środa, 23 stycznia 2019

O Bridget Jones (tej książkowej) słów parę



Niedawno byłam w najbliższym Empiku. Miałam tam zamiar kupić pewną książkę. Jednak w oczy rzucił mi się Dziennik Bridget Jones. Pomyślałam sobie, że najwyższy czas przypomnieć sobie przygody zwariowanej kobiety po trzydziestce, które ostatnio czytałam jakoś w wieku gimnazjalnym. O czym myślałam w trakcie czytania i później?

Przede wszystkim nie nastawiałam się na głęboką, wysokich lotów literaturę, tylko przyjemne czytadło. I to dostałam. Ponadto książkę czyta się szybko i to kolejny plus.

Ciężko jest być singielką po trzydziestce. Krewni, znajomi i ich znajomi są ciekawi, jak tam twoje życie uczuciowe. Może nastąpił w nim jakiś progres? Nie wypada odpowiedzieć czegoś w stylu A chuj cię to obchodzi. Choć pewnie znajdą się nonkonformiści niebędący w takim wypadku niewolnikami konwenansów, ale to nie Bridget, która odpowiada W porządku. 

Wiele kobiet może łatwo utożsamić się z Bridget. Niejedna z nas w końcu ma na koncie związek lub chociaż randkę z jakimś chujkiem, jest beznadziejną kucharką, wciąż zalicza przypał za przypałem, zastanawia się, czy wymigać się od spędów, na których omawiane jest jej życie uczuciowe i dochodzi do wniosku, że noworoczne postanowienia są gówno warte.

Na koniec jakiś optymistyczny akcent. Z książki płynie przesłanie, że prędzej czy później ktoś pokocha nas takie nieidealne.

24 komentarze:

  1. Powiem szczeze bardzo lubie oglądać filmy Bridge Jones . Książki nie czytałam muszę się skusić.

    OdpowiedzUsuń
  2. nigdy nie oglądałam Bridget, mimo tylu wychwalań; natomiast na książkę chętnie się skuszę 🙋🏼‍♀️💕
    skromny-minimalizm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie oglądałam, ani nie czytałam, ale postać jest tak sławna, że chyba nawet potrafiłabym streścić jej przygody.
    Jako singiel do trzydziestki (tak akurat u mnie się złożyło), mogę powiedzieć, że z każdym rokiem zainteresowanie znajomych moim życiem prywatnym, wzmagało się. O dziwo rodzina dawała mi spokój. Przecież ględzeniem niczego się nie przyspieszy.
    Prowadziłam więc ogólnie szczęśliwe i spokojne życie singla.
    Bridget, marząc o mężu, nie wiedziała jednej rzeczy – że po znalezieniu go, to dopiero zacznie się gadanie... Bo... kiedy dzieci?
    Tak naprawdę znajomi nie dają nigdy spokoju. Jak urodzisz jedno, będą męczyć Cię pytaniami o drugie. Taki jest ten świat i nie ma sensu przejmować się tym naciskiem.
    P.S. A jakie książki czytujesz jeszcze, poza lekką tematyką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam to szczęście, że ani rodzina, ani znajomi nie wpieprzają się w moje życie uczuciowe. A może to tylko cisza przed burzą?

      Nie ograniczam się do jednego gatunku książek. Raz jakiś thriller, innym razem kryminał, a zdarza się też czyjaś biografia. To zależy, co mnie w danym momencie ciekawi.

      Usuń
    2. A nie masz chęci na fantastykę? ;D

      Usuń
    3. Rzadko, szczerze mówiąc. W sumie nie wiem, czemu.

      Usuń
  4. Jak nie lubię takich czytadeł dla kobiet, tak "Bridget" jest wśród moich największych ulubieńców, do których lubię wracać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie i ja nie sięgam po takie czytadła, ale do Bridget jeszcze wrócę.

      Usuń
  5. Nie lubię filmów o Bridget, więc tym bardziej nie przeczytam książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Filmy o Bridget Jones oglądam z przyjemnością, ale książek nie miałam jeszcze okazji czytać. Może pora to zmienić :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozycja kultowa, też czytałam w gimnazjum :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle o tym było mowy a jakoś nigdy nie zmotywowalam się tego przeczytać. Chyba czas nadrobić zaległości książkowe. Choć z reguły czytam książki o innej tematyce.
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. A jeśli nikt nas nie pokocha? To chyba całkiem możliwe. :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie czytałam tej książki, ale mam w planach! Widziałam tylko film :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nigdy nie sięgnęłam po tę książkę, ale może to zrobię skoro tak fajnie ją opisujesz.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń