sobota, 4 maja 2019

Rozkminy na 100000 wyświetleń


I stało się. Parę dni temu liczba wyświetleń bloga przekroczyła sto tysięcy. Myślałam, że nie dożyję tego momentu. Serio. Ale stało się. No dobra, tych wyświetleń w rzeczywistości jest pewnie mniej, bo Blogger lubi zawyżać statystyki, ale tak czy owak po komentarzach widać, że jestem czytana.

Sto tysięcy w ponad pięć lat nie jest jakąś oszałamiającą liczbą. Niektórzy blogerzy przez ten czas dochodzą do co najmniej miliona wyświetleń. Ba, znajdą się tacy, którzy ten milion osiągają w rok. Jednak za każdym razem, gdy nachodzą mnie takie myśli, przypominam sobie, że przecież z nikim się nie ścigam. Inni blogerzy nie są dla mnie konkurencją, tylko dobrymi ziomkami, z którymi miło jest powymieniać opinie na tematy wszelakie.

Za każdym razem, gdy ktoś nieznajomy pisze do mnie na Messengerze czy innym ustrojstwie, że mam ciekawy styl pisania, mam ochotę mu odpisać, by przestał pierdolić, bo ciekawy styl to miałam kiedyś, a teraz ginę w tłumie blogerów uważających, że mają coś ciekawego do przekazania. Nie dowierzam też, gdy ktoś twierdzi, że pomogłam mu coś zrozumieć lub zainspirowałam go do czegoś. Może czas w końcu się pogodzić z tym, że komuś moja pisanina może się podobać i jakby tego było mało, mam jakiś wpływ na garstkę ludzi?

Łącznie bloguję od ponad 9 lat. Zdarzają się dni, kiedy to myślę, że już się skończyłam. Że już nie jestem w stanie nic nowego napisać. Aż tu nagle ni stąd, ni zowąd pojawia się pomysł na nowy tekst. I działam.



14 komentarzy:

  1. Gratuluję!
    Niech Wena zostanie z Tobą! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak! Zdecydowanie czas się pogodzić z tym, że Twoja pisanina może się podobać, że ma wpływ na innych :) Gratuluję takiego pięknego wyniku i z tej wyjątkowej okazji życzę duuuuużo weny i natchnienia do dalszego pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisanie jest jak narkotyk. Przynajmniej w moim przypadku tak jest. Kiedyś pisałem pamiętniki i wiersze do szuflady. Od ponad 6 lat piszę blog. Ostatnio dużo rzadziej niż kiedyś (z powodu obowiązków rodzicielskich, zawodowych, mniejszej weny itd.), ale nie wyobrażam sobie, bym nie pisał w ogóle.

    A co do stylu, to smutna prawda jest taka, że na blogach najlepiej sprzedaje się dobrze opakowane gówno. Sprzedaje się forma, a nie treść. Najlepiej sprzedają się cycki, zbrodnie, sensacje, fit, bio, brak glutenu itd.
    A ludzie, którzy mają coś wartościowego do przekazania są na marginesie. Chyba, że ktoś jest Biedroniem czy Chodakowską i potrafi połączyć swój narcyzm i chęć zarabiania kasy z wartościowym przekazem i autentycznością ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ileś lat, tyle lat, wiele lat. Dla przechodnia jest pani przechodniem. Bez znaczenia po jakich przejściach i z jakimi marzeniami. wszystkim jest pani albo nikim. Skierowanie wektora zależy od jednej chwili a nie od przeszłości czy przyszłości. Jedną chwilą możemy życie wygrać ale też jedną jedyną, życie przegrać. Miarą prostytutki jest ilość klientów których miała czy może miarą jest czy dziś zrobię coś czego nie będzie mi jutro wstyd.Miarą człowieka wszak nie są rzeczy wielkie, nie są budowle jakie stworzył ale czy zdeptał, czy pomógł przetrwać, nieistotnemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może zamiast karcić ludzi za komplement – bo kiedyś pisałaś lepiej – należy zaakceptować, że komuś spodobało się to, co piszesz? Przemyśl to sobie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje! To taki fajny jubileusz można powiedzieć :) Życzę Ci wielu sukcesów i weny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. To lecisz po milion :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Też czasem łapię się na myśli, że chyba już napisałam wszystko, co chciałam. A potem okazuje się, że jednak nie. ;) Kolejne 100.000 pójdzie już z górki! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje, to bardzo dobry wynik. :) Życzę kolejnych owocnych we wpisy lat, mnóstwa pomysłów i inspiracji :)
    kreatywnienafotografii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń