piątek, 28 czerwca 2019

"Bo wszyscy tak robią"


Bo wszyscy tak robią. Cztery słowa, na które mam niesamowitą alergię i które stanowią uzasadnienie dla czyjegoś postępowania. Najczęściej nie słyszę ich wcale z ust dzieci, które jeszcze wielu rzeczy nie ogarniają. Nie słyszę ich też z ust nastolatków, u których częste jest upodabnianie się w wyglądzie i/lub zachowaniu do rówieśników. Za to słyszę je z ust dorosłych. Właśnie, ludzi, którzy mogą już pewne rzeczy pierdolić, bo w końcu rodzice nie grożą im szlabanem na Ajfona. Ba, często to nawet nie są moi rówieśnicy, a ludzie znacznie starsi.

Uwaga, teraz się trochę zgrażynię, wybaczcie. Co najczęściej przychodzi mi na myśl, gdy słyszę te cztery słowa? Że uważasz, że nazywasz się Wszyscy. Że nie uważasz się za odrębną jednostkę mającą własne życiowe preferencje, plany na przyszłość. Że nie jesteś interesującą osobą. Że z pewnością nie będę miała z tobą o czym rozmawiać. Że jesteś debilem. Że nawet nie zadajesz sobie trudu, by usłyszeć własny głos, bo przecież łatwiej jest podążać za innymi.

Smutne jest to, że wielu ludzi przeżywa całe lub większość życia bez świadomości samych siebie. I często rzucają się w wir zajęć, byleby tylko nie myśleć, by zagłuszyć wewnętrzny głos. Bo jeszcze zaświta im w głowie, że coś im tu nie gra, że chcą przeżyć swoje życie inaczej niż większość. I zechcą w końcu coś zmienić. Nie twierdzę, że najlepiej byłoby pieprzyć wszystkie zobowiązania, ale nie wierzę, że nie możesz poświęcić choć kilku minut dziennie na to, by uwolnić swój wewnętrzny głos (ups, brzmię teraz jak jakiś coach) i dowiedzieć się w końcu, czego TY chcesz, a nie inni. Nie pierdol, że nie masz czasu, bo ten na wrzucanie na Twarzoksiążkę tych kiczowatych kartek z pozdrowieniami i życzeniami miłego dnia jakoś zawsze się znajdzie.

Znajdą się też tacy nieszczęśnicy, którym naprawdę współczuję, bo byli oni wychowywani według nieśmiertelnych słów brzmiących Co ludzie powiedzą. Wciąż postępują tak jak wszyscy, bo boją się tego, jak inni zareagują na ich odmienne zachowania. Bo przecież nie można się wychylać, bo to powoduje zamieszanie, a nawet awantury. Trzeba być grzecznym i dać się ponieść przez tłum. Chodzą do kościoła, płodzą dzieci, biorą kredyty, męczą się w pracy, w której stosowany jest mobbing, bo tak trzeba. I są bardzo nieszczęśliwi. To w sumie też mój przypadek, ale w porę udało mi się powstrzymać lawinę katastrof i nie podjęłam tak poważnych, nieodwracalnych decyzji.

Nie ma nic złego w lubieniu pewnych tradycji. Właśnie, WIESZ, że je lubisz, a to jest ważne. Więc tak czy siak, postępujesz w zgodzie ze sobą. Sama wprawdzie mam takie, z którymi dawno zerwałam, ale znajdą się i inne, bez których moja dalsza egzystencja na tym dziwnym świecie nie ma sensu. Nie będę z siebie robiła na siłę jakiejś alternatywnej buntowniczki, która we wszystkim jest na nie. W dalszym ciągu będę jednak namawiała innych do życia według siebie.

Chcesz przefarbować włosy na zielono, choć większość ludzi w twojej wsi preferuje zwyczajne kolory? Farbuj. Chcesz mieć czwórkę dzieci, choć większość ludzi w twoim otoczeniu uważa to za przesadę? Miej. Chcesz uczyć się angielskiego, choć większość znajomych preferuje mniej popularne języki? Ucz się. Masz pięćdziesiąt lat i chcesz w końcu zacząć na poważnie spotykać się z pewnym trzydziestolatkiem, ale ludzie na wsi będą gadać? Spotykaj się.
Nie daj sobie wejść na głowę.

12 komentarzy:

  1. Oglądanie się na innych jest w pewnym sensie lękiem przed brakiem akceptacji. Jest coś takiego w ludziach, szczególnie w dojrzewających, jak chęć przynależenia do pewnej grupy społecznej. Tylko głęboki introwertyzm tego nie wymaga, ale on ma też swoje wady, lecz odstawmy to na bok, bo to zupełnie inny temat.
    Oglądanie się na innych wynosimy też z domu, ale chyb a najbardziej zakorzenia się to w szkole, kiedy rówieśnicy nawiązują nowe przyjaźnie i niestety często próbują sobie wzajem imponować. A jak to inaczej robić, nie naśladując czyjegoś gustu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że moja przedmówczyni napisała praktycznie wszystko, co chciałam napisać. Od siebie dodam jedynie, że ręką (i nogą!) podpisuję się pod tym postem i jego założeniem - jako indywiduum, które przez wiele lat (niestety) znajdowało się na uboczu, jestem za byciem sobą, byciem innym i całkowitą ekspresją. Ludzie zawsze będą gadać - cóż poradzić?
    Cieszę się, że zdołałaś naskrobać coś takiego. Być może komuś to pomoże.

