój pamiętnik, bo dwunastoletnia gówniara śmiała myśleć o czymś, co się rodzicom nie podobało. Takie traumy zostają z młodym człowiekiem bardzo długo.

...pozwalałabym jej na eksperymenty z wyglądem.

Lata nastoletnie są najlepsze do tego. Niech farbuje włosy nawet na zielono, niech walnie sobie kolczyk w nosie. Czemu nie? Niech korzysta, póki może. W dorosłym życiu nie zawsze będzie mogła tak szaleć, bo niektóre miejsca pracy mają niestety pewne wymogi co do wyglądu. No chyba, że zostanie świrniętą (w pozytywnym sensie) artystką :)

...powiedziałabym, że ma prawo odmówić...

...seksu chłopakowi, zostawania jako jedyna po godzinach pracy, bycia dotykaną nawet przez członków najbliższej rodziny, robienia prac domowych za znajomych, wyjawiania najskrytszych tajemnic komukolwiek...

...nie rzucałabym tekstów typu co ludzie powiedzą, patrz na innych.

Mało tego, zachęcałabym ją do samodzielnego myślenia.

To wszystko brzmi cholernie utopijnie, nieprawdaż? :)

36 komentarzy:

  1. Od dziecka mówiłam mojej mamie, że nie chcę dzieci. Nie wiem co to jest, ale człowiek chyba od małego wie, czy chce czy nie. Nie miałam nawet takich ciągot opiekuńczych nigdy.

    Też pochodzę ze sfeminizowanej rodziny, a mój mąż, na dwoje babka wróżyła, więc nie wiem co by wyszło.
    I dzieci to nie jest kwestia, którą da się ustalić przed ślubem. Ja zakochałam się w moim mężu szczęśliwie, ale kwestię dzieci mieliśmy zawsze sporną. On chciał mieć co najmniej dwójkę, a ja żadnego. Jednak w miłości jest tak, że nikt do niczego nie zmusza. Nie terroryzuje mnie tym tematem, a jesteśmy już kilka lat po ślubie.

    Gdybym jednak urodziła, to nie ochrzciłabym dziecka, ale z innego powodu. Chrzest niemowlęcia jest bez sensu, słusznie to zauważyłaś. Poza tym jeśli już, to chrzest zgodnie z Biblią, a nie Kościołem Katolickim. Czyli po pierwsze, człowiek ma być dorosły i w pełni świadomy, a po drugie, podczas chrztu należy własnymi ustami wyznać, że Jezus jest Panem. Niemowlęta nawet nie wierzą, nie wiedzą o istnieniu Boga. Dla mnie sakrament chrztu W KrK to profanacja.

    Co do zwierzeń, moja mama zawsze będzie także moją przyjaciółką. I taką relację chciałabym mieć z własnym dzieckiem. To wiąże się również z poszanowaniem tajemnic. Ja zazwyczaj byłam szczera wobec mamy i nie miałam ich zbyt wielu. Nie czułam takiej potrzeby, by mieć sekrety.

    Co do wyglądu, rodzice dawali mi dużo luzu. Problem stanowiła jedynie szkoła, więc starałam się nie przesadzać. Tak mnie wychowali, by nie afiszować się na przekór systemowi, bo po co psuć sobie nerwy. Za to potem hulaj dusza. ;) Na szczęście miałam wyrozumiałego pracodawcę.

    Córka miałaby u mnie pełnowymiarowe przeszkolenie w sprawie seksu. To na bank!

    I nie uczyłabym jej nigdy zwracania uwagi na innych. To wielki i krzywdzący błąd.

    A tak naprawdę, gdyby istniał wybór, wolałabym mieć syna. Uważam, że mężczyźni mają w życiu o wiele łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzieciństwie o takich sprawach jeszcze kompletnie nie myślałam. Później uznałam, że może kiedyś... A obecnie mam coraz więcej poważnych argumentów za tym, by jednak dzieci nie mieć, niezależnie od tego, czy chcę, czy nie.

      To masz dobrego męża. Ja obawiam się, że w tym sporze w końcu bym skapitulowała. Ewentualnie związek by się rozpadł.

      W ogóle KK to jeden wielki cyrk.

      A ja wręcz przeciwnie, od zawsze miałam potrzebę zachowania czegoś tylko dla siebie. Niestety nie zawsze się dało.

      W sprawie wyglądu niby też miałam luz, ale zdarzały się też kłótnie z powodu jednego czerwonego pasemka. To słynne trucie "co ludzie powiedzą", choć większości wsi moje eksperymenty z wyglądem raczej nie przeszkadzały.

      Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Tak, rozmawiałabym z córką o seksie, oczywiście dostosowując się do jej wieku.

      Właśnie tak. Niech będzie jak najbardziej sobą.

      Coś w tym niestety jest. I to prędko się nie zmieni.

      W ogóle lubię Twoje komentarze. Wnoszą wiele do moich tekstów, są ich świetnym uzupełnieniem.

      Usuń
    2. Dzięki i pozdrawiam. ;)

      Usuń
  2. No fajnie, że te włosy mogą być zielone, ale nie zawsze można w takim image chodzić do szkoły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, o ile nie ma takiego zakazu w statucie szkoły. A jeśli jednak, to zawsze zostają eksperymenty np. na wakacje.

