czwartek, 13 września 2018

Pasja i pieniądze



Niektórzy blogerzy i youtuberzy słyszą czasem następujące pytanie: po co od miesięcy/lat robią to co robią, zadają sobie sporo trudu, by jakoś fajnie to wyszło, skoro nie zarabiają na tym. Czyżby w dzisiejszych czasach nie liczyła się pasja, tylko piniondz? A jak nie ma tego piniondza, to nagle to, co robisz (cokolwiek, co po prostu sprawia ci przyjemność) jest nieważne? Nie zgadzam się.

Tego bloga prowadzę od prawie pięciu lat i nie zarobiłam na nim nawet złamanego grosza. Przez ten okres co najmniej kilkakrotnie wytykano mi odstawanie od współczesnych standardów, takich, które prawdopodobnie dałyby mi fejm i hajs. Pomyślmy...na razie obecny wygląd bloga mnie satysfakcjonuje.

Fejm... no cóż, chciałabym, by moje słowa docierały do większej ilości osób, ale czy nagły zalew tysięcy owych (po dziś dzień jest to miejsce dość kameralne) nie przerósłby mnie? Czy faktycznie chcę tej całej sławy? I nie wiem, czy jestem odpowiednio uodporniona na hejty, których wybitnie niewiele otrzymywałam. Oraz czy dałabym radę jeździć na tłumne konferencje blogerów. Ja i tłumy? Bitch, please.

No i zarobki. Czy w takim wypadku pisanie by mi nie spowszedniało? Czy nie stałabym się niewolnikiem jak niektórzy? A może czekałoby mnie wypalenie zawodowe? Czy przepraszałabym za tygodniową przerwę, choć obecnie jest dla mnie czymś normalnym?

Na dzień dzisiejszy pisanie to moja pasja. I mam nadzieję, że tak zostanie, niezależnie od tego, czy fejm i piniondz będą się zgadzały, czy nie. Kocham to miejsce. Kocham blogosferę. Kocham niektórych tworzących ją ludzi. A powyższych rzeczy na razie nie zamierzam sprawdzać.

7 komentarzy:

  1. Hah, na którymś z blogów też ostatnio trafiłam na post traktujący o tym czy bloger książkowy poza tym, że dostał na własność książkę do recenzji powinien mieć jeszcze za napisanie takowej płacone. Się wszystkim w głowach przewraca już. Blog to dla mnie miejsce gdzie mogę sie wyluzować i być sobą. W robocie siedzę po 9 godzin dziennie i nie zamierzam w domu też pracować. Fajnie jak ktoś zagląda i czyta, ale fejm i kasa? Nieeee...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i super, najważniejsze, by czerpać przyjemność z pisania :)

      Usuń
  2. Do sławy trzeba być dojrzałym i odpornym. Ludzie maja słabość do bożków sceny. Pieją na widok czerwonych dywanów itd. Mam nadzieję, że nigdy nie zdarzy mi się tego zaakceptować. Jeżeli kiedykolwiek ktoś wciągnie mnie na czerwony dywan, nie dam się wielbić.

    Wydaje mi się, że zarabianie na swojej pasji to doskonały zawód, więc nie spieszyłabym się tu z taką negatywna opinią. Ja bym chciała uczynić sobie z tego zarobek, ponieważ i tak spędzam na tym czas. Fajnie by było gdybym oprócz tego nie musiała iść do normalnej pracy, która może unieszczęśliwić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne podejście do sławy. Nie chciałabym być tak wielbiona.

      Sama chciałabym zarabiać kiedyś na pisaniu, ale boję się, że mi to spowszednieje lub się wypalę.

      Usuń
  3. Od kiedy trochę "sprofesjonalizowałam" swojego bloga (czyt. logo, fanpage oraz własna domena), mój tata regularnie pyta, kiedy zacznę na tym zarabiać i szczerze nienawidzę tego pytania!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się w 100%! Ogólnie zarabiam na pisaniu, jednak na blogu nie zarabiam nawet złamanego grosza.

    OdpowiedzUsuń