piątek, 19 kwietnia 2019

Iść czy nie iść na wesele?


To już za kilka miesięcy. Na samą myśl robi ci się niedobrze, dostajesz ataku paniki, ewentualnie tracisz te ostatnie resztki sił życiowych, jakie jeszcze ci pozostały. Tak bardzo nie chcesz być na tej imprezie. Ale czy można po prostu ją pierdolić? W końcu gwiazda imprezy to rodzina. Teoretycznie najbliższa, a tak naprawdę kontakty między wami od zawsze nie układają się najlepiej. Na dodatek ten ktoś nie robi problemu z twojego ewentualnego braku na weselu. Problem za to ma inna osoba z rodziny, która nie chce o tym słyszeć. Masz iść, bo jak to będzie wyglądać. Nie rób wstydu!

Niestety wiesz, że w najbliższym czasie nie uda ci się wyprowadzić, bo zwyczajnie nie masz za co. Nie masz też gdzie uciec na czas imprezy. Czy jednak poddać się, zgodzić wbrew sobie? Przypominasz sobie jednak, że podjęłaś w życiu wiele decyzji ze względu na rodzinę i potem tego żałowałaś. I nie chodziło tylko o imprezy, ale o tym innym razem. W każdym razie chcesz w końcu postąpić w zgodzie ze sobą. W końcu masz swoje lata, więc chyba możesz? Chyba. Bo przyjęło się, że na imprezach musi być CAŁA rodzina. Chociaż ta najbliższa.

Czasem myślisz, że może by tak się zbuntować w razie pójścia jednak na to cholerne wesele, choć dawno nie masz 15 lat. Na przykład przefarbować włosy na nietypowy kolor i do tego założyć na imprezę czarną gotycką sukienkę. Zwłaszcza to ostatnie nie wypada, ale osiągnęli cel, mają cię na imprezie, więc niech spieprzają.

Czasem wyobrażasz sobie, że dobrze się bawisz, ale wiesz, że tak nie będzie, bo pamiętasz poprzednie imprezy. To niechciane proszenie do tańca. Te durne zabawy. Ten hałas. Niechciany alkohol. Ludzie mówiący coś do ciebie, choć za cholerę nie mogłaś ich usłyszeć, więc po co otwierali gęby? To chowanie się w łazience lub innym pomieszczeniu, byleby tylko nie być w centrum uwagi. Nikt nie zrozumie, jaką torturą jest taka impreza dla wysoko wrażliwej introwertyczki. A nie zawsze jest możliwość wyłączenia się z życia na kilka dni po niej.

Jesteś za tym, by żyć w zgodzie ze sobą, ale ta sytuacja jest naprawdę trudna.




17 komentarzy:

  1. Świetnie cię rozumiem. Byłem trochę w podobnej sytuacji. Co prawda wesele nie w rodzinie, a dobrego znajomego ,ale jako introwertyka w 8000 pokoleniu też skręcało mnie na myśl o weselu. Wybrałem bycie sobą, na ślubie byłem, a na weselu już nie. Znajomy jakoś zrozumiał. Niestety dla nas introwertyków bycie sobą, bycie asertywnym kosztuje. Możesz postawić na swoim za cenę pretensji/obgadywania/niezrozumienia/izolacji... Spora część ludzi zwłaszcza starszego pokolenia nie rozumie naszych uczuć.
    Trzymaj się i nie daj się stłamsić!
    Jest nas nadwrażliwców trochę na świecie.
    Polecam filmik idealnie wpisujący się w temat:
    https://www.filmweb.pl/film/Przepis+na+miłość-2010-597739/descs