      Usuń
  3. Co rodzina to inaczej, sami się uczymy na własnych doświadczeniach i wyciągamy z tego wnioski. Dobrze że poczyniłaś takie przemyślenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam córkę i odpowiem w tej formie:

    ...nie ochrzciłabym jej. NIE zgadzam się.
    ...nie zmuszałabym jej na siłę do zwierzeń. TAK zgadzam się.
    ...w wypadku prześladowania w szkole stanęłabym po jej stronie. TAK
    ...szanowałabym jej tajemnice.
    ...pozwalałabym jej na eksperymenty z wyglądem. NIE
    ...powiedziałabym, że ma prawo odmówić...TAK
    ...nie rzucałabym tekstów typu co ludzie powiedzą, patrz na innych. TAK

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra byłaby z ciebie mama :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam dwóch synów ale też będę stała za nimi murem i tak jak moja mama będę im mówiła, że mogą wszystko, jeżeli tylko będa chcieli i sie starali.

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe ze piszesz o tym...nie mając myślisz co by było. To dobre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dojrzałe podejście. Ciekawe, czy kiedyś któryś z tych podpunktów się zmieni.

      Usuń
    2. Raczej nigdy się o tym nie przekonam, ale czasem lubię sobie pogdybać :)

      Usuń
  8. Bardzo życiowe i piękne! Chciała bym być Twoją córką ;) Ja mam chrzest a mój facet nie - żebyś widziała całą krucjate ze strony mojej rodziny na nas oboje... Cyrk na kółkach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło :)
      Masakra, mam nadzieję, że nie przejmujecie się tym za bardzo.

      Usuń
  9. Niestety w życiu nie jest to już takie proste

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie z tego sprawę, co nie przeszkodziło mi w pogdybaniu sobie.

      Usuń
  10. Myślę podobnie jak ty. Co prawda nie planuje dzieci mieć, ale że życie lubi płatać figle to czasem myślę "co by było gdyby".
    Ciekawe tylko, co to by było, jakby z teorii trzeba było przejść na praktykę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawy wpis, przede wszystkim mądry. Myślę że bardzo ważny jest tu szacunek. Do czyjejś prywatności, osoby, zainteresowań czy wyglądu. Dużo się o tym mówi w odniesieniu do obcych ludzi, znajomych, ale mało kto pamięta o tym w stosunku do swoich dzieci.
    kreatywnienafotografii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeżeli ochrzcisz dziecko to tak naprawdę nie ma wpływu na to, czy będzie w przyszłości wierzące czy nie i jak będzie traktować wiarę. Gdy będzie dorosłe i tak samo dokona wyboru.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak naprawdę ma prawo odmówić wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  14. Każdy z nas może odmówić. Niezależnie od tego ile ma lat.

    OdpowiedzUsuń
  15. Utopijnie brzmi dla Ciebie i dla innych myślących podobnie ;)
    Jestem za dawaniem dzieciom dużej swobody, aczkolwiek trzeba pamiętać, że to nadal są dzieci a rodzice mają obowiązek zajmować się ich wychowaniem a nie pozwalać na wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. W kwestiach religii nie chcę się wypowiadać, bo każdy ma inne poglądy, których nie można podważać.
    Myślę, że masz zdrowe podejście do życia i jasno wiesz do czego dążysz :)

    Ze wszystkich akapitów najbardziej doceniam przyjacielską relację z mamą. Uwielbiam każdą chwilkę spędzoną w towarzystwie mamy, jest niezwykłą kobieta :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja raczej nie chciałabym mieć dzieci ale nie mówie, że w pewnym momencie swojego życia nie powiem, że chce bo jestem zmienna i sama o tym wiem. Moi rodzice byli dobrymi rodzicami, niczego mi nie zabraniali pozwalali na dużo (oczywiście w granicach rozsądku i nie mam im tego za złe) Kwestia religii to dla każdego kwestia indywidualna raczej i nie ma co dyskutować :) Tak szczerze powiedziawszy czytając posta zaczęłam się zastanawiac jak rodzice mogą robić inaczej niż to jak napisałaś. Ja miałam dużo swobody i bardzo mi szkoda osób któe nie miały jej tyle i nie miały okazji znaleźć "siebie".

    OdpowiedzUsuń
  18. Wzruszyłam się

    OdpowiedzUsuń
  19. Pięknie to napisałaś..
    Niestety życie weryfikuje wiele spraw. Kiedyś byłem idealistą, a teraz wiele rzeczy robię dla świętego spokoju, by się nie kłócić. Wielu rzeczy zwyczajnie nie chce mi się robić. Ale na pewno warto mieć ideały i do nich dążyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jestem niepoprawną idealistką. Tak czy owak, raczej mało prawdopodobne u mnie jest przekonanie się, jak to by było.

      Usuń
  20. Hej tu Dola. Ja przez relację z matką uznałam, że nigdy nie chce mieć córki. Los chciał, że mam syna i nie wyobrażam sobie by było inaczej. Boję się, że jako matka dziewczynki za dużo bym od niej wymagała, patrząc na wzorzec w jakim byłam wychowana. Tekst przepiękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, hej. Miło, że do mnie wpadłaś :) Też obawiam się, że to, jak byłam wychowana odbiłoby się na życiu córki. Więc w sumie lepiej jej nie mieć.

      Usuń
  21. Wow piękny tekst, ja na pewno nauczyłabym ją szacunku do samej siebie

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobrze powiedziane. Tylko że wiadomo - nasze postanowienia to jedno, a życie - drugie.

    OdpowiedzUsuń