poniedziałek, 8 października 2018

Coś niecoś o myśleniu



Myślę, więc jestem. Wprawdzie te słowa jako pierwszy powiedział Kartezjusz, ale uważam, że są też tak bardzo moje. Odnoszę wrażenie, że składam się głównie z myślenia. Myślenia za dużo. Nie walczę z tym. Akceptuję to. Tak już jest i tyle.

Dobrze by było jakoś to myślenie spożytkować. W związku z tym pisałam multum blogów, aż parę lat temu skończyło się na tym. I jeszcze jest pamiętnik pisany codziennie. Większość myśli w nim zawartych nigdy nie ujrzy tutaj światła dziennego. Wiem, że teraz nawet najskrajniejszy introwertyk może stać się totalnym ekshibicjonistą w sieci, ale podziękuję.

Myślenie, zwłaszcza w nadmiarze, niekiedy szkodzi. Nic więc dziwnego, że wiele znanych mi osób od niego ucieka w liczne zajęcia. W końcu po co tworzyć sobie kolejne problemy? Jednak myślę, że dobrze by było choć przez parę minut zastanowić się nad tym, co zrobić, by życie było choć trochę mniej chujowe. Bo nie na wszystko mamy wpływ, ale na coś zawsze.

11 komentarzy:

  1. Oj mamy tylko nie wolno zrobić tego co ja i dac by inni podejmowali decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę bezustannie. Kiedyś sądziłam, że to źle i zaczęłam z tym walczyć praktykując medytację i oczyszczanie umysłu. Zgłębiałam różne dziwne praktyki tylko po to chyba, żeby gorzko tego pożałować i stwierdzić "musiałam sprawdzić".
    Uciekanie od myśli jest niepotrzebne, ale topienie się w kwasie zawiści czy czegokolwiek innego, negatywnego, to problem. Ludzie coraz częściej jednak wolą uciekać od myśli, ogłupiając się np. telewizją albo alkoholem.
    Coraz więcej osób, które spotykam na swojej drodze, oświadczyło mi: "boje się zostać sam i boję się ciszy". Oto do czego to prowadzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama kiedyś żyłam w przekonaniu, że może to coś złego, skoro ciągle mi to wypominano, gdy np. zamyśliłam się na jakiejś rodzinnej posiadówie. Ale nie, można to przekłuć w coś fajnego, np. kolejny tekst czy zmianę swojego życia na lepsze. Sama czasem uciekałam od myślenia na różne sposoby, ale po co?

      Usuń
  3. Ja myślę ciągle, za dużo. Aż mnie to męczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kartezjusz powiedział piękne i mądre słowa ale z drugiej strony patrząc trochę z przymrużeniem oka to idąc właśnie słowami "Myślę więc jestem" -połowa ludzkości powinna zniknąć ;) A tak bardzie poważnie to szczerze polecam Ci dobrego terapeutę / psychoterapeutę. Nie musisz być chora aby korzystać z takich usług ani nie musisz czuć się źle. Z takimi sprawami jak ta również warto poszukać pomocy lub wsparcia dla własnego komfortu życia. To nie wstyd. Na NFZ jest darmowe więc nie musisz być bogata a prywatnie na pewno też coś znajdziesz. Ja uczęszczam prywatnie raz na tydzień i szczerze polecam. To rozwija - pisząc mega skrótowo. Jestem introwertykiem więc uważam, że po części Cię rozumiem. Pozdrawiam i zapraszam do mnie: https://lamliwypaznokiec.blogspot.com/2018/10/zdanie-ktorego-bardzo-nie-lubie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od jakiegoś czasu chodzę na terapię, jednak z zupełnie innych powodów. Bo myślenie mnie nie niszczy.

      Usuń
  5. Osobiście pamiętam jak jeszcze kilka miesięcy temu dostawałam w łeb, jak za dużo myślałam. Ja chyba nie mogę mieć zbyt dużo czasu na myślenie, bo zaczynam wymyślać sprawy, które są problemami i dostaję w głowę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście na ogół tak nie mam, ale czasem nadmiar myślenia powoduje, że np. nie mogę skończyć posta na bloga.

      Usuń
  6. Z jednej strony tak, ale z drugiej im więcej się myśli o tym, żeby było mniej chujowo tym bardziej chujowo jest... Ja tam wolę raczej zrobić coś, by było inaczej. Może będzie lepiej, a może się nie uda i tym razem będzie jeszcze gorzej, ale przynajmniej będę wiedzieć, że "to nie ta droga". Czasem za dużo myślimy i nie wiele nam to tak naprawdę daje

    OdpowiedzUsuń