wtorek, 31 lipca 2018

Łódzka przygoda - ulica Piotrkowska

Jakoś na początku tego miesiąca postanowiłam wybrać się po raz kolejny na kilka godzin do Łodzi. Chciałam odbić sobie za czerwiec, kiedy to faktycznie miałam zamiar tam pojechać, ale nie wypaliło. Tamten lipcowy dzień również nie był do tego najlepszy, ale nie wiedzieć czemu, się uparłam. Gdzie chciałam się udać? Na Piotrkowską. I tak oto nieopodal piotrkowskiego dworca, ok. godziny 15:00 (zawsze jeździłam o wcześniejszej porze) wsiadłam do busa, który końcowo miał zatrzymać się na ul. Jaracza. I tak też się stało. A potem...błądziłam po znanych mi ulicach. Kompletnie nie mój dzień. Jeszcze zahaczyłam o jakiś budynek, który ktoś oznaczył wyznaniem miłości do naszej ukochanej partii rządzącej. Słynny już tekst, jak tak patrzę w Internetach.



Na ulicy Piotrkowskiej, tej mniejszej części, gdzie w marcu byłam z M., pojawiłam się ok. 17:00, czyli trochę późno. O dziwo, tym razem mój wzrok nie zarejestrował ani podwórka w które wchodzi się do herbaciarni Kocie Oczy, ani Pasażu Róży. I żadnego muralu. Może faktycznie takowego akurat tam nie ma? Jeśli do tej pory nie wiecie, murale są moim głównym celem podczas każdej kolejnej wizyty w Łodzi. Widziałam tylko tłumy ludzi siedzących pod parasolkami, pod jakimś lokalem. I z oddali pomnik Kościuszki na Placu Wolności, tym razem odziany w koszulkę reprezentacji Polski. W końcu nie pozostało mi nic innego, jak przejść na dłuższą stronę najsłynniejszej, najbardziej (niestety) lansiarskiej ulicy Łodzi.



Powyższe zdjęcie pierwotnie miałam wstawić na Instagrama z podpisem Piotrkowska. Nie dla introwertyków. Odstąpiłam jednak od tego pomysłu. Zresztą nie odkryłabym Ameryki. Piotrkowska żyje o każdej porze dnia. Dzikie tłumy oblegają ją, by się najeść i wydać miliony monet na jakieś pierdoły. Ale nie tylko. Od lat jedną z tutejszych atrakcji jest przejażdżka rikszą. Może i mi kiedyś będzie to dane? Tak to widziałam sporo osób na rowerach, co nie jest niczym niezwykłym, zważywszy na rozmiary Łodzi. I nie były to rowery miejskie. Jakiś chłopak chodził ze świeżym tatuażem na łydce. Jakiś żebrak chciał wysępić parę groszy na wino. Jakaś pani przepięknie grała na skrzypcach. Aż przystanęłam na chwilę. Minęłam coś w stylu małych stref kibica. I dwa antykwariaty. Czyli wiem, gdzie następnym razem mogę się udać i być może upolować tanio którąś z wymarzonych książek. A poniżej macie pomnik Misia Uszatka.



Słyszałam, że pomników z serii bajkowej jest w Łodzi więcej. Może kiedyś uda mi się je upolować? Ale i tak na pierwszym miejscu są murale. No i w końcu mural, który już kiedyś mijałam ze znajomymi, ale dopiero podczas ostatniej wizyty w Łodzi udało mi się go uchwycić niemal w całej okazałości. Prawda, że piękny?



I jeszcze pomnik Reymonta.



Straciłam poczucie czasu, przez co nie załapałam się na wczesnowieczorny bus powrotny do Piotrkowa. Gdybym mieszkała w Piotrkowie, machnęłabym na to ręką, ale tak to sytuacja niefajna. Ostatecznie pojechałam busem o 21:00 i jakimś cudem po 23.00 byłam już w domu, a to była kwestia zaledwie kilku minut i trochę stresu. Uff, następnym razem w Łodzi zjawię się wcześniej i tyle. Czegoś te wycieczki czasem uczą :D

6 komentarzy:

  1. Szczerze? Nigdy nie byłam w Łodzi :) To troche dziwne, kiedy zdasz sobie sprawde, że zwiedziłam mase miejsc w Europie i poza nia, ale jednak Polskie miasta są dla Ciebie obce...
    Mural piekny, uwielbiam je , nadaja miastu "tego czegos". Pamietam poruszenie kiedy Banksy zostawił swój u mnie w miescie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mural Banksy'ego w Twoim mieście? Rany, zazdroszczę!

      Usuń
  2. Wygooglaj sobie mapę murali łódzkich i znajdziesz je wszystkie. Tak samo pomniki bajkowe.

    Piotrkowska jest jak Krupówki, jak główna sopocka ulica prowadząca na molo, jest też jak Bahnhofstrasse w Zuryhu. Objawia nam konsumpcjonizm, ale to co mi się w niej podoba (jedynie), to elewacje starych domów.

    Lustrzane domy widziałaś?

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest myśl.

    Też lubię architekturę Piotrkowskiej.

    Chodzi Ci o Pasaż Róży?

    OdpowiedzUsuń