niedziela, 3 stycznia 2016

Weź wyłącz te Internety!


Powiedziała ta, która nie zerka co pięć minut na Instagrama, by sprawdzić, co tam u Charlotte z zespołu Delain. Która wcale nie przegląda przez pół dnia pierdyliarda blogów, oczywiście wcześniej prosząc o linki do nich, po czym stwierdza, że większość jest taka nudna i banalna i może znalazły się ze dwa godne uwagi. Która nie wchodzi ot tak na Twarzoksiążkę co sekundę, bo akurat dioda w Soniaczu migała na niebiesko. I nie zagląda na Demotywatory, bo od nich obniża się Aj Kju. No i co, droga Ewelino? Myślisz, że ktoś ci uwierzy?

Jestem chyba największą przeciwniczką postanowień noworocznych na tej nieszczęsnej planecie, w dodatku cierpiącą na słomiany zapał. Jednak uważam, że jest pewna rzecz do poprawy. W sumie można wystartować obojętnie kiedy (o ile jeszcze trochę pożyję), ale im wcześniej, tym lepiej. Mowa o Internetach, w które wsiąknęłam już wiele lat temu, na długo przed rozpoczęciem przygody z blogosferą i nawet nie posiadając czegoś takiego jak komputer: wystarczyło odwiedzić kuzynów. Może daruję sobie dalszą opowieść, wszak każdy wie, jak zachowuje się nastolatka "na głodzie", gdy rodzice na jakiś czas odłączają ją od "drugiego, fajniejszego życia".

Mogłoby się wydawać, że teraz nie jest aż tak źle, że dorosłam, ogarnęłam się i takie tam. Bullshit! Czytam książki? Owszem, przynajmniej kilkadziesiąt stron dziennie. Wychodzę z domu? Owszem, z wyjątkiem takich najgorszych mrozów. Interesuję się życiem domowników? Jak najbardziej. Dbam o porządek w domu? W sumie tak. Do tej listy mogę jeszcze dorzucić robienie notatek, z których może powstanie kolejny wpis na bloga. I wiele innych rzeczy, o których nie zamierzam jednak wspominać.
Ale cokolwiek by nie mówić/robić, w tle wciąż słychać ten sygnał powiadomienia i nieustannie miga ta wkurwiająca dioda.

W Nowy Rok wyłączyłam smartfona na jakieś 2 godziny. W tym czasie czytałam książkę. Powtórzyłam tą czynność ok. 1 w nocy, gdy położyłam się do łóżka. Usnęłam dopiero ok. 5. Smartfon cały czas był wyłączony. Aż tak bardzo brakuje mi Internetów?

PS. Nie trzeba zaraz kasować swych kont z wszelakich portali, ale taka długotrwała posiadówa nie wychodzi nikomu na zdrowie. Mi np. trzęsą się ręce.

36 komentarzy:

  1. A mnie internet zaczął najzwyczajniej w świecie nudzić. Mam facebooka już 6 lat i widziałam na nim już chyba wszystko. Zajmuję się swoimi sprawami, czytam dużo książek, pracuję i obecnie jeszcze doszła nauka na egzaminy wstępne na uczelnię moich marzeń, więc już w ogóle nie mam na nic czasu. A gdzie tu jeszcze spotkanie z chłopakiem, znajomymi? Rodziny też zaniedbywać nie mogę, więc internet jest już na prawdę w ostateczności :) I w sumie czuję sie z tym bardzo dobrze. Wolna, a nie zniewolona przez niebieską ikonkę z literką F czy inne tego typu twory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w takim razie trochę zazdroszczę nadmiaru zajęć :)

      Usuń
  2. Czasem mam wrażenie, że człowiek przestaje żyć tu i teraz, tylko żyje w sieci. Dlatego nieraz naprawdę dobrze zamknąć te wirtualne okna i...naprawdę wyjść z domu. Bo życie samo w sobie jest piękne i ma cudowne barwy, nie potrzebuje podrasowania photoshopem na inście albo opisaniu niezwykłych czynów na fejsie:) Wszystko dla ludzi, ale jak wszędzie, co za dużo, to niezdrowo. Dobrze naprawdę się odciąć, jak piszesz, chociaż na godzinę, dwie. Widzi się od razu inaczej, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, ładne rzeczy można zobaczyć na żywo :) I szczerze powiedziawszy nie ogarniam tego dzielenia się każdym detalem swojego życia na tych wszystkich portalach. Warto zachować coś dla siebie, ewentualnie jeszcze dla najbliższych osób.