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno się nie zgodzić z tym co napisałaś, to przykre, że ludzie tak bardzo lgną za innymi. Moim zdaniem wynika to też z braku poczucia własnej jednostki. Podejścia, ej jestem jednostką, a nie masą tworzącą jakąś bezsensowną mode na daną rzeczy/zachowanie
    Pozdrawiam, Mada

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja te uważam, że każdy powinien żyć jak chce, a nie sugerować się tym czy wypada, co powiedzą inni. To nasze życie, mamy je jedno i należy z niego korzystać na 101 %

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że poruszasz ten, jakże trudny w dzisiejszych czasach, problem- "co powiedzą ludzie". Okropnie przykrym jest fakt, że boimy się realizować swoje marzenia w obawie przed reakcją Krysi i Małgosi. Na szczęście w ostatnim czasie coraz częściej się o tym mówi, mam wrażenie że nasze pokolenie millenialsów również w tym temacie się rozwija, walczymy o coraz większą tolerancję i równość. Nie zmienia to jednak faktu, że najtrudniejszą walka jest walka z samym sobą, gdyż nieraz choć otoczenie jest bardzo tolerancyjne, my sami mamy wewnętrzny problem w obawie przed pokazaniem światu, co tak na prawdę nam w duszy gra, gdyż w ten sposób uwrażliwiamy się i stajemy bezbronnymi. Cudowny wpis, pozdrawiam :)
    szyyszka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie można oglądać się na innych! Jak dla mnie to zakazana czynność ����

    https://start-afire.blogspot.com/2019/06/delikatnosc-w-modzie.html

    OdpowiedzUsuń
  7. presja społęczeństwa niestety ;) jak jak słyszeże wszyscy tak robią to specjalnie zrobię na odwrót haha

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety, ale się z tym zgadzam. Ludzie wszyscy chcą być tacy sami, ponieważ boją się wyjść przed szereg. Zaczyna się od głupiego telefonu (Bo muszę mieć ten najlepszy z dobrym aparatem,a nie to gówno co mam od roku), poprzez ubiór i styl życia. Teraz bardzo gorący trend - Wszyscy na wakacje jadą do Grecji to ja też muszę.. Niektórzy zatajają swoje pragnienia, ponieważ trzeba tak jak inni.. Nie jest to dobry sposób, ponieważ tak jak napisałaś kończy się to kiepską pracą i życiem bez dalszych perspektyw.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko fajnie i zgadzam się z tym co piszesz ale proszę, przestań używać słów typu twarzoksiążka albo internety. Nikt już tak nie mówi, to wyrażenia z 2012 roku jak nie wcześniej :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądanie się na innych to jest coś z czym walczę w życiu i raz po raz przyłapuję się na tym, żę mimo wszystko to robię. To bardzo trudno wyzbyć się tego typu nawyków...

    OdpowiedzUsuń
  11. Przykre, ale tak bardzo prawdziwe. To między innymi też powód, dla którego mój dotychczasowy blog został przeze mnie zablokowany i założyłam nowy (link w profilu, będzie mi miło, jeśli będziesz chciała mnie dalej czytać).
    A wracając do tego co napisałaś... strasznie mnie drażnią takie zwroty, a jeszcze coś pokrewnego: powinno SIĘ, wypadałoby, musisz i powinnaś. No nie, nie muszę i nie powinnam. Smutne o tyle, że jeśli człowiek jakoś sobie to uświadomił i najpierw ustali co dla niego ważne i czego się trzyma, to z ludźmi, którzy chcą "jak wszyscy", nie zastanawiają się nad swoim życiem za bardzo i uwiera ich jak ktoś ma swoje zdanie- już się nie dogada, choćby nie wiem jak wcześniej byli bliscy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Trafiłam niby przypadkiem. Ale nie ma przypadków ;)
    Wiesz, bycie sobą prawdziwym, takim autentycznym jest trudne. Bo jak już zdasz sobie sprawę z tego co lubisz, co jest twoje, musisz postawić całe swoje życie do góry nogami. I bliskich też. Im później się do tego bierzesz, tym gorzej. Bo ja się zmieniłam, a moje środowisko, rodzina nie. I kicha. Trzeba dokonać trudnych wyborów, i strach...stare odchodzi, nowego nie widać :)
    No i jeszcze strach przed tym jak fajna, kreatywna i szczęśliwa mogę być...nigdy nie byłam, jak się do tego zabrać?
    Wiele strachów na tej drodze...
    Ja osobiście pełznę, ale to "harda lekcja" jest, jak mawia mój syn.

    OdpowiedzUsuń