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio przeczytałam gdzieś w necie coś, co idealnie do nas introwertyków pasuje i z czym zgadzam się w 100%... - "Dlaczego od introwertyków, oczekuje się, żebyśmy rozmawiali i wychodzili ze swojej strefy komfortu, zamiast oczekiwać od ekstrawertyków, żeby zamknęli głupie ryje i nie psuli mi komfortu w mojej strefie?" ;) Dla mnie idealne i za każdym razem cytuję, gdy koleżanki próbują wyciągnąć mnie na imprezę ;) Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wesele najbliższej rodziny to nie wyjście do klubu... może spróbuj jakoś pogodzić obie rzeczy? Iść na ślub, kawałek wesela i zerwać się po godzinie niespostrzeżenie? ;) bo inaczej Cię rodzice wydziedziczą... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie cierpię wesel, tej głupoty i seksualnych podtekstów w "tradycyjnych" zabawach. Ale na weselach rodzina bawi się najlepiej i przyznać muszę, że porusza się też najciekawsze tematy przy stole. Ale uwaga, nienawidzę tańczyć w parze, a odmawianie upitym panom jest dość trudne. Chodziłam przeważnie sama (bo przeważnie byłam singlem), czasem miałam "fazę" na alkohol to piłam czystą (po dobrej czystej głowa nie boli), a i często byłam jako abstynent, nie przejmowałam się co ludzie mówią. Raz słyszałam, że jak na kobietę, za dużo piję, a raz, że dziwna jestem, bo nie piję wcale. Ludziom nie dogodzisz dlatego nie ma się co przejmować.
    Głównym zadaniem było uniknięcie oczepin. Raz mi się nie udało i później miałam amanta aż do rana. Ciężko było gościa spławić... ponuro wspominam jego prostackie zaloty.
    Kiedyś na komunię poszłam w gotyckiej sukni i mocnym, czarnym makijażu. Raz na chrzest poszłam ubrana w czarne spodnie, glany do kolan i elegancką, śliwkową koszulę. Ani wtedy ani potem nikt mi nic nie powiedział, ale zawsze wiedziałam, że mogę liczyć na moją rodzinę, nie jest zaściankowa.
    Na weselach wyglądałam różnie, raz np. miałam zwyczajną małą czarną i żółte soczewki kontaktowe a'la wiedźmin z pionową źrenicą. Nie polecam, bezpieczniej wybrać regularny kształt, bo naturalną rzeczą jest, że soczewka w oku się obraca...
    Innym razem ubrałam się na wesele w długą, czerwoną suknię (wtedy miałam soczewki a'la M. Manson). Wujek mi powiedział, że wyglądam jak Salma Hayek. Przypomniał mi się wtedy mój ulubiony film z nią "Od zmierzchu do świtu" i przyjęłam to za ogromny komplement.
    Jak widzisz, można nie znosić wesel, ale nie oznacza to, że pojawiając się na nich, nie można zrobić czegoś dla siebie.
    Pozdrawiam i życzę wyboru zgodnego z własnym sumieniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. W moim przypadku wesela są strasznie dołujące, bo wszędzie pary, setki par. Co mam robić na weselu będąc na nim sama. Niezależnie od powodu, czasem lepiej byłoby po prostu zostać w domu, ale jest straszne parcie. Że cała rodzina, że nie wypada.
    kreatywnienafotografii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czuję, że to jest rozkmina o moim życiu. Może nie konkretnie o weselu ale tak ogólnie. Na przykład dzisiaj o świętach, których unikałem jak ognia. Ja na Twoim miejscu poszedłbym na to wesele. Przynajmniej najesz się czegoś dobrego, a to jest w końcu jeden wieczór. Jak mają Ci resztę życia fochy strzelać, to warto, nawet wbrew sobie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem cię całkowicie, dla mnie robienie zakupów w pełnym sklepie ludzi to problem. Przykre jest to, że taka sytuacja cię spotkała. Ja mam na tyle komfortową sytuacje, że mówie, że gdzieś nie idę to po prostu nie idę. Mam dni lepsze i gorsze. Ja na wesela lubię chodzić, w miarę, dlatego, że nikt mnie do tego nie zmusza. Mam super siostrę i brata z którymi dobrze się bawie. Ja jestem bardzo asertywna więc mi wystarczy raz powiedzieć NIE. I wszyscy rozumieją, że nie, nie zatańcze z tym wujkiem, i nie, nie będę piła alkoholu bo go nie lubię.
    Ubieraj się jak chcesz, pokazuj prawdziwą siebie i rób wszystko co jest zgodne z twoim sumieniem, tak żeby niczego później nie żałować. :)
    Pozdrawiam. Post daje do myślenia.

    https://myraibowworld1997.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże jakbym czytała swoje słowa o mnie i mojej mamie która często też robi wszystko by się przypasowac. Sama nie wiem co bym zrobiła Na wesele sądzę że bym poszła bo dawno w rodzinie u mnie żadnego nie było. Natomiast jeśli u ciebie jest to kwestia tego że jak to będzie wyglądać to pieprz to i nie idź :) tym bardziej że para młoda nie zrobi Ci wyrzutów :)

    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim problemem jest to, że lubię chodzić na wesela a największym problemem/kłopotem jest to, że nigdy nie mam z kim iść :D

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja lubię wesela, więc chyba nie powinnam wyrażać swojej opinii, bo nie znam Twojej sytuacji i nie wiadomo jak bym postąpiła będąc Tobą

    OdpowiedzUsuń
  10. Współczuję bycia między młotem a kowadłem, wierzę że uda Ci sie znaleźć najlepsze rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze powiedziawszy sama odmówiłam kilkakrotnie przyjścia na takie wydarzenie. Na weselu byłam tylko raz i jestem z tego dumna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Łączę się w bólu bo sama mam w tym roku wesele a dokładniej 8 czerwca. Na samą myśl mam gęsią skórkę a dodatkowo chcę zaprosić mojego krasza. No i tutaj to już wgl cała się trzęsę ze strachu. Lubię wesela i chcę na to pójść ale jak widzę te wszystkie pary podczas gdy ja nie mam już chłopaka czuję się okropnie.... Trzymam kciuki za Ciebie :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Aż za dobrze to rozumiem, sama jestem wysoko wrażliwa :/
    I w czerwcu wesele, w dalszej rodzinie ale nie wiem jeszcze czy pójdę bo na samą myśl mi się odechciewa.

    OdpowiedzUsuń
  14. jestem w podobnej sytuacji, jaką ostatecznie decyzję podjęłaś i czy żałowałaś? z jednej strony cieszę się na wesele przyjaciółki, będzie fajny dj, film weselny kręcą itp., a z drugiej wiem że pójdę sama i nie będę miała z kim rozmawiać :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Każdą sytuacje należy indywidualnie rozpatrywać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Uważam podobnie jak kadrowaniemarzen - każdy przypadek wymaga indywidualnego rozpatrzenia, nie można grupować przypadków

    OdpowiedzUsuń
  17. Też tak myślę! Nie cierpię chodzić na wesela sama a jestem singlem, eh okropieństwo, ale znowu nie iść nie wypada, ciężki temat. Ostatnio wybierałam z przyjaciółką zaproszenia ręcznie robione na jej ślub i wiem, że będzie cudownie, ale wiem też że samej nie będą się super bawić. Masakra jakaś, eh...

    OdpowiedzUsuń