      Usuń
  3. Rozumiem cie... Od 5 dni nie mam internetu ani laptopa, bo bydle się zepsuło i siedzi w naprawie. Mój telefon jest tak stary, ze służy tylko do dzwonienia, o internecie w ogóle nie słyszał. Piszę ten komentarz tylko dzięki temu, ze Hipis poszła do kościoła i mam godzinny seans z jej laptopem.
    Nie mam syndromu odstawienia, ale czegoś mi brakuje. Mojej prawie skończonej książki. Zdjęcia z którego zaczęłam malować obraz. Bloga i LubimyCzytać. rozmów z chłopakiem na skype. Wieczorami nie jestem pewna co ze sobą zrobić, bo zawsze siedziałam na kompie. Na szczęście fejsa uważam za nudnego, ale za to mój kumpel od pięciu dni dobija się ze swoimi strasznymi problemami, a mnie nie ma.
    Laptop to moje podstawowe narzędzie pracy i oderwana od niego, czuję się dziwnie. Dla mnie to już oznaka uzależnienia i wiem, ze muszę to zmienić. W wakacje chyba zrobię sobie tydzień bez komunikacji: bez laptopa, telefonu, radia. Tylko i wyłącznie kontemplacyjnie. Codziennie przejść się na spacer po 7-8 kilometrów, czytać mądre książki i zapomniec o świecie. Myslę, że to by dało odpoczynek, taki prawdziwy, i warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, warto. Fakt, jest tak jakoś dziwnie, gdy nagle odłączamy się od sieci. I ja osobiście nie zrobiłabym sobie od razu wielodniowego odwyku, bo nie wiem, czy to się dla mnie dobrze skończy. Tak stopniowo ograniczam na razie :)

      Usuń
  4. Powiem Ci, że ja nie mam tych wszystkich aplikacji w telefonie i żyje mi się dużo łatwiej! Owszem, telefon zawsze mam przy sobie, ale służy mi tylko do dzwonienia i pisania. Ewentualnie sprawdzę pocztę jak czekam na coś ważnego. Pozostałe czynności jak przeglądanie blogów/sprawdzanie fb itd. itp. robię tylko na laptopie i to w wyznaczonych godzinach. Nie, nie chodzi mi o coś w rodzaju planu i nie trzymam się go z zegarkiem w ręku. Rano np. coś tam sprawdzę i później po południu lub wieczorem. Jednocześnie jestem ze wszystkim za bieżąco i mam mnóstwo wolnego czasu. Okej, może nie tak mnóstwo, ale jednak i nie zerkam ciągle na wszystko. Poniekąd postawiłam sobie sama takie ograniczenie, bo nie chciałabym za mocno się wciągnąć. Kiedyś już tak się to skończyło i nie chcę powtórki z rozrywki. Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Myślę, że czasami potrzebne jest takie całkowite odcięcie się od życia w sieci. W zamian można spędzić czas chociażby na świeżym powietrzu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ile człowiek jest w stanie wartościowych rzeczy zrobić, kiedy nagle na pół dnia padną intrenety... Choć powiem Ci, że od kiedy mam smartfona i nie daj Boże pakiet, to potrafię gapić się w ekran naprawdę długo... Ale nie ma bata. Zmotywowałaś mnie, odpowiem na komentarze i spadam po książkę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsza metoda odwykowa- zepsuty laptop i brak prądu. Jako że mieszkam na wsi raz miałam niedzielę calutką bez prądu. Siedziałam i szyłam, śpiewając pod nosem, bo nawet radio nie działało. Naprawdę.
    Dla mnie głównie kłopotem jest nauka bez internetu. Jak ja nie znoszę używać zwykłych słowników! Jeszcze pół biedy encyklopedia, ale języki obce to masakra. jednak poza lekcjami wszystko inne, co robię w necie, mogę czymś zastąpić, trzeba tylko zmienić trochę nawyki ;) Zamiast gadać z kimś na fb dzwonię z telefonu stacjonarnego, takiego jeszcze ze słuchawką na kablu. Zamiast czytać blogi czytam książki i czasopisma. Piszę coś w zeszytach, wreszcie mam masę czasu na naukę, która zajmuje większość mojego życia :P Mogłabym żyć bez internetu, tak samo jak mogłabym żyć bez słodyczy i kawy, ale szczerze mówiąc, trochę przyjemności mi się w życiu należy :P
    Ale polecam trochę odwyku, polecam. Nie rozumiem ludzi, którzy mają neta w telefonie i non stop są wszędzie zalogowani. Ja mam stary telefon i dzięki temu, że nie ma w nim internetu ani żadnych aplikacji czuję się nieco bardziej panem swojego życia po prostu :P
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie robiłam postanowień noworocznych i raczej nie zrobię. To głupota.

    A co uzależnienia od internetu.. Jestem i to bardzo, ale mi to nie przeszkadza. Oho, mówię jakbym była uzależniona.

    Serdecznie zapraszam na mój ranking 20 najlepszych albumów wydanych w 2015 roku na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też w sumie mogę siebie nazywać uzależnionym od Internetu. Bez niego jakoś nie wyobrażam sobie życia. Ale Internet nie jest lepszy niż telewizja. Jest tylko trochę lepszy, bo można w nim mieć wszystko na żądanie. A tak, to jest takim samym syfem jak telewizja. Też można się tu znudzić. Nic nie ma w nim ciekawego, jedyne, na co większość wchodzi to Kwejk, JBZD, 9GAG i inne marnotrawiacze czasu. Na FB lud wrzuca posty "pełne inspiracji" lub patetycznego przekazu, dziewczyny wrzucają selfiaki z głębokimi cytatami z klasyków wszystkiego, tylko po to, by zbierać lajki i chwalić się ich ilością... Pełno ludzi na czacie a nawet nie ma z kim pogadać, wyżalić się, coś komuś pokazać. Na Youtubie rzadko co można obejrzeć, gry nie dają takiej frajdy jak kiedyś i w ogóle nie ma czasu na to granie... Ale ja też się wyłączam od czasu do czasu od Internetu, jak jestem zawiedziony jego zawartością bądź jestem zmęczony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam uważam, że internet jest dużo lepszy od telewizji. Można omijać szerokim łukiem rzeczy, które nam nie odpowiadają, obejrzeć film w dniu premiery za darmo, odkryć dużo ciekawej muzyki,a nie być skazanym na to, co promuje ta cholerna Eska,no i dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy z interesującej nas dziedziny.Bywa też, co w sumie smutne,lepszy od realnego życia. I nie mam na myśli osób, które oszukują świat, jakie to nie są piękne i jakiego to zajebistego życia nie prowadzą. Raczej chodzi mi o to, że tylko tu możemy tak w stu procentach sami dobierać sobie towarzystwo, a nie jak w realu być na pewnych ludzi skazanym. A na czaty od dawna nie wchodzę, strata czasu.
      Do cytatów nic w sumie nie mam, o ile nie wrzucają ich takie gówniary, co ledwo od ziemi odrosły, bo mało która z nich w tym wieku poznaje życie od tej gorszej strony :D

      Usuń
  9. Całe szczęście nie miewam takich problemów. Jeśli nie znajdę niczego naprawdę interesującego, to szybko nudzi mi się siedzenie przed komputerem/smartfonem. Najwięcej czasu spędzam na blogach i na wykonywaniu zleceń.

    Jestem raczej przeciwniczką postanowień, ale akurat twoje wydaje mi się bardzo dobre, toteż trzymam kciuki za realizację.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio przez większość czasu, gdy korzystam z internetu, to jednak oglądam filmy lub seriale. Przejrzę FB, Twittera i parę innych stron, a nawet na bloga średnio mi się chce zaglądać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie odwrotnie, w sensie jest mnie teraz więcej w blogosferze, ale jakoś rzadziej oglądam filmy. Chyba czas to zmienić :)

      Usuń
  11. Przez święta nie miałam praktycznie dostępu do internetu i czułam się taka wolna :D

    OdpowiedzUsuń
  12. spędzanie większości czasu w internetach to mój duży problem. Pamiętam jak w wakacje na jeden dzień nie włączałam komputera a w telefonie wyłączyłam internet. Co to był za cudowny dzień!!! Teraz mam faceta i mega dużo piszemy ze sobą i ciężko byłoby mi się odłączyć właśnie przez to, a prawda jest taka, że jak byliśmy teraz razem na sylwestra 4 dni to bateria w telefonie wystarczyla mi na 3 dni, bo uzywalam go jakies 20 minut max dziennie ;) więc aktualnie jestem uzależniona od rozmów z nim kiedy nie jestesmy razem, wiec nie jest ze mna tak zle.
    http://sangbre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. ja ostatnio mam w sumie jakąś przerwę od internetów. chociaż w sumie źle to nazwałam - internety gdzieś tam są, ja z nich korzystam, ale tak rzadko i delikatnie, że aż tego nie zauważam. dziś po raz pierwszy od wielu tygodni zasiadłam sobie na ładnych parę godzin przed kompem i.. dobrze mi z tym. najważniejsze, żeby nie przesadzać. odwyk czasem trzeba zrobić :>

    OdpowiedzUsuń
  14. Fakt, że internet w telefonie uzależnia, bo po prostu jest, dlatego jakoś odruchowo się do niego sięga, ale mam dni, że telefon całe dnie leży gdzieś w drugiej części domu i ani on ani komputer nie są mi niezbędne do życia. :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Internet to najgorsze uzależnienie jakie może być dla każdego młodego człowieka :)
    Sama znam ten problem, ponieważ całymi dniami przeglądam internety :)
    Jestem na bieżąco i nie potrafie sobie z tym poradzić :)

    W wolnej chwili zapraszam do siebie :)
    http://deviaree.blogspot.com/
    Obserwuję i liczę na rewanz :)
    Pozdrawiam Cieplutko :*
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie od dłuższego czasu internet strasznie nudził, dlatego też miałam taką przerwę w blogowaniu. Jedynie telefon był zawsze ze mną i internet w nim włączony, ale to dlatego, żeby mieć kontakt z ukochaną osobą ze względu na odległość. Dopiero niedawno usiadłam przed laptopem na dość długi czas i stwierdziłam, że jednak mi tego w jakimś stopniu brakowało. Ale był okres, że nie potrafiłam się oderwać od laptopa, noce zarywałam przez to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak miałam, co skutkowało zamulaniem rano :)

      Usuń
  17. Dla mnie internet jest pracą, więc nie mogę się wyłączyć. Ale w wolnych od pracy chwilach staram się go ograniczać. A jak korzystam, to po to by poszerzyć wiedzę, dowiedzieć się nowych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  18. kurde Ty ciężko byłoby teraz funkcjonować bez internetu co prawda ja instagrama nie mam, ale facebook też wciąga jak cholera. Ale jak mam zajęcie potrafię o nim zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  19. mam trochę podobnie... nie wiem czy umiałabym na kilka dni tak po prostu zrezygnować z internetu. Wiadomo, że jak gdzie wychodzę, /wyjeżdżam z kimś na dłużej to olewam sprawę, ale jakoś sobie nie wyobrażam siedzenia w domu i życia bez internetu. Zwyczajnie brakowałoby mi chyba kontaktu z ludźmi, z którymi nie jestem w stanie sie spotkać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to piąteczka w takim razie, fejs to niezły łącznik, ale lepiej nie przesadzać.

      Usuń
  20. Serdecznie zapraszam na nową recenzję (Amy Winehouse - Stronger Than Me) na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja korzystam z tych wszystkich instagramów itp, ale mogę nie korzystać, w sensie nie, że chcę rezygnować, ale jak przez tydzień w domu nie mam internetu to żyję i miewam się dobrze ;D
    Jedynie internetu bardzo mi brakuje jak siedzę chora w domu przez tydzień i nie mogę już nawet patrzeć na książki, bo co wtedy robić? xD

    OdpowiedzUsuń
  22. Mi by się tak przydało pożyć trochę bez telefonu... zabieram się do tego już ruski miesiąc. Mam chyba za słabą silną wolę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Twarzoksiążka nas wciągnęła, Instagram i reszta dupereli też.
    Kiedyś z chlopakiem pojechaliśmy na wakacje. w hotelu nie było darmowego wifi, a szkoda kasy by korzystać z Internetu za granicą, więc było fajnie, bez facebooka, tylko od czasu dałam znać mamie, że żyję. A potem pojechaliśmy do centrum handlowego gdzie było free wifi na pół godziny... Ah, co to był za szał! :)

    OdpowiedzUsuń